11. "Rosanna Scott"

531 20 3
                                    

Nicholas:

-Mamo, wychodzę. -Rzuciłem idąc w stronę drzwi wejściowych. Moja rodzicielka wyszła z salonu i podeszła do mnie. Spojrzała na mnie z delikatnym zaciekawieniem.

-Gdzie się wybierasz? -Zapytała miło.

-Do Ros. -Jej mina była bezcenna gdy usłyszała imię mojej przyjaciółki. -Zanim będziesz pytać, pogodziłem się z nią. Muszę do niej pojechać, ponieważ chcemy obgadać pewną sprawę.

Pokiwała głową.

-Dobrze, w takim razie idź i baw się dobrze. -Uśmiechnęła się kojąco.

******************

Wszedłem do Villi. Nim zdążyłem zdjąć buty, ktoś, a dokładnie Rosie, uwiesiła się na moich ramionach. Wyprostowałem się i objąłem ją w tali. Odsunęła się ode mnie i pozwoliła zdjąć drugiego buta.

Przez dzielącą nas odległość mogłem bardziej się jej przyjrzeć. Miała na sobie czarne leginsy i beżową bluzę z jakimś czarnym napisem. Włosy związała w wysokiego kucyka. Nie był zbyt długi, ale nie przeszkadzało mi to. Dziewczyna zmyła makijaż, przez co wyglądała zjawiskowo.

-Nick. -Z zamyślenia wyrwał mnie głos brunetki. -Pytałam czy chcesz coś pić, albo zjeść, czy od razu idziemy do mnie.

-Od razu idźmy do Ciebie. -Nim dokończyłem zdanie dziewczyna odwróciła się na pięcie i ruszyła na górę. Podążyłem za nią.

Weszła do swojego pokoju, czułem się trochę jak jej cień. Zamknąłem drzwi. Szarooka wyłożyła się wygodnie na łóżku. Ja postanowiłem zająć krzesło.

-Musimy obgadać wszystkie zasady. Wiesz, by nie było niezręcznie. -Powiedziała niechętnie. Widać było jak bardzo nie chciała tego robić. Ale przecież nie musiała. Mówiłem jej, że możemy powiedzieć ludziom, że "zerwaliśmy". Tylko, ona nie chciała odpuścić. -Najważniejsza zasada. To, że będziemy udawać, nie poróżni nas. Będzie tak jak dawniej, tylko, że będziemy robić to, co robią pary. -Kiwnąłem głową twierdząco. -W takim razie wszystko ustalimy na umowie.

Wzięła notatnik, który leżał na skraju łóżka. Wyrwała kartkę i zapisała w nim coś.

-Zasada numer dwa. Wszystkim mówimy to samo. Jesteśmy ze sobą około dwa miesiące i nie mówiliśmy nikomu, ponieważ to stało się nagle i w ogóle.

-Okej. Zasada numer trzy. Nie powiemy nikomu, że to jest udawany związek. -Kiwnęła głową.

Przez następne pół godziny omawialiśmy i zapisaliśmy wszystkie zasady.

********************

-Nick. -Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lucasa. Spojrzałem na niego. -Wiem, że oglądanie Twojej dziewczyny jest równie interesujące co gadanie dyrektorki, ale powinieneś posłuchać, to ważne. -Kiwnąłem tylko głową.

Naprawdę cały czas się gapiłem na Rosie? Byliśmy na apelu, na którym była cała szkoła. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wczoraj była u fryzjera, ścięła włosy do łopatek. Była to spora zmiana, wyglądała jak dawniej. Jak moja Rosie.

-A więc. Drodzy uczniowie. Jako iż podpisaliśmy współpracę ze szkołą w Anglii, o wymianie, o której wiecie. Przez pierwsze półrocze będziemy obserwować was i wasze oceny. Uczniowie z Anglii przyjadą do nas za niecały tydzień. Przyjedzie do nas dwudziestu uczniów. Będziemy wdzięczni jak przyjmiecie ich do siebie. Proszę by dwudziestu uczniów zgłosiło się do mnie. Napiszę do waszych rodziców z taką prośbą. Uczniowie będą spędzać z wami dwa tygodnie. Prosimy byście zachowywali się przy nich przyzwoicie. Osoby, które "przygarną" naszych gości mają większe szanse by pojechać do Anglii, a dokładnie do Leeds. Dodatkowo przez te dwa tygodnie, gdy będziemy mieli gości, mundurki są zakazane. Przez ten czas będziecie nosić normalne rzeczy. Takie jakie lubicie nosić po szkole. To tyle na dzisiaj. Dziękuję za uwagę. Możecie wrócić do klas na lekcje.

Cała szkoła zaczęła kierować się w stronę wyjścia z sali gimnastycznej. Ja nie spieszyłem się zbytnio, Ros też nie spieszyła się, dlatego podszedłem do niej. Objąłem ramieniem. Spięła się, ale gdy zobaczyła, że to ja, rozluźniła się od razu.

-Hej. -Przywitała się. -Jesteś chętny? -Spojrzałem na nią w niezrozumieniu. -No wiesz. By ugościć ucznia z Anglii.

-Raczej nie. A ty? -Zaczęliśmy powoli kierować się w stronę wyjścia.

-Ja jestem chętna. Chce mieć znajomą z innego kraju, a to wydaje się być super okazją, wiesz chce wyrwać się też, nawet jeśli tylko na chwilę, od rodziców. Kocham ich nad życie, ale wiesz. Muszę odpocząć. Chociażby od Connora. -Zaśmiałem się cicho na jej słowa. -Idę w inną stronę. Widzimy się później.

Odsunęła się ode mnie i zniknęła za innym zakrętem. Pobiegłem do klasy, jeszcze brakuje mi spóźnienia.

********************

Rosanna:

Zapukałam do drzwi dyrektorki. Usłyszałam głos kobiety. Weszłam do pomieszczenia.

-Rosanna Scott. -Powiedziała miło. -Spodziewałam się Ciebie. Chodzi o wymianę, prawda? -Kiwnęłam twierdząco głową.

-Chciałabym się zapytać, czy są jeszcze jakieś miejsca. Jestem chętna by ugościć jakiegoś ucznia. Rozmawiałam z rodzicami i zgodzili się. -Dyrektorka uśmiechnęła się promiennie.

-Są jeszcze miejsca. Zdajesz sobie sprawę, że to duża odpowiedzialność. -Kiwnęłam głową. -Wiem, że jesteś odpowiedzialną dziewczyną.

Omówiłam wszystko z dyrektorką i byłam pewna, że jakaś dziewczyna zamieszka ze mną na dwa tygodnie. Wyszłam z gabinetu, jakie było moje zaskoczenie, gdy ujrzałam Nicka stojącego przy gabinecie. Podszedł do mnie.

-Nick, co ty tu robisz? -Zapytałam lekko zdezorientowana. -Jest piętnasta. -Spojrzałam na zegarek.

-Pomyślałem, że przydałaby Ci się podwózka. -Uśmiechnęłam się, przez co ona też się uśmiechnął.

-Czekałeś na mnie cały ten czas? -Porozumieliśmy się oczami. Nie mogłam uwierzyć, że czekał na mnie tyle czasu. Tym bardziej, że skończył lekcje o trzynastej.

-Chcesz zjeść coś na mieście? -Zapytał, gdy byliśmy już w samochodzie. Byłam głodna jak wilk.

-Jasne. Co powiesz na jakiegoś fast fooda? -Zaproponowałam.

*********************

-Ja zapłacę. -Wtrąciłam, gdy kelnerka powiedziała nie dużą cenę. Nick nic nie powiedział, nie miał jak, skoro moje pieniądze wylądowały w kasie.

Usiedliśmy przy wolnym stoliku i zaczęliśmy jeść burgery. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy.

Było jak dawniej, a nawet lepiej. Mimo iż udawaliśmy parę, nie miało to dla nas różnicy. Nicholas był moim "aniołem stróżem" był wszystkim co dobre i złe. Mieliśmy krótką przerwę, ale dalej byliśmy w swoich życiach, nawet jeśli nie jako przyjaciele. Nasze "kłótnie" a raczej sprzeczki były jedną z niewielu rzeczy, które lubiłam. Wręcz uwielbiałam, próbowałam to wyprzeć przed samą sobą, jednak nie umiałam, czekałam na to przez całe dnie. Uwielbiam Nicka. Uwielbiam wszystko co z nim związane i cieszę się, że wrócił do mojego życia jako przyjaciel. Nie wróg, czy nieprzyjaciel. Tylko przyjaciel numer jeden. Bo nie oszukujmy się. Stew, jest moim przyjacielem, ale tylko przyjacielem. Nicholas jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłabym sobie wymarzyć. Kocham go jak brata.

Dobrze wiem, że on traktuje mnie jak siostrę.

I to kocham w naszej relacji.

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz