Rozdział 9

1.5K 70 6
                                    

Do mistrzostw dostały dwa dni, jutro wieczorem mieliśmy wyjeżdżać, a po mojej głowie krążyły różne myśli przez które nie byłam w stanie zasnąć nawet na moment. Wpatrywałam się w biały sufit mojego pokoju, dookola panowala idealna cisza i tylko mój nierówny oddech odbijał się od ścian. Czegoś mi brakowało, mój brat leciał tam ze mną, ale czułam, że powinnam wziąć ze sobą kogoś, komu zawdzięczam lecenie tam.

Przewróciłam sie na bok i złapałam za mój telefon leżący na szafce. Odblokowałam ekran, który oślepil moje oczy, zmniejszyłam jasność i spojrzałam na godzinę. Było już późno, ale ja musiałam zapytać o to teraz. W szybkim tempie wybrałam numer Gaviry i przyłożyłam urządzenie do ucha, przewracając się spowrotem na plecy, przetarłam drugą ręką twarz i wsłuchiwałam się w dźwięk sygnałów.

— Olympia, po co do mnie dzwonisz? Jest pierwsza w nocy, niektórzy ludzie śpią o tej porze, wiesz? — Wychrypiał zaspany, a ja skarciłam się w myślach, że właśnie go obudziłam. Wzięłam głęboki oddech wpatrując się w gwiazdy za oknem, zacisnęłam dłoń na telefonie i powiedziałam.

— Wiem, chciałam tylko zapytać.. W zasadzie to poprosić.. Polecisz ze mną na te mistrzostwa? Proszę?

— Wiesz Olympia? Lubię jak mnie prosisz, a zwłaszcza o pierwszej w nocy, po tym jak chwilę przedtem obudziłaś mnie ze snu.. Ale wiesz co? Chyba byłbym dupkiem gdybym ci teraz odmówił, więc polecę. — Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa.

— Przepraszam, że się obudziłam, ale nie mogłam przez to zasnąć, dobranoc. — Powiedziałam ciszej i zanim coś odpowiedział, ja kliknęłam czerwoną słuchawkę. Odłożyłam telefon spowrotem na swoje miejsce i odwróciłam się na kolejny bok. Poczułam ulgę wypełniającą moje ciało. W końcu mogłam zasnąć.

Rano zeszłam zmęczona do kuchni, gdzie o dziwo siedział nie tylko mój brat, ale też jego przyjaciel. Godzina na zegarku pokazywała w pół do jedenastej. Przywitałam się z nimi cichym ,,Cześć" i ruszyłam, aby zrobić sobie kawę.

— Kiedy wylatujemy? — Spytał Pablo. Pedri natychmiast przeniósł na niego wzrok i zmarszczył brwi, nie mając pojęcia o nocnej rozmowie.

— Lecisz z nami?

— Twoja siostra dzwoniła do mnie w nocy i poprosiła, więc tak. — Sprostował i usłyszalam brzdąknięcie widelca o talerz. Po chwili obok mnie zjawił się brunet i wstawił przedmiot do zmywarki. Przeniosłam na niego wzrok i odparłam.

— Jutro wieczorem. — Powiedziałam, a ten kiwnął głową.

— Wciąż nie wiem po co jestem ci tam potrzebny, ale nie będę pytał, bo pewnie i tak nie wymyślisz nic sensownego. — Odepchnął się od blatu i usiadł znowu przy stole. Ja natomiast upiłam pierwszy łyk gorącej jeszcze kawy, poparzyla mi chyba cały przełyk, ale nawet się nie skrzywiłam. Kiedy ta dwójka pojechała na miasto, aby pozałatwiać jakieś sprawy, ja wzięlam się za pakowanie swojej torby. Już miałam wrzucic do niej książkę, jednak zatrzymałam się, aby otworzyc ją na kolejnej stronie. Za każdym razem jakby coś zmuszało mnie do czytania kolejnych stron.

Vanessa wpatrywała się teraz w swoje odbicie w lustrze, w zlewie przed nią spoczywały kosmyki brązowych włosów. Ona sama stała z nożyczkami w dłoni, chwyciła kolejne pasmo i natychmiast się go pozbyła. Potrzebowała zmiany, choćby takiej w swoim wyglądzie.

Skutek był prosty, aczkolwiek niezbyt zrozumiały dla przecietnego człowieka, który kieruje się jakimiś wartościami w życiu. Ponieważ ścinając swoje włosy tak krótko, dziewczyna straciła atrakcyjność dla chłopaka, w którym była zauroczona. Tak więc to działanie miało dwa skutki.

Podobała się sobie.

Ale nie jemu.

Potrząsnęlam głową zamykając przedmiot i wrzucajac go do otwartej torby. Cholera, kto pisze takie bzdury i kto je potem umieszcza na sklepowych półkach? To jest totalnie bez sensu. Po chwili z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu. Odebrałam niewiele myśląc.

— Wpadne za dziesięć minut, co ty na to? — Usłyszalam głos swojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się lekko na jego słowa.

— Jasne. — Rzuciłam, a ten po chwili się rozłączył. Zdążyłam dopakować dosłownie kilka rzeczy, bo po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, zbiegłam na dół i je otworzyłam.

— Olympia! — Przytulił mnie do siebie i delikatnie podniósł, obracając dookola własnej osi.

— Ja też się cieszę, że cię widzę. — Uśmiechnęlam się szeroko. — Przygotowanana mistrzostwa?

— Powiedzmy. — Powiedziałam i przeszliśmy do salonu, siadając na kanapie. Rozmawialiśmy jakiś czas na temat wspomnianych wcześniej zawodów. João nie mógł ze mną lecieć ze względu na treningi i inne sprawy, ale obiecał, że będzie oglądał mnie w telewizji. Był to najbardziej wspierający przyjaciel, jakiego mogłabym tylko sobie wymarzyć. Mimo mojego częstego braku humoru lub wahań nastroju, on był bardzo cierpliwy, nigdy na mnie nie krzyczał, ani nie krytykował.

— Wiesz, zaprosiłam też Gavirę na te mistrzostwa, na początku nie chciałam, ale w końcu to dzięki niemu tam lecę.

— Może się bardziej polubicie.

— Nie wydaje mi się, jesteśmy dwoma innymi światami, a taka relacja jaką mamy aktualnie chyba nam nie przeszkadza, więc nie będę tego zmieniać. — Mruknęłam. Spędziłam z Félixem na prawdę miłe popołudnie, jednak potem musiał wracać do siebie, a chwilę po jego wyjściu, wrócił mój brat z którym zjadłam, przygotowany przezemnie wcześniej, obiad.

Natomiast następnego dnia rano, miał obyć się ostatni trening. Pchnęłam szklane drzwi i ruszyłam wprost do szatni, gdzie było już kilka dziewczyn. Podbiegła do mnie Mia i klasneła w ręce.

— To już wieczorem! — Podskoczyła uradowana, jednak zanim zdążyła coś wtrącić, usłyszałyśmy głos Laury.

— I co się cieszysz? I tak nie zajmiecie żadnego miejsca, bo macie dwie lewe nogi. — Parsknęła. — A oprócz nasyłania na ludzi swoich chłopaków. — Przeniosła wzrok na mnie. — To nie macie żadnych umiejętności.

— Daj spokój Laura, po prostu boli cię, że Olympia dopiero co dołączyła do klubu i już leci na mistrzostwa. — Mia próbowała obronić moje imię za wszelką cenę.

— Mnie? — Parskneła. — Chodzi o to, że popsuje nan wszystko nad czym tyle pracowałyśmy. — Dodała i odeszła gdzieś na bok.

— Nie przejmuj się nią, Laura zawsze taka była.

— Nie przejmuję się czyjąś opinią. — Powiedziałam wiążąc sznurówki w łyżwach jak najmocniej, aż poczułam jak krew przestaje mi dopływać. Wstałm i ruszyłam w stronę lodowiska.

Forever with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz