27. "Pomogę Ci..."

427 23 9
                                    

Nicholas:

Rosie została u mnie na noc. Poszliśmy razem do szkoły i wróciliśmy z niej też razem (po moim meczu, który wygraliśmy). Tylko, że tym razem pojechaliśmy do Ros.

Zjedliśmy najlepsze jakie istniały naleśniki pani Alice. Rosie ma szczęście, że ma taką babcię.

Przeszliśmy do pokoju MOJEJ DZIEWCZYNY. Nie udawanej, prawdziwej dziewczyny. Jest to moja pierwsza i mam nadzieję, że ostatnia, bo chce się z nią zestarzeć, wiem, że to brzmi śmiesznie, bo w końcu jesteśmy ze sobą niecały dzień. Jednak czekałem na Ros wystarczająco długo. Już nigdy nie wypuszczę jej z ramion. Ros jest moja, a ja jestem jej. Chociaż chyba nie ma wątpliwości, że byłem jej już dawno temu, chociaż ona o tym nie wiedziała.

Siedzieliśmy obecnie wtuleni w siebie na łóżku dziewczyny. Ros puściła jakąś składankę na Spotify i rozmawialiśmy.

-Kiedy zdałeś sobie sprawę, że Ci się spodobałam? -Zapytała niepewnie, jakby była to największa tajemnica na świecie.

-Pamiętasz jak zerwałem naszą przyjaźń? Oczywiście, że pamiętasz. Jedynym powodem, przez który to zrobiłem, była świadomość, że mi się podobasz. Zakochałem się w Tobie ponad dwa lata temu. Nie wiem jak to się stało, ale pewnego dnia, gdy pisaliśmy, myślałem o tym jak to by było, gdybyśmy byli razem. I właśnie w tamtym momencie się zakochałem. Bardzo bardzo Cię kocham Ros. Mogłem powiedzieć Ci szybciej, ale bałem się odrzucenia.

Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. Widziałem w jej oczach radość, patrzyła na mnie maślanymi oczami.

Pocałowałem ją w usta. Dziewczyna oddała pocałunek, napieraliśmy na siebie coraz mocniej. W pewnym momencie Ros usiadła mi na kolanach. Ręce wplątała mi we włosy. Bawiąc się kosmykami. Ja natomiast ułożyłem jedną na jej tyłku, który lekko ścisnąłem, przez co dziewczyna mruknęła mi w usta, a drugą na biodrze.

Całowaliśmy się już dłuższą chwilę, zdjąłem koszulę (od mundurka) dziewczynie, przez co została w spódniczce i staniku, no i oczywiście majtkach. Od razu zdjąłem również stanik. Złapałem jedną ręką lewą pierś i lekko ścisnąłem. Ros jęknęła cicho.

Gdy miałem zdejmować spódniczkę dziewczyny, drzwi od pokoju się otworzyły z impetem. Rosie z piskiem przytuliła się do mojego torsu, zasłaniając się przy tym od wzroku swojego starszego brata. Dziewiętnastolatek spojrzał na wpół nagą dziewczynę. Jego uśmieszek lekko zbladł.

-Chciałem tylko powiedzieć wam, że o dziewiętnastej idziemy na kolejną imprezę gangów. -Spojrzałem na Ros, była cała czerwona na twarzy. -Nick jeśli chcesz to będziesz mógł pożyczyć ode mnie coś bardziej imprezowego. -Pokiwałem głową, miał już wychodzić, ale zanim coś zrobił, odwrócił w naszą stronę głowę. -Zabezpieczcie się, nie chce być jeszcze wujkiem. Poza tym mam dość dzieci. -Mówiąc to wyszedł.

Całe napięcie jakie się po między mną a Ros, które było jeszcze minutę temu, wyparowało.

Moja dziewczyna wtuliła się we mnie bardziej, głowę schowała w zgłębieniu mojej szyi. Miała czerwone od zażenowania uszy, więc policzki musiały przybrać kolor buraka.

-Musiał dodać ten ostatni komentarz, nie? Musiał mnie jeszcze bardziej zawstydzić? -Wymamrotała w moją koszulkę, dalej półnaga.

-Kwiatuszku, może lepiej, jak założysz chociaż stanik. -Mrugnąłem.

************************

-Nie idę dzisiaj na imprezę. -Oznajmiła brunetka, gdy zobaczyła odstawionego dziewiętnastolatka w progu kuchni.

Rosie założyła zwykle czarne leginsy i białą za dużą koszulkę. Włosy, które sięgały jej teraz do łopatek związała w wysokiego kucyka, przez co jej włosy teraz sięgały jej do szyi. Zmyła makijaż i jest teraz MOJĄ STARĄ ROS, która jest łatwo mówiąc -naturalna.

Dziewczyna stukała nie za długim różowym paznokciem o blat, czekając aż woda na herbatę się zagotuje. Miska chipsów stała przy kubkach.

-Rosie nawet mnie nie wkurwiaj. -Powiedział Connor, widocznie podirytowany. -Znowu się buntujesz?

-Nie. -Odwróciła się do niego, przez co patrzyła mu w twarz. -Polubiłam gang, nie mam ochoty po prostu na imprezę. Chce z Nickiem spędzić miło wieczór i tyle w temacie Con. Za tydzień pójdę. Obiecuję.

-Nie ma to nic wspólnego, z tym, że was nakryłem. -Mój Kwiatuszek zaczerwienił się na jego słowa.

-Connor nie wypominaj tego! Nie waż się nawet pisnąć słówka przy rodzicach! -Krzyknęła tak głośno, że się wzdrygnąłem.

Jednak Rosa nie miała dzisiaj szczęścia, ponieważ jej mama akurat weszła do kuchni.

-O czym ma nie wspominać przy nas? -Zapytała kobieta poważnym tonem.

Szesnastolatka zaczerwieniła się jeszcze bardziej.

-O niczym. -Powiedziała szybko.

-Rosie, słońce, jesteś cała czerwona, więc jest coś na rzeczy. Con głos oddaję Tobie. -Chłopak parsknął głośnym śmiechem.

-Wszedłem do pokoju Rosanny, by przekazać im, że idę na imprezę o dziewiętnastej i jak chcą, to mogą się wybrać ze mną, jednak nie zastałem naszej kochanej małej Rosie do końca ubranej. -Zaczął się cicho śmiać, gdy Pani Scott zamurowało. -Wiesz mamo, nie miała na sobie koszulki i stanika, siedziała na kolanach Nicholasa, więc ja rozumiem to jednoznacznie. -Dodał. -Ja spadam, imprezka czeka. Do jutra. -Powiedział zanim wyszedł z kuchni. Po chwili było słychać trzaśnięcie drzwiami.

-Bez koszulki, yhm. Dzieci chyba musimy przeprowadzić pewną rozmowę. -Rosie twarz przypominała buraka, kręciła głową zażenowana.

-Nie mamo, nie trzeba, ja wiem co trzeba. -Powiedziała cicho.

-Wiesz, nie chce być jeszcze babcią. Jestem na to za młoda. -Dziewczyna podeszła do nie i oparła głowę o moje ramię, lekko się ukrywając od wzroku matki.

-Tak, tak wiem mamo. Mam się zabezpieczać, kumam. Zachowujmy się, jakby ta sytuacja i rozmowa nie miała miejsca. -Szarooka podeszła do wyspy kuchennej, wzięła miskę chipsów, następnie skierowała się w stronę wyjścia z pomieszczenia. -Nick przynieś herbatę.

Pokiwałem głową na jej słowa i pospiesznie wziąłem kubki, czmychając pod czujnym spojrzeniem Pani Scott.

Gdy wszedłem do pokoju dziewczyny, Ros siedziała na łóżku, z laptopem na kolanach, pewnie wybierała film i miską ze śmieciowym jedzeniem koło siebie. Chipsy automatycznie wkładała do ust.

-Zabiję Connora Scotta, przysięgam Ci Nick. Jestem na niego taka wściekła. -Wysyczała.

Zaśmiałem się cicho na jej słowa.

-Pomogę Ci zakopać zwłoki. -Spojrzała na mnie i się zaśmiała.

Jak ja ją kocham.

****************

Jeszcze jeden rozdział plus epilog i widzimy się w trzecim tomie trylogii "Za późno!"

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz