Był późny wieczór, a ja siedziałam wydmuchując nos w kolejną chusteczkę, gorące łzy pokrywały moje policzki. Raniąc jego, raniłam również siebie, tak samo mocno i tak samo głęboko. Rano ignorowałam to uczucie, ale w nocy było tylko gorzej, miała to być zabawa, a ja wcale nie bawiłam się najlepiej. Raniłam kogoś, kto nigdy nie pozwoliłby nikomu zranić mnie. To było niesprawiedliwe. Cholernie niesprawiedliwe.
Patrzyłam na niego w dużo inny sposób niż on patrzył na mnie. W jego oczach można było dostrzec prawdziwe uczucie, które paliło go od środka. Ja natomiast, musiałam to wszystko udawać, to że mi się podoba i to, że chciałam go naprawdę.
Nasz związek? Mimo że udawany i nieukazywany nikomu był czymś czego nigdy nie doświadczyłam. Trwał dosyć krótko, ale zdążyłam zauważyć pewne rzeczy. Chłopak przez kilka dni, codziennie po moich treningach, przygotowywał pyszne obiady. Nawet kupował kwiaty, mimo swojego problemu z kolanem. Małymi gestami sprawiał, że coraz bardziej wkręcałam się w tą relację.
Robił to wszystko, aby tylko mnie uszczęśliwić, a ja? Robiłam wszystko, żeby wygrać zakład. Pieprzony zakład z Laurą, zaślepił moje oczy, kiedy gdzieś tam w środku ciągle chciałam zrezygnować.
— Przepraszam, że tak wyszło, Pablo ja naprawdę nie chciałam. — Głos coraz bardziej mi się łamał, ale dookoła mnie panowała tylko ciemność. Widziałam tylko jego, stał ze łzami i złością w oczach, wpatrując się we mnie.
— Jesteś najgorszym co spotkało mnie w życiu, nie zbliżaj się do mnie już nigdy.
Poderwałam się do siadu czując jak strach i płacz paraliżuje moje ciało. Dławiłam się kolejnymi łzami, przytulając do siebie kołdrę. Mój wzrok nerwowo błądził po pustym i ciemnym pokoju, zatopionym w księżycowym świetle.
— Ja pierdolę. — Wyszeptałam, przecierając dłonią twarz. Kiedy odzyskałam trochę czucia w ciele, wstałam z łóżka i chcąc rozchodzić emocje, zaczęłam wędrować po pomieszczeniu. W tym momemcie zaryzykowałam trochę i wybrałam numer do João.
— Proszę, tylko nie bądź zły. — Wyjąkałam na wstępie, zaciskając w dłoni telefon z nerwów.
— Olympia, jest trzecia w nocy, co się dzieje? — Wymruczał zaspany, a sprężyny w jego łóżku zdradziły, że przekręca się właśnie na bok.
— Zrobiłam coś głupiego, bardzo, ale to bardzo głupiego. — Powiedziałam.
— Jeśli masz zielone włosy to jutro kupimy jakąś farbę i ci to zmyjemy..
— Nie..
— Gorzej z grzywką.. Zrobimy ci jakieś doczepy. — Mówił, aż w końcu mu przerwałam.
— Ja się założyłam o coś cholernie głupiego, błagam ratuj. — Wydusiłam, czując jak kolejna fala łez moczy moją pościel.
— Ale co ty, Olympia? Płaczesz? — Spytał i jakby od razu się rozbudził, kolejny trzask sprężyn mówił mi, że teraz mój przyjaciel już napewno siedział. — Mam przyjechać?
— Nie, nie trzeba, ja po prostu.. — Westchnęłam przecierając oczy. — Założyłam się z Laurą.. Że wejdę w związek z Pablo, na początku nic do niego nie czułam, ale teraz to już sama nie wiem. — Pokręciłam głową jak małe dziecko. Wzięłam głęboki oddech bo nie chciałam, żeby Pedri usłyszał zza ściany mój płacz.
— Jezu, Olympia.
— Tak wiem, to strasznie dziecinne. — Odparłam. — Laura powiedziała, że odda mi wszystkie miejsca na konkursy, tak długo jak z nim będę..
— Tak nie można. — Skarcił mnie. — Ale proszę cię nie płacz, nie możesz zrezygnować?
— Nie, wyjdę na słabą, a Pablo to zrani.. Nie chcę żeby tak było, to naprawdę fajny chłopak, ale jest dla mnie za dobry.
— Nie ma czegoś takiego, jak za dobry, głupiutka. — Zaśmiał się. — Każdy z nas na tym świecie zasługuje na dobro, ale nie każdy je otrzymuje w wystarczającej ilości, ty je dostałaś, skorzystaj, jeśli sama powiedziałaś, że sama nie wiesz czy ci sie podoba.
— Jest jeszcze Nicolas.. — Zaczęłam niepewnie.
— No dwóch nie możesz mieć. — Zaśmiał się. — Odpuść Nicka, ja bym tak zrobił, ale to tylko moja rada.
— João, ale jeśli ja mu to powiem, to mnie znienawidzi.
— A wolisz, żeby dowiedział się przez przypadek od kogoś innego? — Spytał, a moja mina od razu się zmieniła.
— João.
— Nie ode mnie! Ale wyobraź sobie, że Laurze coś odwali i stwierdzi nie wiem, że ona chce te miejsca na konkursach i mu to powie, aby z tobą zerwał. — Tłumaczył. — Naprawdę tego chcesz?
— Ja nie mogę.. Już i tak ledwo patrze mu w oczy. — Westchnęłam.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Później chłopak się rozłączył, a ja już trochę spokojniejsza położyłam się na łóżku. Byłam w związku z chłopakiem już ponad miesiąc. Nie chciałam go tak zostawić, ale również nie mogłam z nim być.
Kiedy następnego dnia się z nim spotkałam, ciężko mi było z nim rozmawiać.
— Ktoś tu chyba ma słaby dzień. — Wyszeptał do mojego ucha, odgarniając pasemko moich włosów, kiedy leżałam głową na jego kolanach. Złożył czuły pocałunek na mojej skroni.
— Tylko trochę. — Szepnęłam podnosząc się powoli do siadu, a kiedy nasz wzrok się skrzyżował, szybko wtuliłam się w bruneta, aby nie musieć na niego patrzeć, cholernie chciało mi się płakać.
— Pamiętaj, to tylko zły dzień, a nie życie. — Ucałował mnie kolejny raz i gładził dłońmi moje plecy. — A ja przy tobie jestem.
Z każdym jego słowem, z każdym wzrokiem i gestem skierowanym w moją stronę, coś pękało w moim środku. Kiedy myślałam, jak bardzo krzywdzę go tym zakładem, miałam ochotę sama się zamordować.
— Chodź myszko. — Powiedział, a ja ostrożnie przeniosł się na jego uda, uważając na kolano. Jego dłonie wylądowały na mojej talii, a moje na ramionach bruneta. Nie patrzyłam mu jednak w oczy, mój wzrok był utkwiony na ustach, których bardzo chciałam posmakować. — Nie smuć się proszę, nie lubię kiedy jesteś smutna. — Dodał, tym razem całując moje wargi. Po tym geście natychmiast się w niego wtuliłam.
— Jestem złym człowiekiem, Pablo. — Powiedziałam cicho, zaciskając delikatnie dłonie na jego bluzie. — Zrobiłam wiele złych rzeczy.
— Każdy z nas popełnia błędy, nie przejmuj się tym, dla mnie zawsze będziesz idealna. — Odparł, a ja zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech, aby się nie rozpłakać.
Byłam potworem.
A on widział we mnie ideał.
CZYTASZ
Forever with you
FanfictionTo dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.