— Zobacz! — Powiedziałam na wejściu, podając Pablo kartkę. Kiedy on przyglądał się temu co mu dałam, ja ściągnęłam buty i przeszliśmy do salonu.
— Co to takiego, kochanie? — Spytał. Byłam już po kilkunastu zajęciach z psychologiem. Na każdej z nich kobieta kazała mi rysować na kartce to co dzieje się w mojej głowie. Przez kilka dni przynosiłam do domu kartki z czarnymi bazgrołami, bo sama nie wiedziałam co mam i tym myśleć. Dziś kartka była zapełniona różnymi kolorami, wciąż były na niej różne szlaczki, nie znaczące kompletnie nic, ale w mojej głowie zaczęło się rozjaśniać.
— Pani psycholog powiedziała, żebym przenosiła myśli na kartkę, są kolorowe.
— Wciąż trochę poplątane. — Zaśmiał się całując mnie w głowę. — Ale cieszę się, że sobie radzisz.
— A ty co dziś robiłeś? — Spytałam spoglądając na chłopaka. Uśmiechnął się w moim kierunku.
— No posprzątałem trochę.. Byłem na rehabilitacjach. — Mówił. — Dają mi zielone światełko, mówią, że szybko się regeneruję, kto wie może już niedługo zobaczysz mnie na boisku.
— To świetnie! — Pisnęłam przutulając go. — Nie mogę się doczekać. — Odparłam. Chłopak gładził moje włosy, a ja czułam przyjemne dreszcze biegnące po moich plecach. Za każdym razem kiedy byliśmy blisko, czas jakby się zatrzymywał.
— Jutro też masz psychologa?
— Nie, jutro rano idę na trening, a potem mam czas wolny. — Powiedziałam unoszac na niego wzrok.
— Co powiesz na wspólny wieczór?
— My zawsze spędzamy wspólne wieczory. — Zaśmiałam się całując go delikatnie w usta.
Razem zjedliśmy wspólny obiad, a pod wieczór wróciłam do domu. Od kiedy Pedri dowiedział się, co zrobił Nicolas, wolał wiedzieć z kim wychodzę, kiedy wrócę i jak.
— Wróciłam. — Powiedziałam ściągając buty. Ashley już z nami nie mieszkała, odremontowała swoje mieszkanie i pojawił się w nim również Harry. Bardzo do siebie pasowali. Pomimo słabego dzieciństwa, dziewczyna była teraz jedną z moich przyjaciółek.
— Mam nadzieję, że taksówką. — Odparł mój brat, wychodząc mi na powitanie do korytarza. Złożył buziaka na czubku mojej głowy i przeszliśmy do salonu.
— Tak.
— To dobrze, wiesz, że nie lubię kiedy wracasz sama.
— Wiem. — Mruknęłam. — Sofia mnie dziś pochwaliła. — Powiedziałam mając na myśli swojego psychologa.
— Co takiego powiedziała?
— Że robię postępy. — Oparłam się i okryłam kocem. — No i to dosyć szybko.
— To bardzo dobrze. — Skomentował. Wieczór spędziłam na oglądaniu filmów z Pedrim. Na początku tego wszystkiego brunet miał mi za złe, że nie przyznałam mu się do sytuacji między mną a Nicolasem. Potem jednak zrozumiał, że gniewanie się na mnie, niewiele wniesie dobrego, a może tylko pogorszyć mój stan. Zaczeliśmy spędzać więcej czasu, wprowadziliśmy w życie więcej szczerych rozmów.
Kiedy zrobiłam się senna, poszłam do siebie, z dnia na dzień uczyłam się brania chłodniejszych pryszniców, a nie takich które wypalają moją skórę. Sofia powiedziała mi, że to również rodzaj samookaleczania, tak samo jak uderzenie w ścianę. Starałam się tego unikać, bo wiedziałam jakie może przynieść to dla mnie konsekwencje.
— Cześć. — Usłyszałam w słuchawce telefonu damski głos. — Jak się czujesz?
— Cześć, Grace. — Uśmiechnęłam się pod nosem. — Jest lepiej.
— To dobrze, dzwonię bo się trochę martwię.
— Nie masz o co, wszystko jest na dobrej drodze. — Zapewniłam ją i przewróciłam na bok. — A jak u ciebie?
Wiedziałam, że cala ta sytuacja, również na nią wpłynęła. W końcu byłyśmy blisko i dalej jesteśmy.
— Dochodzę do siebie, Marcus wyrzucił w końcu Nicolasa i czuję się bezpieczniej.. No i swobodniej.
— Rozumiem, a Laura?
— Przeniosła się. — Kiedy wypowiedziała te słowa, byłam zdziwiona. Laura wydawała się osobą, która raczej nie szybko odpuszcza. Byłam pewna, że zechce konfrontacji, zemsty, lub czegoś podobnego. — Nie wiem dokładnie gdzie, ale podjęła tą decyzję sama, Marcus nie miał w tym wkładu.
— To dobrze.. — Powiedziałam w tym samym momencie pisząc do João. Mu też musiałam o tym powiedzieć. Miałam wrażenie, że martwił się o mnie bardziej niż wszyscy razem wzięci. — Muszę kończyć, jestem lekko zmęczona.
— Jasne, odpoczywaj i pisz w razie czego.
Dziewczyna się rozłączyła, ale ja nie zamierzałam wcale kłaść spać. Wybrałam numer przyjaciela, miałam wrażenie, że dosłownie czekał, bo nie usłyszałam żadnych sygnałów, a ten już odebrał.
— Ona serio się przeniosła?
— Nie wiem, Grace tak mówi.
— Jezu, to najlepsza wiadomość w moim życiu. — Zaśmiał się. — Dobrze, że wszystko wyszło na prostą.
— Tak ja też się cieszę, że to koniec.
— A jak z Pablo?
— Uklada się. — Rzuciłam krótko. — Nie wiem co mam więcej powiedzieć, cieszę się, że dał mi szansę. — Zaśmiałam się cicho i spowrotem wylądowałam na plecach.
— Ja też się cieszę, zasługujesz na bycie szczęśliwą.
— Dzięki.
Rozmawialiśmy jakiś czas, a potem wybrałam numer swojego chłopaka. Rozmawialiśmy na temat Laury, a potem tego, że Marcus wyrzucił Nicolasa. Cieszył się tak samo, jak ja. Mimo mojego zmęczenia, rozmawialiśmy chyba do drugiej w nocy.
Potem jeszcze długo rozmyślałam nas tym wszystkim co spotkało mnie w Barcelonie. Przecież na początku byłam niechętna do zamieszkania tutaj. Zapierałam się rękami i nogami. Potem to Euro na którym zbliżyłam się do Pablo. Zakłady, Nicolas, Laura.
Jednego bylam pewna. Decyzja o walce o uczucia Pablo, była najlepszą jaką podjęłam. Mimo że nie było to proste to nie dałam Laurze wygrać.
CZYTASZ
Forever with you
FanficTo dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.