Rozdział 6

1.6K 74 3
                                    

— Siadaj, zrobiłem nam śniadanie. — Powiedział Pedri, kiedy rano zeszłam na dół jeszcze lekko zaspana. Przetarłam ospale oczy i leniwie usiadłam do stołu. Przeciągnęlam dłonią po twarzy i westchnęłam.

— Skąd w tobie tyle energii?

— Szykujemy się na eliminacje do Euro. — Odparł podsuwając mi talerz z naleśnikami pod nos. Złapałam za widelec i nóż. — Więc chciałem cię o coś zapytać.

— Słucham. — Wzięlam pierwszy kęs jedzenia do buzi i przeniosłam na niego wzrok.

— Chcialabyś jeździć ze mną na mecze reprezentacji? — Spytał, a mi z niewiadomego powodu serce zabiło mocniej. Odgarnęlam pasemko włosów za ucho.

— Musialabym porozmawiać z Marcusem..

— A jeśli by się zgodził? — Zapytał. — No wiesz, tak czysto teoretycznie..

— To wtedy tak. — Mruknęłam. Z racji, że miałam dziś wolne i mogłam ten czas poświęcic na odpoczynek, postanowiłam, że do trenera napiszę potem i zapytam co o tym myśli gdybym opuściła parę treningów. Niby jestem tu od niedawna, ale wsparcie rodziny zawsze było dla mnie najważniejsze. Po chwili drzwi do domu się otworzyły, a do kuchni wszedł nie kto inny jak Gavira.

— Smacznego Pedri, nie udław się Olympia. — Powiedział na co wystawiłam mu język. Chłopak odwzajemnil gest, a ja wrociłam do jedzenia. Byłam na tym tak skupiona, że nie wiem kiedy Pedir skończył jeść i razem z przyjacielem pojechali na trening.

Mój brat poprosił mnie, żebym pojechała z nim na Eliminacje do euro.
Pominęłabym kilka treningów.
Nie byłoby z tym problemu?
Wsparcie go jest dla mnie bardzo ważne.

Marcus

Jasne, że nie byłoby to problemem, możesz jeździć.

Ok, dzięki.

Odpisałam po krótce i odłożyłam telefon. Pogoda za oknem była dziś dosyć ładna, a ja nie mialam planów na spędzenie dnia. Przeciagnęłam się i spojrzałam na swoja piżamę, palcem przejechalam w miejscu w którym widniała plamka z dżemu i oblizalam go. Odetchnęlam jak małe dziecko i dopiero po kilku minutach zebrałam się, aby umyć talerz.

Mia

Marcus napisał, żebym przekazała, że dziś wieczorem o 17:00 mamy spotkać się na lodowisku, bo chce nam ogłosić, kto pojedzie na mistrzostwa europy!

Masz już podejrzenia kto?

Mia

Nie wiem, zawsze wybierał czwórkę. No i zawsze była to Laura i Grace, a z pozostałą dwójką bywało różnie.

Byłaś kiedyś na takich mistrzostwach.

Mia

Nie.

Potem nic już jej nie odpisałam. Miał to być dzień wolny, ale jak wiadomo nic nigdy nie idzie w moim życiu tak, jak powinno. Moment kiedy mogłam odpocząć poświęciłam na czytanie i słuchanie muzyki. Nawet zdążyłam zrobić trening w warunkach domowych, a około piętnastej wrócił mój brat.

— Co tak pachnie? — Spytał na wstępie. Potarł dłonie i wszedł do kuchni. Odsunąl sobie krzesło przy stoliku i usiadł na nim. Postawiłam mu przed nosem talerz z jedzeniem.

— Makaron z sosem i warzywami. — Powiedziałam i uśmiechnęłam się słabo. — Pisałam z Marcusem.

— I jak? — Podniósł na mnie wzrok.

— Pojadę z tobą na eliminacje do euro, to będzie świetny czas.

Uśmiechnełam się widzac jak on sam się szczerzy, poczulam jednak przeszywający mnie dreszcz i dziwne uczucie, które natychmiast zignorowałam.

— To świetnie!

— A wieczorem ja dowiem się czy ty pojedziesz na moje mistrzostwa. — Założyłam ręce na piersi. Mój brat wytrzeszczył oczy, wziął kolejny kęs i powiedział.

— Byłoby cudownie.

— Ta.. Ale i tak nie pojadę. — Parsknęłam smiechem. — Nigdy nie jeździłam więc już wiem, że to nie będę ja.

— Przestań Oly, na pewno ci się uda, jak nie teraz to następnym razem. Kiwnęlam głową, choć byłam innego zdania niż Pedri. przed wspomnianą wcześniej siedemnastą, chłopak zawiózł mnie na lodowisko gdzie czekały już wszystkie dziewczyny i Marcus.

— Dobrze, że jesteście bo niełatwo było wybrać spośród was cztery dziewczyny. — Mówił. — Wszystkie jesteście świetne w tym co robicie i robicie ogromne postępy na każdym treningu, ale nie mogę zabrać was wszystkich ze sobą.

— Nie słuchaj, słyszymy to średnio co mistrzostwa. — Parsknęla Mia podchodząc powoli do mnie, uśmiechnęlam się słabo i skierowalam wzrok ponownie na mężczyznę.

— Dlatego w tym roku na mistrzostwa pojedzie ze mną Laura. — Szłyszac jej imię dziewczyny zaczęły klaskać, a wspomniana uśmiechnęła się szeroko i dumnie. — Grace. — Po tym imieniu również usłyszeliśmy aplauz. — Mia. — Dziewczyna chyba też była w szoku bo widac było szok wymalowany na jej twarzy. Zaśmialam się cicho widząc jak blednie zadowolona. — I ostatnią reprezentantką będzie Olympia. — P jego wypowiedzi ja również osłupiałam. No tego to się nie spodziewałam za cholerę.

— W tym roku to chyba jakiś eksperyment społeczny, co? — Zaśmiała się Laura. Spotkała się jednak z niezrozumiałym wzorkiem Marcusa. — Nie oszukujmy się, ja wszystko rozumiem, ale Mia i Olympia? Bez urazy Mia.

Wywróciłam oczami słysząc jej ostatnie słowe i westchnęłam zażenowana jej pięcioletnim zachowaniem.

— Lauro, w drużynie nie ma miejsca na ubliżanie sobie, jesteście zespołem, to co łączy was poza lodowiskiem to już wasza sprawa, czy macie problemy z chłopakiem czy może macie taki sam kolor paznokci, to już mnie nie obchodzi, ale na lodzie macie zachowywać się z klasą i odnosić do koleżanek z szacunkiem, jasne? — Spytał, a dziewczyna przytaknęla niechętnie.

— Jeśli chodzi o kategorie to oczywiście każda z was wyladuje w innej, godnie reprezentując kraj, Laura, do ciebie należy występ towarzyski, Grace zajmie się żeńskim duetem z Mią, a ty Olympia masz występ solowy.

Jego słowa jeszcze bardziej przeszyły moją głowę. Muszę być zdana na siebie, nie mogę się pomylić i muszę chodzić jak w zegarku. Potem się rozstaliśmy, a ja zaczęłam wracać piechotą do domu. Narazie liczyly się eliminacje mojego brata.

Które złamały filary przyszłości.

Naruszają jej nieskazitelną perfekcję.

Forever with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz