Siedziałam na szpitalnym korytarzu oczekując, aż operacja Pablo dobiegnie końca. Strasznie się stresowałam, a moje myśli lądowały w każdym możliwym miejscu na tej ziemi.
— Operacja zakończyła się sukcesem. — Usłyszałam głos lekarza. Odetchnęłam głęboko i podziękowałam mu. Kiedy tylko mogłam od razu ruszyłam do sali Pablo. Był już wybudzony i właśnie skierował na mnie swój wzrok. Uśmiechnęłam się słabo i usiadłam na krześle przy jego łóżku.
— Jak się czujesz? — Spytałam.
— Mogło być lepiej. — Westchnął i spojrzał na mnie. — Dziękuję, że przyszłaś, to dla mnie na prawdę ważne.
— Żaden problem. — Odparłam. Spędziłam z chłopakiem trochę czasu. Musiał on jeszcze zostać na jedną noc, a ja zmuszona byłam wrócić do siebie.
Kiedy przyszłam do niego następnego dnia, nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń.
— Dlaczego nie powiedziałaś mi do cholery, że masz bardzo ważny trening? Tylko przyszłaś na tę operację.
Zagryzłam wargę, już po chwili czując metaliczny posmak krwi w buzi.
— Bo wolałam być przy tobie? To tylko głupie zawody, jak na jedne nie pojadę to nic wielkiego się nie stanie przecież.
— Mogłaś mi powiedzieć, ale ty o niczym mi nie mówisz! Nie wiem po co po poprosiłem cię o to przyjście.. O tę całą pomoc.. Idź już Olympia.
— Przepraszam, że staram się przy tobie być, abyś jakoś przetrwał ten ciężki czas.
Po tych słowach natychmiast opuściłam salę, czując, jak do moich oczu natychmiast napływają łzy. Próbowałam być przy nim, robiłam tylko co w mojej mocy, aby poprawić mu humor i odwieść jego myśli od kontuzji. Przeżywałam to tak samo, jak on. Nie jadłam, nie spałam, nie myślałam o niczym innym niż jego kolano.
Usiadłam na ławce przed szpitalem i zagryzłam policzek od środka, bawiąc się nerwowo palcami. Wyciągnęłam telefon i od razu weszłam w wiadomości z João.
Przyjedziesz?
‹Wysłano lokalizację›João
Co ty do cholery robisz w szpitalu?
Mało istotne.
Przyjedziesz?João
Zaraz będę.
Po tym schowałam telefon do kieszeni i schowałam twarz w dłoniach. Czułam się źle z tym co się właśnie stało. Po kilkunastu minutach na parking wjechał João, a ja wsiadłam do jego auta.
— Powiesz mi co tu robiłaś? — Spytał wyjeżdżając spod budynku. Zagryzłam policzek i wlepiłam wzrok w szybę. — I dlaczego płaczesz, co? Oly..
— Byłam u Pablo.. Wiesz ostatnio często u niego bywałam.. Od momentu w którym doznał kontuzji praktycznie cały czas spędzaliśmy razem.
— Aha i ja się dowiaduję o tym teraz, tak?
— No przepraszam.. Tak wyszło.
— No, a.. Co się stało teraz? — Po kilku minutach zaparkował pod moim domem. Nie wysiedliśmy jednak z auta, dopóki nie skończyłam mówić.
— Wczoraj miałam trening na którym wybierali tych, którzy pojadą na zawody.. Nie było mnie wśród obecnych, więc no nie wybrali mnie.. Za to przyszłam na operację, bo obiecałam mu, że przy nim będę..
— A on się obraził.. — Dokończył jakby idealnie wywnioskował to z mojej mimiki.
— Tak.
Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu. Oparłam głowę o zagłówek i odetchnęłam.
— Powiedział żebym wyszła.
— Trochę niemiło.. Ale nie przejmuj się napewno mu przejdzie. — João uśmiechnął się pocieszająco i złapał za moją dłoń. — Jutro zadzwoni do ciebie żebyś przyszła bo nie może dosięgnąć pilota ze stolika. — Parsknął śmiechem, co mnie trochę rozbawiło.
— Możesz nikomu nie mówić, że ja i Pablo..
— Jasne, nikomu ani słowa, rozumiem. — Chłopak wykonał gest zamykania ust na klucz, który potem wyrzucił za siebie. — Ale powiedz jedno, coś między wami jest? — Spytał. Pokręciłam głową natychmiast.
— Po prostu pomagam mu po kontuzji, tak jak on mi.. Nic wielkiego.
— No dobra, muszę jechać mam trening..
Już miałam wysiadać, kiedy przypomniała mi się jeszcze jedna sprawa. Odwróciłam się ponownie w jego stronę i westchnęłam.
— No o czym chcesz mi jeszcze powiedzieć, co? — Zaśmiał się. Jak ten chłopak znał mnie na wylot..
— Dostałam propozycję jazdy w duecie.. Od takiego jednego chłopaka z klubu.
— Zgodziłaś się?
— Powiedziałam, że dam mu znać. — Odparłam. Wzięłam głęboki oddech po raz kolejny i podrapałam się po karku. — Nie wiem co robić..
— Możesz spróbować, czemu nie?
— No dobra.. Dzięki, wiesz że jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam? — Spytałam przytulając się do jego ręki. Zetknęłam się z jego śmiechem.
— Zdaję sobie sprawę słonko. — Złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
— Idę.. Bo się jeszcze przezemnie spóźnisz. — Uśmiechnęłam się słabo. Pożegnaliśmy się, a ja wróciłam do domu. Nie było w nim nikogo, ponieważ mój brat rówież pojechał pograć w piłkę.
Jedyne co zrobiłam w domu to zgarnęłam swój plecak z łyżwami i wyszłam z domu, musiałam teraz pojeździć i się odstresować, a raczej odciąć od wszystkiego. Przekroczyłam próg budynku i zetknęłam z lodowatym powietrzem, które pobudzająco działało na moje płuca. Ubrałam łyżwy, a kiedy weszłam na salę, zobaczyłam jeżdżącego Nico. Wykonywał płynne, ale stanowcze ruchy. Kiedy zrobił jeden z trudniejszych trików, zaklaskałam, a on na mnie spojrzał z uśmiechem.
— Olympia.. Miło cię widzieć. — Powiedział, a ja weszłam na lód.
— Wiesz.. Przemyślałam twoją propozycję i podjęłam decyzję. — Objechałam to dookoła, a on przez cały ten czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy.
— Tak? I co?
— Możemy jeździć razem.
Chłopak uśmiechnął się szerzej po moich słowach. Widać było, że jest zadwolony z tego powodu.
— W takim razie zapraszam, nauczę cię kilku rzeczy. — Podał mi dłoń, którą natychmiast złapałam.
Cały wieczór spędziłam na jeździe z Nickiem, nie obyło się bez upadków, które kończyły się śmiechem. Potem wróciłam do szatni i zobaczyłam masę wiadomości od Pablo.
Pablo
Przepraszam Olympia.
Poniosło mnie.
Nie chciałem po prostu, żebyś popsuła sobie karierę przezemnie.
Odpisz mi proszę.
Doceniam wszystko co dla mnie robisz.
Oly.
Przepraszam jeszcze raz.Byłam na lodowisku.
Nie gniewam się.Pablo
Ciągle mi głupio..
Możesz przyjechać?
CZYTASZ
Forever with you
Fiksi PenggemarTo dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.