7. "Gdzie mnie nie ma?"

504 27 11
                                    

Rosanna:

-Przepraszam Ros. -Odwróciłam się. Spojrzałam mu w oczy. Błyszczały. Widziałam w nich tysiąc emocji. -Przepraszam Ros, okej. Za wszystko. Ja... Na Ciebie nie zasługuję. Na Twoje dobro. Byłaś dla mnie za dobra. -Jego głos się załamał. -Jakbym mógł, zrobiłbym wszystko inaczej. Gdybym mógł cofnąć czas. Nigdy w życiu nie zadzwoniłbym wtedy po Ciebie.

-Nicholas. -Szepnęłam. Ale chyba tego nie usłyszał, bo kontynuował.

-Ja cały czas uważam Cię za przyjaciółkę. Mimo, że straciłem prawo nazywać się Twoim przyjacielem pond rok temu. Jesteś najważniejszą dziewczyną w moim życiu. Moim promyczkiem światła, moim powietrzem. Proszę, przemyśl to. Czy moglibyśmy spróbować jeszcze raz? Czy skreśliłaś mnie całkowicie ze swojego życia? -Poczułam jak łzy zbierają mi się do oczu. -Rosie. Czy zostaniesz moją przyjaciółką? -Uśmiech wdarł mi się na usta. A pierwsza łza szczęścia spłynęła po policzku.

-Nicholas. -Powiedziałam już głośniej.

-Nie Nicholas, tylko Nick. -Przerwał mi. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Kolejne łzy spłynęły mi po policzku. Mój wróg. Chce zostać ponownie moim przyjacielem. Ja chyba śnię. Niech mnie ktoś uszczypnie. -Wiem. Wiem, że skrzywdziłem Ciebie. Bardzo skrzywdziłem. Nie usprawiedliwia mnie to, w ogóle mnie nie usprawiedliwia. Ale od kąt wybiegłaś z płaczem z naszego domku, nie było dnia, w którym nie żałowałem swojego czynu. -Pokręciłam głową, czegoś nie rozumiejąc.

-Czekaj. Nie rozumiem. Przecież przychodziłam do Ciebie. Pisałam, starałam się. Nie chciałam dopuścić do zerwania naszej relacji. Tylko, że ty blokowałeś mnie wszędzie i unikałeś. -Mój głos był piskliwy. -Czemu? Czemu więc, chcesz dopiero teraz, mnie za przyjaciółkę? Po półtorej roku? -Nigdy nie zrozumiem facetów.

-Chciałem. Odpocząć. Właściwie nie to chciałem powiedzieć. Musiałem poukładać sobie wszystko w głowie. Przemyśleć parę spraw.

-Przecież pomogłabym Ci. Poradzilibyśmy sobie razem. -Tym razem to on pokręcił głową. Jego oczy lśniły łzami.

-Nie mogłem. Musiałem poradzić sobie sam. -Głos mu się załamał.

-Nick. -Tak dawno nie zdrabniałam jego imienia w jego obecności. -Przecie...

-Czyli zgadzasz się? Przywrócimy kontakt? Zostaniesz moją przyjaciółką? -Kiwnęłam głową potwierdzająco.

-Obiecujesz mi, że nie skrzywdzisz mnie tak, jak zrobiłeś to półtorej roku temu?

-Mam ogromne wyrzuty sumienia, że Cię skrzywdziłem. Nie sądziłem, że tak bardzo Cię skrzy...

-Nick. Przecież byłeś moim najlepszym przyjacielem. Niby jak mogłam nie cierpieć? -Przerwałam mu.

-Obiecuję, że nie skrzywdzę Cię tak jak kiedyś. Nie chcę byś przeze mnie cierpiała.

-Tym razem na poważnie poważnie? Nie chcę cyrku. -Mój głos brzmiał pewnie.

-Obiecuję, że teraz tego nie spieprzę. Daj mi ostatnią szansę. -Pokiwałam głową. Następnie się na niego rzuciłam. Było ciężko się do niego przytulić, ponieważ cały czas byliśmy w samochodzie. Odsunęłam się po chwili.

-Przyjaciele? -Wystawiłam w jego stronę mały paluszek. Prychnął, przez co skarciłam go morderczym wzrokiem.

-Przyjaciele. -Zacisnął na moim drobnym palcu, swój o dwa (minimum) razy większy palec.

-Wejdziesz? -Zapytałam, wskazując głową Villę.

-Z wielką chęcią.

*************************

Obudził mnie dzwonek oznaczający, że ktoś do mnie dzwonił. Nie sprawdzając, kto to. Odrzuciłam połączenie. Nie chciałam obudzić Nicka, który spał po drugiej stronie łóżka. Zamknęłam powieki, ale dzwonek znowu zadzwonił i znowu, i znowu, ale ja cały czas odrzucałam. Mój przyjaciel jęknął.

-Ros, odbierz to. Powiedz temu komuś, że jest środek nocy i śpisz. -Powiedział zachrypniętym głosem.

Usiadłam na łóżku i odebrałam połączenie.

-Ha...

-Gdzie ty kurwa jesteś?! -Po drugiej stronie połączenia usłyszałam zdenerwowany głos Connora. Spojrzałam na godzinę. Czwarta dwadzieścia siedem.

-Nieźle zabalowałeś braciszku. -Stwierdziłam ze śmiechem. Włączyłam tryb głośnomówiący.

-Opowiedz mi! Rodzice się wkurwią, jak się dowiedzą, że Cię zgubiłem. -Postanowiłam się troszkę z nim pobawić w kotka i myszkę.

-Poprawne pytanie brzmi. Gdzie mnie nie ma? -Usłyszałam po drugiej stronie słuchawki westchnienie i po drugiej stronie łóżka prychnięcie rozbawienia.

-Nie ma Cię w samochodzie kur...

-Dokładnie tak. Nie ma mnie w Twoim super samochodzie. - Przerwałam mu śmiejąc się coraz głośniej.

-Rosanna, do cholery. Mów gdzie jesteś?! -Jego bezradność i wkurzenie mnie śmieszyło.

-A jak myślisz? Gdzie może być Twoja niegrzeczna siostrzyczka? -Nick zaczął chichotać.

-Nie mam zielonego pojęcia, dlatego do Ciebie dzwonię!

-Pomyśl. Przecież myślenie nie boli. -Mój przyjaciel zaczął dusić się z powstrzymywania śmiechu.

-Rosie nie wkurwiaj mnie jeszcze bardziej! Powiedz mi wreszcie gdzie jesteś.

-W pewnym pomieszczeniu, z pewnym chłopakiem. Wygląda to mi na jakąś sypialnię. -Mój brat wypuścił głośno powietrze z płuc. -A już wiem. Jestem w swojej sypialni z chłopakiem. Rodzice, powiedzieli mi, że mam Ci przekazać. Jak to ujęła mama. Masz przejebane. Powinieneś już iść spać, bo o siódmej masz zjawić się w kuchni. -Rozłączyłam się nie dając mu nic powiedzieć.

Zaczęłam się śmiać. Nick rechotał. Opuściłam górną część ciała na miękkie poduszki. Westchnęłam ciężko.

-Dojechałaś mu. -Powiedział brunet dalej śmiejąc się.

-Dobrze, że mam wygłuszone ściany. Inaczej mama by już przyszła i kazała być cicho. -Śmialiśmy się jeszcze chwilę.

-Idziemy spać. -Stwierdził mój kumpel. -Chce zobaczyć teatrzyk.

-Ja też. -Pokręciłam głową. Poszłam jeszcze do drzwi i zamknęłam je na klucz. Nie chciałam by Con wdarł się tutaj i pobił Nicka. Wróciłam do łóżka. Zasnęłam nie wiem kiedy.

*************************

Wstałam o szóstej pięćdziesiąt. Za dziesięć minut odbędzie się przedstawienie pod tytułem "Jak można być tak nieodpowiedzialnym?", gdzie główną rolę będzie grał mój cudowny brat. Będę musiała założyć tylko poker face, by nie zacząć się śmiać.

Rozczesałam włosy i związałam je w kucyka, mimo, że nie miałam za długich włosów. Fryzura wyglądała dobrze. Zrobiłam poranną toaletę. Nie przebierałam się z piżamy. Nie miałam na to ochoty.

Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam rozwalonego na całym łóżku Nicholasa. Ten człowiek jest niemożliwy. Jeszcze pięć minut temu grzecznie spał po lewej stronie łóżka. Zdałam sobie sprawę, że zawsze taki był.

Nicholas Wood zawsze był taki.

Cieszę się, że odnowiliśmy kontakt.

Brakowało mi go, ale wydaje mi się, że szczerze żałuje.

Odnowiliśmy kontakt. Chyba jest to jeden z najlepszych dni w moim życiu.

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz