#125

21 14 0
                                    

Urodziłam się szóstego czerwca o szóstej rano. Trzy szóstki. Demonicznie, co? Miałam przez to w szkole przezwisko "Diablica", ale nie przeszkadzało i to. Jeśli już, to śmieszyło mnie to.

Nigdy nie poznałam mojego ojca, bo zostawił on mamę, gdy ta zaszła w ciążę. Miałam mu to za złe i pragnęłam go odnaleźć, by przemówić mu do rozsądku, lecz z czasem zrozumiałam, że to bez sensu - nie zmuszę go do powrotu.

Dla matuli to także był ciężki temat - unikała go jak ognia. Nie chciała mi nawet powiedzieć jego imienia, choć byłam go nader ciekawa. Skoro gnojek nas zostawił, to miałam prawo chociaż znać jego dane.

Zaczęłam grzebać w różnych dokumentach oraz papierach z jednym celem. W końcu natrafiłam na list datowany na kilka miesięcy przed moim narodzeniem zaadresowany do mojej rodzicielki. Wstęp brzmiał "Moja ukochana". Natychmiast wiedziałam, iż to od niego.

Treść pominęłam, gdyż ona mnie nie interesowała. Od razu przeleciałam wzrokiem do podpisu i wtedy zrozumiałam niechęć mojej mamy do rozmów na jego temat.

Parafka zanotowana w eleganckiej kursywie nieomal zmyliła mnie swoim pięknem.


"Twój jedyny,

Lucyfer"

Straszne historieWhere stories live. Discover now