12. "Coś czuję..."

432 15 7
                                    

Rosanna:

Dzisiaj jest dzień przyjazdu uczniów z Anglii. Nie mogłam się doczekać by poznać moją nową współlokatorkę. Mimo, że tylko na dwa tygodnie. Jedyne czego się bałam to, że Connor ją oczaruje. Nie chce by wpadła w jej urok, nikt nie zasługuje na takie cierpienie.

-Poproszę wszystkich o uwagę! Halo! -Uciszyła nas dyrektorka. Wszyscy stali jak na szpilkach, chcieliśmy już zobaczyć naszych gości. -Za chwilę przyjadą do nas uczniowie z Wielkiej Brytanii! Proszę o ciszę! -Nagle cały tłum (zeszła się cała szkoła na to wydarzenie), uciszyła się. Autobus podjechał.

Byłam giga ciekawa tych ludzi.

-Proszę by zostali Ci, którzy będą gościć naszych uczniów w swoich domach.

Wszystkie klasy niechętnie wyszli z dziedzińca szkoły, została tylko dwudziestka plus dyrektorka.

Nasi goście wyszli z autobusu. A ja umierałam z ciekawości z jaką dziewczyną się zakoleguję.

Podeszła do mnie dziewczyna. Moja współlokatorka!

Nawet wysoka (powiedzmy, że około 175 centymetrów wzrostu), brunetka o szaro-czarnych tęczówkach. Była ciemniejszej karnacji. Duże usta, w których trzymała lizaka, zgrabny nos, o którym marzy nie jedna dziewczyna. Szczupła, tak mi się przynajmniej wydaje, ponieważ ma na sobie o trzy rozmiary za dużą ciemno szarą bluzę i tego samego koloru spodnie dresowe. Buty jakie miała na sobie były zwykłymi trampkami. Musiała mieć długie włosy, bo miała je związane w wysoki kucyk, a dosięgał jej za talię. Nie zauważyłam, by miała na sobie makijaż. Szczerze? Jak bym była innej orientacji, na pewno by wpadła mi w oko. Była prześliczna. Gdy dłużej się jej przyjrzałam, miała delikatne piegi, które osypały całą jej buzię. Uśmiechnęła się ukazując białe i równe zęby, w policzkach ukazały jej się dołeczki, nie, nie przy ustach. Na środku jednego i drugiego policzka.

-Hej. -Przywitała się miło. Jej głos był przyjemny dla ucha, delikatny i niewinny. -Nazywam się Jena. [cz. Dżena] -Jej akcent był trochę inny niż mój. Taki bardziej Angielski.

-Cześć. Ja jestem Rosie. -Jej uśmiech powiększył się. Powalał z nóg, zazdrościłam go jej, tak jak dołeczków, które ukazały się jej w policzkach. Też takie chciałam, Connor je miał i powalał laski uśmiechem.

Nastała niezręczna cisza. Chciałam ją przerwać, ale zrobiła to za mnie dziewczyna.

-Pójdę po walizkę i zaraz przyjdę. -Odwróciła się i zaczęła iść w stronę autokaru. Nie minęła minuta, a Jena już stała przy mnie.

-Poczekamy chwilę i zaraz przyjdzie tu mój brat. Wtedy pojedziemy do domu. -Oznajmiłam. Kiwnęła głową.

-Ile masz rodzeństwa? -Wydawało mi się, że chciała zacząć rozmowę. A to przecież ja powinnam ją zagadać. Była moim gościem.

-Tylko starszego brata. Connora. Jest strasznym dupkiem, ale ma zajebiste poczucie humoru. Raczej go polubisz, wszyscy go lubią. -Wzruszyłam ramionami. -A Ty? Masz rodzeństwo?

-Dwóch starszych braci. Są bliźniakami. Ace'a i Nathaniela. Są identyczni i z wyglądu jak, i z charakteru. Czasami nie umiałam ich rozróżnić, ale z czasem nie są w stanie mnie oszukać. Widzę praktycznie niezauważalne różnice pomiędzy nimi. -Westchnęła. -Ile lat ma Twój brat?

-Dziewiętnaście. Ta, za rok będzie w klasie maturalnej. -Mruknęłam niezadowolona. -A ile Twoi?

-Tak samo. -Spojrzała na mnie, znów się uśmiechnęła. Przysięgam, że zmienię płeć dla tej dziewczyny. -Masz zwierzęta? -Pokręciłam z niezadowoleniem głową przecząco. Chciałam mieć psa, ale rodzice się na to nie godzą. -Szkoda.

-A Ty? -Oczy dziewczyny się zaświeciły.

-Mam psa. Kindera. Zanim zapytasz. To imię wymyślił mój tata. -Jej głos... lekko się załamał? -Bo kocham słodycze z Kindera. A że to miał być prezent dla mnie, chciał by miał coś wspólnego ze mną.

-Jakiej jest rasy? -Byłam giga ciekawa.

-Samoyed. -Nie znałam tej rasy. Szczerze? Nie wiedziałam, że taka istnieje. Zaśmiała się. Jej fala radości mnie otrzeźwiała. Śmiała się naprawdę ślicznie, nie jak ja, która chrumka co jakiś czas. Jej śmiech był taki trochę filmowy. -Ale masz minę. Widzę, że nie znasz tej rasy. Kinder jest przekochany. Jest trochę kulką śnieżną, ale bardzo, bardzo dużą. Puchaty jak jakiś pluszak, a nawet i bardziej. Jak będę rozmawiała z chłopakami, pokarzę Ci go.

-Z chęcią go poznam. -W tym momencie podszedł do nas mój brat. A za nim laski. Masę lasek. Zarzucił mi na barki swoje ciężkie ramię. Jena wpatrywała się w mojego brata.

-Jena. -Przedstawiła się.

-Connor. -Mój brat podał jej prawą rękę. Uścisnęła ją. Zobaczyłam wtedy wypielęgnowaną dłoń dziewczyny, nawet jej nie uścisnęłam. Miała długie białe paznokcie, na serdecznych paznokciach ukazywały się motylki. Na środkowym palcu miała srebrny pierścionek z kryształkami. Był on delikatny, ale zauważalny. -Jej brat. -Wskazał głową na mnie. -Wsiadajcie.

Jena chciała usiąść ze mną z tyłu, lecz mój brat uniemożliwił jej to, karząc usiąść na miejscu pasażera. Biedna, nie miała wyboru.

**********************

Mój gość nie dowierzał, że przez dwa tygodnie będzie mieszkać w takiej chacie. Zdjęliśmy buty i poszłam oprowadzić Jenę po domie.

-A tu będziemy spać. -Weszłam do swojego pokoju. Od razu walnęłam się na łóżko. Dom był tak duży, że się zmęczyłam. Po chwili jednak zmieniłam pozycję na siedzącą. -Moi rodzice będą za jakąś godzinę. A babcia, może za dwie. -Kiwnęła głową.

Chwilę rozmawiałyśmy, gdy nagle Jenie rozdzwonił się telefon.

-Muszę odebrać. -Powiedziała pewnie. -To moi bracia. Gdzie mogę wyjść?

-Ja wyjdę. -Szybko zerwałam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Wydawało się, że była to prywatna rozmowa.

-Jak z tatą? -Usłyszałam jej pytanie gdy zamykałam drzwi. Brzmiała zupełnie inaczej niż, gdy rozmawiała ze mną. Tak smutno. Słyszałam w tym krótkim pytaniu tysiące emocji. Ból, zmartwienie, ciekawość, smutek, tęsknotę i wiele wiele więcej emocji, których nie potrafiłam nazwać.

Minęło dziesięć minut, gdy brunetka pozwoliła wejść mi do pokoju. W jej oczach widziałam coś czego nie potrafiłam nazwać. W kącikach oczu miała łzy, a jedna pojedyncza spływała jej po policzku. Starła ją szybko, jakby nie chciała bym ją zauważyła.

Postanowiłam nie pytać.

Gdy przyjechali rodzice, było miło. Mama wypytywała Jenę o wszystko, tata słuchał. Gdy wróciła babcia, przyłączyła się do mamy.

Wieczór spędziliśmy w miłej rodzinnej atmosferze.

Coś czuję, że to będą ciekawe dwa tygodnie.

Przed pójściem spać, pogadałyśmy trochę, by lepiej się poznać.

Jena jest cudowną osobą, już wiem, że gdy będzie wyjeżdżać, będę cierpieć.

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz