Rozdział 27

1.1K 78 49
                                    

Od mojego zerwania z Pablo minęło kilka dni, a mój brat musiał siłą wyciągać mnie z łóżka. Musiałam się też dowiedzieć, kto taki zdradził mój zakład, choć podejrzanego miałam tylko jednego.

— Przyznaj się Mia, to ty to zrobiłaś? — Spytałam patrząc na dziewczynę. Uniosła wzrok i zaprzestała zawiązywania łyżew.

— Myślisz, że to ja weszłam z butami w twój związek? Olympia ja naprawdę chciałam ci pomóc, ale nigdy nie posunęłabym się do czegoś takiego.

— Więc kto to niby zrobił? Laura, która zaproponowała ten układ? — Spytałam ironicznie, ale zauważyłam jak Mia się spina. — Mia?.. Wiesz coś o tym?

— Kiedy rozmawiałaś z Grace widziałam jak stoi pod drzwiami, przepraszam Oly, że ci wcześniej o tym nie powiedziałam, może byś tego uniknęła..

Spuściła głowę, a ja usiadłam obok niej, odetchnęłam głęboko i objęłam ją ramieniem.

— Cieszę się, że nie ty to zrobiłaś. — Powiedziałam.

— Jesteśmy przyjaciółkami, nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła, mimo że było to niesprawiedliwe wobec Pablo..

Potem wstałam i ruszyłam poszukać Laury. Znalazłam ją na korytarzu, pisała coś na telefonie, a kiedy tylko mnie zauważyła, uśmiechnęła się delikatnie.

— Cześć Olympia, jak tam twój związek? Pablo dalej cię chce?

— Wiedziałam, że ty to zrobiłaś. — Wycedziłam przez zęby i natychmiast docisnęłam ją do ściany i mimo że była wyższa to ja byłam silniejsza.

— Możliwe, przecież nie można tak nikogo wykorzystywać, biedny Pablo.

Po jej słowach wymierzyłam jej cios z pięści w nos, a kiedy się za niego złapała, odsunęłam się i sprowadziłam na ziemię, co nie było trudne.

— Dobrze, że dałam mu wsparcie. — Powiedziała, usiadłam na niej i zaczęłam okładać pięściami czując jak z każdym jej słowem, mój gniew i chęć jej zabicia, rośnie. — Jest taki przystojny i męski, a ty go tak zraniłaś.

Kiedy już miałam uderzyć ją kolejny raz usłyszałam Grace.

— Olympia! Co ty do cholery robisz!? — Krzyknęła ściągając mnie z Laury, która przewróciła się na bok odkrztuszając krew. Odgarnęłam włosy z twarzy i dopiero teraz zobaczyłam do czego doprowadziłam, miałam całe ręce we krwi.

— Dziewczyny co tu się dzieję? — Jeszcze Marcusa tu brakowało.

— Pobiła mnie, ona jest chora psychicznie, nie umie trzymać nerwów w sobie. — Wypłakała Laura, a jeszcze przed chwilą była taka pewna, teraz musiała zrobić z siebie ofiarę.

— Olympia?

— Tak pobiłam ją. — Spojrzałam na Marcusa, który jak było widać był cholernie wściekły. Trener musiał odwołać trening ze względu na stan Laury i to, że musiał to z nami wyjaśnić więc wróciłyśmy do szatni.

— Chcesz to zgłosić? — Spytał kiedy Laura tamowała krwotok.

— Nie, to tylko jakaś mała świruska, a nie seryjny morderca.

— Olympia, dlaczego to zrobiłaś? — Po jego słowach rzuciłam szmatę, którą wytarłam ręce na bok.

— Bo mnie sprowokowała! — Wyrzuciłam dłonie w powietrze. — Zresztą co trenera to obchodzi, to są nasze sprawy.

— Dopóki to się dzieje na terenie lodowiska, to też moja sprawa.

— To może Laura panu wytłumaczy, bo po mnie właśnie przyjachał brat. — Rzuciłam i nie zważając na jego wołanie, chwyciłam plecak i wyszłam z pomieszczenia, a następnie budynku. Wsiadłam do auta brata.

— Co się stało?

— To Laura.. Powiedziała Pablo, pobiłam ją.

— Oly, co zrobiłaś? — Upewnił się, a ja zagryzłam wargę.

— A co miałam zrobić!? Najpierw zepsuła moje łyżwy, a teraz związek i może tak, był udawany, ale zależało mi, chciałam przerwać zakład bo mi do cholery zależało! — Wytarłam łzy i odwróciłam głowę w stronę szyby.

— Marcus cię może teraz zawiesić..

— Mam to gdzieś, nie chcę już jeździć, mam dosyć Laury.

— Nie możesz zrezygnować z tego co robisz od dziecka przez jakąś frajerkę. — Po jego słowach przeniosłam na niego wzrok. — Nie patrz tak na mnie, jestem twoim bratem i wiem, że nie chcesz przestawać, razem coś wymyślimy.

— No dobra.. A co z Pablo? — Spytałam i zetknęłam się z jego cichym westchnięciem.

— Tu może być trudniej.. — Odparł. — Pisałaś do niego?

— Tak, ale nie odpisuje.

— To może przejdź się do niego? Upiecz te ciastka, które razem jedliście..

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Potem dojechaliśmy do domu, a ja od razu zabrałam się do pracy. Było trochę ciężko, bo kiedy robiliśmy to razem, to chłopak mi pomagał jak nie wiedzialam. Teraz byłam zdana na siebie.

Ostatecznie wyszły nawet ładnie. Zapakowałam je i ruszyłam, aby go odwiedzić. Na dworze było już ciemno, ale przynajmniej nie padało. Zadzwoniłam dzwonkiem kiedy znalazłam się pod jego drzwiami, usłyszałam kroki, ale nie otworzył.

— Proszę porozmawiajmy.. Upiekłam nasze ulubione ciasteczka.. Może nie wyszły tak dobrze jak zawsze, ale starałam się.

Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko kroki oznajmujące, że odszedł spod drzwi. Westchnęłam cicho, jednak odpuściłam dalsze dzwonienie. Wyszłam przed budynek, ale tym razem coś rzuciło się w moje oczy.

Samochód Laury.

Jest u niego.

Dlatego nie otworzył?

Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do João, aby oznajmić mu, że zaraz do niego wpadnę. Wiedział o całej sytuacji, a ja potrzebowałam znowu mu się wygadać.

— No nie gadaj. — Zaczął kiedy mu opowiedziałam, siedzieliśmy w kuchni jedząc wcześniej upieczone przezemnie ciastka.

— To dlatego mi nie otworzył.. Ale myślisz, że nagle coś między nimi jest? — Spytałam, podnosząc wzrok.

— Wiesz, Laura mogła to obrócić przeciw tobie, powiedziała o zakładzie, ale nie mówiła, że sama go zaproponowała.. Kiedy już się ciebie pozbyła, zastąpiła cie.

— Ona nie chciała wygrać zakładu.. — Powiedziałam, jakby nagle puzzle w mojej głowie się ułożyły.

— Zgubiłem się.

— Jej od początku chodziło o zbliżenie się do Pablo.. On się jej podoba. — Powiedziałam. — Widziała, źe byliśmy blisko, chciała mnie odsunąć i zbliżyć do niego. — Dodałam.

— Cholera.. — Westchnął. — Teraz to ma sens.

— Jaka ja byłam głupia! — Uderzyłam ręką w blat. — To było do przewidzenia. — Jęknęłam.

Laura odebrała mi Pablo, a ja nie zauważyłam na początku, że o to jej chodzi. Chciałam w tamtym czasie cofnąć czas i nigdy nie dopuścić do tej sytuacji. To był ten efekt motyla.

Gdybym nie przyjęła zakładu i zbliżyła się do niego w normalny sposób, nic takiego by się nie stało.

To była zła decyzja.

A ja musiałam teraz ponieść za nią odpowiedzialność i poczuć jej konsekwencje.

Forever with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz