Rozdział 7

1.6K 64 4
                                    

— Nie mam pojęcia jakim cudem Marcus wziął mnie na mistrzostwa europy! — Pisnęłam ucieszona, patrząc na Pedriego, który był tak samo ucieszony jak ja.

— Bez przesady, nie jestem żadnym cudem, ale jeśli ty tak uważasz to bardzo miło mi to słyszeć. — Usłyszeliśmy głos Gaviry. Stanąl on w progu salonu, poraz kolejny przychodząc tu bez zapowiedzi.

— Chwila, chcesz mi powiedzieć, że to dzięki tobie jadę na mistrzostwa z dziewczynami? — Spytałam nie mogąc w to uwierzyć, że to właśnie Gavira pomógł mi spełnić jedno z moich pierwszych mrzeń w życiu.

— A czy to ważne? Grunt, że możesz robić to co kochasz, dla mnie nie było tematu, a ty możesz podziękować mi za to, wygrywając zawody.

Nie rozumiałam kiedy bariera między nami zaczęła aż tak pękać, wpatrywałam się w niego zdezorientowana.

— Nie patrz tak na mnie, dalej cię nie lubię. — Parsknął. — Ale wiem jak bardzo chciałaś jechać.

— Dziękuję. — Odparłam. — Ja też wciąż cię nie lubię. — Po moich słowach oboje się uśmiechneliśmy. Wieczór spędziłam w ich towarzystwie, co prawda razem z Gavirą dogryzaliśmy sobie, ale było to nawet zabawne. Mój brat miał z nas niezły ubaw.

Przez kilka dni chodziłam na treningi, aż w końcu nadszedl czas pierwszego meczu eliminacyjnego z Norwegią. Szczerze mówiąc tam mnie jeszcze nie było, a jak byłam mała to zawsze chciałam odwiedzić ten kraj.

— Wyglądasz jakby cię życie wcisnęło w ziemię i zdeptało. — Usłyszałam ten sam głos, który zawsze działał mi na nerwy. Stałam na lotnisku czekając, aż samolot będzie gotowy. Odwróciłam się zaspana w stronę Gaviry.

— Zaraz ja cię wcisnę i zdepczę, jak jeszcze raz otworzysz buzię w moją stronę.

— Groźnie.

Zmarszczyłam brwi, a ten przeszedł obok mnie pstrykając mnie w nos. Potarlam z lekka bolące miejsce i skrzyżowałam ręce na piersi. Nareszcie mogliśmy wsiąść na pokład. Chcialam usiąść z moim bratem, ale on wybrał jakiegoś kolegę, więc zmuszona byłam siedzieć przed nimi z Gavirą.

— No i co siedzisz taka obrażona? Rodzine ci wymordowałem?

— Rodzinę może nie, ale chęci egzystencjalne już tak. — Mruknęlam nawet na niego nie patrząc, po prostu ułożyłam się wygodnie i oczekiwałam startu.

Spróbuj mnie wystawić w kwestii pokoju, a nie będziesz już moim bratem
Nie żartuję.

Pedri

No przecież wiem, że byś mnie już wtedy zabiła.
Na spokojnie Oliś :*

Odwróciłam się w miejsce przerw między fotelami i zmarszczylam brwi. Mój głupi brat zareagowal tylko uśmiechem, na co wywróciłam oczami i wróciłam do poprzedniej pozycji.

W Norwegii wylądowaliśmy po niedługim czasie. Było tak pięknie jak sobie wyobrażałam, potem przesiadliśmy się do autobusu, gdzie kolejny raz zmuszona byłam siedzieć z Gavirą, obawiałam się, że i w sprawie pokoju mnie wystawi. Był do tego zdolny, znałam go na wylot.

— No co masz taką minę, obok ciebie usiąść to nie wiem czy zaraz życia nie stracę. — Odparł Pablo, dźgając mnie palcem między żebra.

— Najpierw stracisz palca. — Powiedziałam patrzac na niego gniewnie.

— Ojej, łyżwiareczka się zdenerwowała. Złość piękności szkodzi, chociaż tobie do już chyba nie grozi. — Uszczypnął mnie w policzek, a ja zacisnęlam dłoń w pięść i uderzyłam w jego ramię. Złapał się za nie, rozmasowując bolące miejsce.

— Stul pysk. — Powiedziałam i odwrociłam wzrok spowrotem na okno. Po dojechaniu do hotelu, okazało się na szczęście, że mój brat ma jeszcze jakieś resztki godności i choć tym razem o mnie nie zapomniał.

— W zasadzie to nigdy nie zapytałem. — Powiedział, a ja przeniosłam na niego swój wzrok widząc, jak rozpakowuje rzeczy. — Dlaczego wy się tak nie lubicie?

— Wilki nie trzymają się z baranami. — Odparłam, spotkałam się z jego cichym śmiechem. — A tak poważnie to nie wiem, działa mi na nerwy, poza tym ma najniższy iloraz inteligencji jaki chyba da się mieć, a to wkurza jeszcze bardziej. — Dodałam.

— Ofensywnie. — Skomentował. — Idę do chłopaków, zaraz mamy trening. — Po tym wyszedł z pokoju, a ja wygodnie rozłożyłam się na łóżku. Wyciąnęłam z plecaka książkę ,,Efekt Motyla". Poleciła mi to Mia, powiedziała, że w sumie to nie doczytała jej do końca, ale zaczyna się na prawdę obiecująco.

Vanessa dokonała właśnie jednej z niewielkich decyzji. Postanowiła, że pojedzie następnym autobusem. Dlaczego? No właśnie.. Dlaczego? Może jej podświadomość albo intuicja, zablokowała w jej organizmie dostęp do kończyn dolnych. Dziewczyna nie wsiadła do pojazdu, więc ten odjechał z wysepki.

Po południu Nessa usłyszała, że autobus do którego nie wsiadła, rozbił się na jednym ze skrzyżowań.

Wszyscy zmarli na miejscu.

Kiedy przewracałam następną kartkę, drzwi do pokoju się otworzyły. Zobaczyłam w nich Pablo, w ręku trzymał czerwoną koszulkę, przewróciłm się więc na brzuch i spojrzałam na jego postać.

— Mojego brata nie ma, poszedl do reszty.

— Przyszedłem do ciebie. — Powiedzial zamykając za sobą drzwi. — Ubierzesz to dziś na mecz. — zrzucił na moje łózko koszulką reprezentacyjną z numerem dziewięć.

— Po co? — Zaśmiałam się kpiąco.

— No weź proszę, w tym hotelu pracuje jakaś dziewczyna, która na mnie leci, chodzi za mną jak cień, może jak zobaczy, że no wiesz..

— Nie będę udawać twojej dziewczyny! — Odburzyłam się natychmiast. Chłopak gwałtownie znalazł się cholernie blisko mnie i zatknął moje usta ręką.

— Cicho bądź, za żadne pieniądze nie chciałbym być twoim chłopakiem, szybciej popełniłbym samobójstwo, niż miał spojrzeć na ciebie w inny sposób, po prostu załóż tą głupią koszulkę, poklaszcz chwilę poekscytuj się trochę i tyle.

Po tym zabrał rękę z moich ust i spojrzał mi głeboko w oczy.

— Powinnam cię wypieprzyć za te słowa z pokoju i walnąć cię drzwiami w tą piłkarską buźkę. — Powiedzialam. — Ale mam reszty honoru i ci pomogę. — Dodalam zirytowana. Kiedy Gavira tylko opuścił pokój wróciłam do książki.

Efekt motyla, to coś czego doświadczamy każdego dnia po kilka razy. Znaczenie ma nawet to, czy wypijesz dziś rano herbatę czy kawę. To czy wybierzesz transport publiczny do szkoły, pracy, czy przejdziesz się pieszo. Czy dasz tej osobie szansę, czy odrzucisz ją. To wszystko co dzieje się dookoła ciebie ma znaczenie i zobaczysz tego skutki już w przyszłości.

Wystarczy jedno uderzenie skrzydłami motyla, a zawalić się może cały filar utrzymujący twój świat w harmonii.

To ty jesteś motylem.

Podejmuj decyzje ostrożnie. 🦋

Forever with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz