Wykonałam kolejny wyskok i usłyszałam zamykające się drzwi. Spojrzałam w stronę wejścia i zobaczyłam idącą Laurę. Zacisnęłam szczękę i stanęłam w miejscu.
— Nie powinno cię tu być.. Nie po tym.
— Myślisz, że możesz mnie wyrzucić z tego klubu!? Nikt. Nikt nie może mnie z niego wyrzucić! Rozumiesz!? Sprawię, że szybko się z niego sama wyniesiesz... — Wtrąciła.
Laura patrzyła na mnie wściekłym wzrokiem, wyglądała jakby chciała mnie conajmniej zabić tu i teraz. Zupełnie mi to nie przeszkadzało, kontrolowałam swoje emocje. Nie miałam ochoty się nią teraz przejmować, bo Pablo był teraz dla mnie najważniejszy. To o niego tyle się martwiłam i naprawdę miałam gdzieś problemy Laury do mnie.
— Nie musimy cię wyrzucać, ale możemy cię wymienić. Więc uspokuj się z łaski swojej, bo wydaje mi się, że nikt nie prosił cię o zdanie Laura.
Oglądnęłam się za siebie słysząc nieznany mi głos. Był to jakiś nowy chłopak. Nowy przynajmniej dla mnie, ponieważ nigdy w cześniej go tu nie widziałam. Zauważyłam jak na mnie patrzył..
Miał ciemne włosy i zielone oczy. Podjechał i stanął obok mnie, wyglądał jakby był na oko w moim wieku.
— Nicolas. — Powiedzial wystawiając rękę w moją stronę. Niepewnie ją uścisnęłam i nie przenosząc na niego wzroku odpowiedziałam.
— Olympia.
Laura wciąż oburzona ruszyła na drugą stroję lodowiska. Tak jakby wiedziała, że przy tym chłopaku nie ma prawa głosu. Jakby znali się i toczyli wojnę od zawsze.
— Nigdy cię tu nie widziałam.
— Leczyłem kontuzję. — Wyjaśnił. — No i w większości jeżdżę w duecie. — Zaśmiał się, a kąciki moich ust delikatnie uniosły ku górze. — Z Laurą, nawet nie wiesz ile razy miałem chęć jej nie złapać.
— Wyobrażam to sobie.
— Jeździłaś kiedyś z partnerem? — Spytał.
— Pare razy się zdażyło. — Powiedziałam. — W starym klubie, ale raczej za tym nie przepadam, wolę ufać tylko sobie. — Zaśmiałam się co odwzajemnił.
— Jakbyś zmieniła zdanie to wiesz, szukam partnerki.
— Jasne dam znać. — Odparłam i odjechałam, aby zająć się treningiem. Po godzinie intensywnej pracy na lodzie wyszlam z budynku. Kiedy moje ochłodzone ciało spotkało się z ciepłym powietrzem, przypomniało mi się, jak Pablo odebrał mnie wtedy po treningu i obronił przed dziewczynami. Zatrzymałam się na chwilę w miejscu i zagryzłam wargę czując jak wspomnienia przeplatają moje myśli. Patrzyłam na to samo miejsce w którym jeszcze jakiś czas temu, zaczęłam przekonywać się do chłopaka. W tym momencie jestem do niego przekonana w stu procentach. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk sms-a.
Pablo
Skończyłaś trening?
Tak.
Pablo
Przyjedziesz?
Będę za piętnaście minut.
Nie zetknęłam się z odpowiedzią zwrotną więc napisałam do swojego przyjaciela.
Mógłbyś po mnie przyjechać?
João
Zaraz będę.
Ucieszyłam się widząc jego wiadomość. Ostatnio spędzaliśmy ze sobą mniej czasu przez jego treningi oraz przez to, że często siedziałam z Pablo. Nikt o tym nie wiedział, no może z wyjątkiem Grace, która stawała się powoli moją przyjaciółką.
Widząc jak na parking wjeżdża auto bruneta, ruszyłam w jego stronę i wsiadlam do środka.
— Do domu? — Zaśmial się widząc moje zmęczenie.
— Nie, umówiłam się jeszcze z Grace. — Uśmiechnęłam się słabo. Chłopak wyruszył z parkingu. Zawsze wysadzał mnie w tym samym miejscu, kiedy mówiłam, że spotykam się z Grace. Stamtąd wystarczyło przejść kilka kroków gdzie znajdowało się mieszkanie Gaviry.
— Mówiłam ci, że nie wyrzucili Laury?
— Wspominałaś. — Odparł zaciskając dłonie na kierownicy, kiedy tylko wypowiedziałam imię blondynki. — W ogóle tego nie rozumiem, powinna dostać jakikolwiek zakaz jazdy czy coś.
— Teraz za każdym razem jak wychodze na lód sprawdzam łyżwy.
— Myślisz, że bylaby zdolna zrobić coś takiego jeszcze raz? — Spytał zatrzymujac się na światłach.
— Nie wiem, ale wolę się upewnić. — Mruknęłam. — A jak na twoich treningach?
— Jest super, dogadujemy się, mecze są cudowne, to coś o czym zawsze marzyłem. — Powiedział, a na moich ustach wylądował delikatny uśmiech.
— Cieszę się, że ci się udało.
Po kilku minutach João wysadził mnie w odpowiednim miejscu, a ja ruszyłam do budynku znajdującego się niedaleko. Zapukałam, a drzwi otworzył mi chłopak, ledwo stojąc o kulach.
— Trochę długo cię zajęło.
— Korki. — Powiedziałam i zamknęlam za sobą drzwi, pomagając mu potem dojść do kanapy w salonie. — Jak noga?
— Boli. — Westchnął. — Jutro mam operację i trochę się obawiam, chciałem zapytać.. Mogłabyś wtedy tam ze mną być? — Spytał. Zesztywniałam czując lekki ubytak tlenu w płucach. Jutro mialam mieć jeden z ważniejszych treningów na którym mieliśmy wybierać osoby, które pojada na zawody o których marzyłam od dziecka. Miałam dobrą szansę na wygraną.
— Rozumiem jeśli nie masz czasu.
— Przyjdę. — Powiedziałam stanowczo, w ogole nad tym nie rozmyślałam. Nie wiedziałam dlaczego podjęlam taką decyzję. Od małego wmawiano mi, że mój sukces zawodowy powinnam stawiać ponad wszystko, a nagle postawiłam jego komfort psychiczny wyżej. Co się ze mną dzieje?
— Dziękuję. — Odparł odwracając wzrok, wstalam z kanapy i podeszłam do dużego okna z którego rozpościerał się widok na zachmurzoną Barcelonę. Było duszno i upalnie, a nad miastem krążyły ciemne chmury. Zapowiadało się na burzę i to nie tylko tą w mojej głowie. — A jak było dziś na treningu? — Spytał.
— W porządku..
Między nami zapadła cisza, przez chwilę coś ścisnęło mnie w środku, ale chłopak nie mógł zobaczyć wyrazu mojej twarzy bo stałam do niego tyłem. Wydawało mi się, że odpowiedziałam na jego pytanie zbywająco.
— Laura wróciła na treningi. — Dopowiedziałam odwracając się w końcu w jego kierunku.
— Uważaj na siebie, zwłaszcza teraz kiedy nie jestem w stanie cię obronić. — Powiedział, a ja kolejny raz odczułam jak coś pęka w moim środku. Wsunęłam dłonie do kieszeni bluzy, kiwnęlam niepewnie głową i usiadłam przy nim na kanapie. Oparłam się o niego, a swoją głowę umieściłam na jego ramieniu.
Trwaliśmy tak w ciszy blisko siebie. Kiedy wcześniejsza cisza była dla nas lekko niezręczna, z tą było zupełnie inaczej. Przymknęłam oczy i odetchnęlam głeboko. Zapowiadało się, że kokejny raz zostanę u niego na noc.
CZYTASZ
Forever with you
FanficTo dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu.