Rozdział 28

1.1K 87 36
                                    

Kolejny raz stanęłam pod drzwiami mieszkania chłopaka. Tak bardzo potrzebowałam z nim porozmawiać i wyjaśnić wszystko z nadzieją, że wrócimy do tego co było.

— Wpuścisz mnie?.. Proszę porozmawiajmy, wiem, że zrobiłam głupotę, ale Laura nie powiedziała ci wszystkiego.

— Olympia idź stąd. Nie zrozumiałaś, że masz zniknąć z mojego życia? Najpierw się o mnie założyłaś, a potem pobiłaś Laurę, po prostu się do mnie nie zbliżaj.

— Otwórz te cholerne drzwi i daj mi wszystko
wyjaśnić! — Uniosłam głos, licząc, że może wtedy mnie posłucha.

— Olympia nie zrozumiałaś, że masz się stąd wynosić? Jeśli zaraz tego nie zrobisz to rozważę zgłoszenie tego pobicia. — Jej głos drażnił już moje uszy. Czy ona naprawdę musi być przy nim za każdym razem?

Odetchnęłam cicho i opuściłam budynek kolejny raz zaliczając niepowodzenie.

Nicolas

Może się spotkamy? Jakieś wino?

Jasne, wpadnę za 10 minut ok?

Nicolas

Oczywiście :*

Nie chciałam się z nim spotykać, ale nie mogłam kolejnego wieczoru spędzić, leźąc w łóżku z płaczem. Skierowałam się więc w stronę jego domu. Nie było daleko, dlatego na miejscu znalazłam się po kilkunastu minutach.

— Cześć. — Powiedział całując mój policzek.

— Cześć. — Mruknęłam zdejmując buty. Czułam się dziwnie, inaczej niż wcześniej. Coś podpowiadało mi, że nie powinno mnie tu teraz być. Zignorowałam to uczucie i przeszliśmy do salonu.

— Co masz taką minę? Coś się stało skarbie? — Spytał podchodząc do kanapy już z dwoma lampkami wina. Postawił jedną przedemną, a ja od razu za nią chwyciłam.

— Nic się nie stało, ostatnio jestem trochę zmęczona.

— Rozumiem, napij się, będzie ci lepiej. — Odgarnął pasemko moich włosów za ucho. Ostatnio był dziwnie blisko mnie, ale poraz kolejny postanowiłam zignorować moje dziwne przeczucia. Upiłam łyk czerwonej cieczy.

Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, a ja czułam cię coraz bardziej ospała. Przy końcówce wina, obraz w mojej głowie zaczynał delikatnie wirować.

— Wiesz, ja chyba.. wrócę do domu. — Wymruczałam chcąc złapać za telefon, czułam, że muszę zadzwonić do brata. Nicolas jednak odsunął urządzenie odemnie, odkładając je na stolik.

— Ale po co? Możesz się przespać u mnie. — Kolejny raz był niebezpiecznie blisko mnie. Chciałam go odsunąć, ale nie miałam sily, czułam jak tracę czucie w nogach. Jego ręce zaczęły podwijać moją koszulkę.

— Co ty robisz? Nicolas?.. — Spytałam próbując zabrać jego dłonie z swojej skóry. Dopiero zaczęło docierać do mnie co się dzieje.

— Na pewno będzie ci się podobało Oly. — Odparł bez problemu pozbawiając mnie koszulki. Jego usta znalazły się na moich, a potem na szyi i delkolcie. Miałam jeszcze trochę siły. Wtedy chłopak widzac to, podniósł mnie trochę do siadu i na siłę wpakował w moje gardło jeszcze kilka łyków wina. Zakrztusiłam się nie chcąc tego pić.

— Proszę przestań. — Wydusiłam, chcąc się z nim szarpać, ale ledwo miałam siłę kiwnąć palcem. — Nick..

Nie słuchał. Pozbawił mnie spodni, a ja czułam jego usta na całym swoim ciele, było to cholernie obrzydliwe. Kiedy pozbawił mnie wszystkich ubrań, moje oczy się zamknęły, a ja straciłam przytomność.

Obudziłam się dopiero nad ranem w jego łóżku, bez ubrań. Zaczynało do mnie docierać, co stało się poprzedniego wieczoru. Siniaki na moim ciele uświadomiły mnie, że zrobił to czego nie chciałam, tak samo jak ból w podbrzuszu. Podniosłam się z jękiem do siadu i zebrałam swoje ubrania z ziemi. Nigdzie jednak nie widziałam telefonu.

Wyszłam do kuchni, gdzie Nicolas pił kawę. Spojrzałam na niego lekko spięta, jednak on nie był już taki kochany i czuły jak wcześniej. Biły od niego chłód i obojętność.

— Spróbuj tylko komuś powiedzieć o tym co się stało, a pożałujesz tego, ja nie żartuję. — Złapałam swój telefon leżący na stoliku i schowałam do kieszeni. Wstał od blatu i w jednej chwili docisnął mnie do pobliskiej ściany. — Jeśli dowiem się, że ktokolwiek o tym wie, nie będzie tak miło jak wczoraj, a to był dopiero początek. — Wycedził przez zaciśnięte zęby. Kiwnęłam głową, byłam zbyt wystraszona, żeby wydusić z siebie cokolwiek.

Opuściłam jego mieszkanie, ledwo utrzymując się na nogach. Ból przeszywał całe moje ciało, usiadłam na zimnym krawężniku kilka ulic dalej. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Patrzyłam na wschodzące słońce ze łzami w oczach. Byłam w okropnym stanie, fizycznym jak i psychicznym. Czułam, że muszę komuś o tym powiedzieć, a pierwszą osobą na liscie moich kontaktów był Pablo..

Nicolas mnie skrzywdził.
Wczoraj się z nim spotkałam.
Dosypał mi czegoś do wina.

Pablo

Olympia skończ kłamać na temat każdego.
Po prostu daj mi spokój.
Nie ważne co wymyślisz, nie wrócimy do siebie.
To koniec.

Widząc jego wiadomości wybuchłam płaczem. Odważyłam się mu to powiedzieć, a on nie uwierzył. Dało mi to do zrozumienia, że nie ważne komu teraz to powiem, nikt mi nie uwierzy.

Wytarłam spływające po moich policzkach łzy i oparłam brodę na kolanach, nie odrywając wzroku od wschodu, który jeszcze bardziej doprowadzał mnie do płaczu.

— Oly.. Śpisz myszko? — Usłyszałam cichy szept przy swoim uchu. Przyjemny dreszcz przebiegł po moich plecach.

— Tak, ty też byś mógł. — Powiedziałam z lekkim uśmiechem. Poczulam, jak chłopak łaskocze moje żebra.

— Chodź pokażę ci coś. — Wziął mnie na ręce razem z kocem, którym byłam okryta. Kiedy otworzyłam oczy, siedzieliśmy na małej kanapie na jego balkonie. Słońce dopiero wstawało, a miasto było okryte jeszcze mgłą. — Podoba ci się? — Spytał całując mnie w skroń. Wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi i okryłam nas bardziej kocem.

— Jest przepięknie. — Powiedziałam.

— Chciałbym z tobą tak spędzić resztę życia.

Po tym wspomnieniu, wszystko bolało mnie sto razy bardziej. Wstałam powoli i ruszylam w stronę centrum. Nie mogłam jeszcze wrócić do domu, bo był w nim mój brat.

Usiadłam więc w pobliskiej kawiarni zamawiając coś ciepłego do picia.

— Dzień dobry Barcelono, minęła godzina piąta czterdzieści. Słońce pojawiło się nad horyzontem, a temperatura osiągnie dziś przyjemne dwadzieścia siedem stopni. Jutro słyszymy się o tej samej porze, a naszym słuchaczom, jak zawsze życzymy miłego dnia.

Usłyszałam w radiu. Zawsze rano słuchałam tego z Pablo. On przygotowywał się wtedy na rehabilitacje, a ja robiłam nam pyszne śniadania. Kolejny raz otarłam łzy i upiłam łyk herbaty parząc przy tym swoje gardło.

Ja go już nie odzyskam.

To koniec.

Forever with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz