9. "Od kiedy?!"

528 29 3
                                    

Nicholas:

-Siema stary! -krzyknął Lucas, gdy wysiadłem z samochodu.

-Ta hej. -Nawet na niego nie spojrzałem, bo zobaczyłem ją. Wysiadającą z bryki Connora. Uśmiechniętą od ucha do ucha.

Czarno-biało-zielony mundurek idealnie do niej pasował. Włosy wyprostowała i nałożyła na głowę opaskę. Wyglądała jak wszystkie inne dziewczyny, ale zdecydowanie wyróżniała się swoją urodą.

Nie zrozumiałem na początku, jej czynów. Wyminęła mnie i biegiem ruszyła w stronę Stewa. Rzuciła się na niego jakby nie widzieli się przez miesiąc, a nie dwa dni przed. Poczułem się zazdrosny. To mnie powinna tak witać, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Ale na co ja tak w zasadzie liczyłem? Przecież tak z dnia na dzień nie rzuci mi się w ramiona tak jak robi to z tym pala...

Nie zdążyłem dokończyć swojej myśli, bo brunetka wraz z tym całym Stewem szli w moim kierunku. Ros rzuciła się na mnie. Objąłem ją w tali, ona zaś wsadziła nos w zgłębienie mojej szyi. Pasowała idealnie do moich ramion. Do nozdrzy wdarł mi się charakterystyczny zapach dziewczyny. Słodki a zarazem kwiatowy. Pasował do niej.

-Hej Ros. -Dziewczyna zamruczała. Zawsze tak robiła, gdy było jej przyjemnie i bezpiecznie.

-Hej Nick. -Moja przyjaciółka -Puniosła głowę. Jej oczy lśniły radością. Dawno ich takich nie widziałem. Odsunęła się ode mnie. Zrobiła krok w tył. Odwróciła się w stronę swojego kolegi. Przyjacielem jestem ja nie ten dupek. -Stew. To jest Nick. Mój przyjaciel. -Wzięła go za rękę i podeszła z nim do mnie. Tylko, że ten typ był bliżej. -Nick. To jest mój kumpel Stew.

Uśmiechnąłem się sztucznie do chłopaka. Nie miałem nic do niego, ale zajął moje miejsce na trochę. Teraz muszę o nie walczyć. Chłopak podał mi rękę, niechętnie ją uścisnąłem. Muszę być miły dla tego frajerka.

-Ro. Nel kazała Ci przekazać, że jest w łazience i ma małą awarię. Ja pogadam sobie z Nickiem, by się lepiej poznać. -Widziałem, że ściemnia. Na pewno dostanę od niego morał. Oczywiście, że go nie posłucham, będę działał po swojemu. To ja znam lepiej Rosie. JA nie ten cały Stew.

Moja przyjaciółka otworzyła szeroko oczy i pognała z prędkością światła do szkoły. Spojrzałem przed siebie. Mieliśmy sporą widownie. Kolega dziewczyny podszedł do mnie. Zaczął mi szeptać bzdury.

-Jeśli jeszcze jedna łza spłynie po jej policzku z Twojego powodu. Nie masz życia. Cierpiała przez Ciebie przez półtora roku. Nie zamierzam siedzieć bezczynnie. Gdy mi się na Ciebie naskarży, nie chcę być w Twoim ciele. -Zacisnąłem szczękę i pięści. Chciałem mu wykrzyczeć, co było powodem zakończenia mojej relacji z Ros, ale milczałam. Odsunął się ode mnie. Na jego twarzy błądził sztuczny uśmiech. -Witaj w naszej paczce Nick. -Gdy usłyszałem jak się do mnie zwrócił, wkurwiłem się. Tym razem to ja przysunąłem się do niego, by słyszał tylko on.

-Słuchaj gnojku. Nie Nick tylko Nicholas. To po pierwsze. Po drugie. Nie wiesz jak powód miałem do zerwania przyjaźni z Rosie, ale wiedz, że żałuję tego każdego dnia. -Wysyczałem. -Nie zachowuj się jak gówniarz. Oboje wiemy, że zależy Ci tylko na kasie rodziców Rosie. Ona Cię nie obchodzi. Widać to po Tobie. -Chłopak zesztywniał. -Nic nie powiem Rosannie, ale nie będę siedział bezczynnie, gdy będziesz wyciągał od niej pieniądze. Rosie jest dla mnie ważna i nie zamierzam tego tolerować. Przestań udawać dobrego, uczciwego przyjaciela, bo oboje wiemy, że kłamiesz. -Czułem jakby każde moje słowo, było z odrobiną jadu. Każde kolejne powoli zabijało Stewa od środka.

Odsunąłem się od niego i skierowałem się do wejścia do szkoły.

1:0 frajerze.

Minęły cztery lekcje, cały czas myślałem o Ros. Mój promyczek znowu jest ze mną, jest szczęśliwy. Dzięki czemu, ja jestem szczęśliwy.

-Hej Nick. -Usłyszałem nagle irytujący głos Mady.

Mady to kapitanka cheerleaderek. Kleiła się do mnie od kąt zostałem kapitanem koszykówki. Jej zdaniem powinniśmy być razem. W końcu kapitanowie powinni trzymać się razem, ale ja jej nie chciałem. Nikogo nie chciałem oprócz Rosie. Ona była ponad wszystkie inne. Rudowłosa "piękność" o zielonych oczach i piegach. Nie lubiłem jej. Irytowała mnie.

-Cześć Madyson. -Westchnąłem ciężko. Zobaczyłem Rosie zbliżającą się w moją stronę. -Wiesz nie mogę teraz gadać. -Moja przyjaciółka stanęła koło mnie. Zarzuciłem ramię na jej barki. Mina rudowłosej zrzedła z sekundy na sekundę.

-Czy wy coś kręcicie ze sobą? -Zapytała piskliwie.

Spojrzałem na Rosie. Mady wpatrywała intensywnie się w brunetkę. Widziałem jak parzy się ze złości. Szarooka przyglądała mi się intensywnie.

Porozumiewaliśmy się mogą oczu.

Rosa zapytała się niemo mnie czy lubię ją. Odpowiedziałem przecząco.

Doszliśmy do wniosku, że przytakniemy.

-Tak. Jesteśmy razem. -Powiedziałem pewnie. Chciałbym powiedzieć to kiedyś na prawdę.

-Co?! Od kiedy?! Przecież wy się nienawidzicie!

-Od dwóch miesięcy. Znasz powiedzenie "Od nienawiści do miłości jest cienka granica"? Czy jakoś tak. -Powiedziała zirytowana Rosanna.

-Nie wierzę wam. -Uniosłem brew. -Poproszę dowód. Pocałujcie się. -Poczułem jak ciało mojej przyjaciółki zesztywniało. Obróciłem ją do siebie przodem.

-Ros, spokojnie. Bez stresu. To nic nie będzie znaczyło. -Powiedziałem szeptem. Ale to nie prawda. Dla mnie znaczyło to bardzo dużo.

Rudowłosa intensywnie. Szarooka złapała mnie za kark i przyciągnęła mnie do siebie, objęłam ją za talię. Jej usta znalazły się na moich. Zamknąłem oczy, by rozkoszować się tą chwilą. Usta dziewczyny były delikatne. Całowała cudownie. Nie był to namiętny pocałunek, ale i tak zmiękły mi przez nie kolana.

Ja chyba śnię. Moja dziewczyna mnie całuje. Marzyłem o tej chwili od kąt pamiętam. A to się spełnia. Będę tą chwilę wspominał do końca swoich dni.

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz