2. "Dawna Rosie"

640 21 13
                                    

Nicholas:

Rozmawiałem z Lucas'em, gdy mój świat przestał istnieć, przez korytarz przeszli Connor, Nel, Rose i jakiś chłopak, który swoją rękę miał zarzuconą na ramiona dziewczyny. Śmiała się z czegoś. Nie ukrywałem, że na nią patrzę.

Miała na sobie mundurek. Idealnie ułożoną białą koszulę, która była włożona również do idealnie ułożonej czarnej spódnicy. Włosy miała rozpuszczone i zakręcone. Sięgały jej prawie do tali. Zauważyłem lekki makijaż. Wkurzałem się na nią kiedyś, że się maluje. Była śliczna bez niego, z nim to nie była Rosie, którą znałem.

Lucas to mój kolega ze szkoły. Jego włosy są koloru truskawkowego blondu, oczy natomiast prawie turkusowe. Jest ode mnie niższy. Powiedzmy, że ma około 176 centymetrów wzrostu. Jest dobrym kumplem.

Nagle ten chłoptaś obmacujący moją Rosie obrócił ją tak, że szła tyłem w stronę, do której się kierowali. Nastawiłem ucho.

-Ro, co jest? -Otworzyłem szerzej oczy. Jak on się do niej do cholery jasnej zwrócił?! Patrzyłem na swoją dawną przyjaciółkę. Brunetka dyskretnie kiwnęła głową w moją stronę. Lekko się uśmiechnąłem. Chłopak ponownie ją obrócił, przez co stała do mnie tyłem. Swoją rękę umieściła na jego tali, on swoją natomiast na barkach dziewczyny. Wyglądali jak para. -Nie przejmujemy się palantami, zrozumiałe? -Obroni mnie, na pew... Uśmiechnęła się i kiwnęła głową.

Moje serce pękło na milion kawałków. Niby nie dała mi kosza, ale to jest ból nie do opisania. Jest tak jak chciałem. Przestałem się z nią kolegować, tylko, że moje uczucia z każdym dniem do niej powiększają się. Nie umiem jej wyrzucić z głowy. A przecież mogłem zapomnieć o uczuciach i mieć ją przy sobie. Byłbym na miejscu tego typka, ale nie. Młodszy ja stwierdził, że lepiej zerwać znajomość i zapomnieć o niej. Tylko, że nie zdałem sobie sprawy, że się nie da. Ta dziewczyna jest moim powietrzem. Boli mnie to; znalazła sobie przyjaciela. Z jednej strony, cieszę się, że jest szczęśliwa, że nie płacze po mnie. Z drugiej natomiast chciałbym by po mnie płakała, by dalej się o nas starała, a ja stwierdziłbym, że w sumie czemu nie. Muszę przyznać. Rosanna dzwoniła do mnie, pisała, wszędzie gdzie się dało, a wszędzie ją blokowałem, podchodziła do mnie, czy to w podstawówce (chodziliśmy do najbardziej prestiżowej szkoły podstawowej w Chicago), ale ja byłem nie ugięty. Do dzisiaj tego żałuję.

-Nick. -Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lucasa. -Stary, wszystko ok? Wydawałeś się nieobecny. -Uśmiechnąłem się smutno. -Chodzi o Rosie? -Skinąłem lekko głową. -Pogadaj z nią. Przecież widzę, jak na nią patrzysz. Musisz jej powiedzieć albo Cię zaakceptuje, albo niech spada. -Pokręciłem od razu głową.

-To nie takie proste. Może półtora roku temu by mnie zaakceptowała, teraz. -Prychnąłem kpiąco. -Nienawidzi mnie. Nie da mi nawet dojść do słowa, bo od razu sobie pójdzie, albo ten chłopak, z którym szła, podejdzie i znajdzie wymówkę, by Rose sobie poszła i ze mną nie rozmawiała. Jestem trochę w trudnej sytuacji. -Wyjaśniłem. -Straciłem ją. Nie chce znowu jej ranić. Nie zniósłbym tego.

-Nie zniósłbyś gdyby znowu cierpiała? Typie gdybyś teraz z nią porozmawiał byłaby najszczęśliwsza na świecie. -Pokręciłem przecząco głową.

-Dawna Rose by się cieszyła. Obecna Rose wyzwie mnie i sobie pójdzie. -Lucas musiał mnie zrozumieć. A nawet jeśli tego nie zrobi, musi zaakceptować moją decyzję. -Nie rozmawiajmy już o niej. Chodźmy zapalić. -Mój kolega uśmiechnął się na moją propozycję.

**********************

Rosanna:

-Jakich do cholery spotkaniach gangów? I co to w ogóle za pokój, jesteśmy w szkole! -Podniosłam głos.

-Nie tym tonem Rosie. -Upomniał mnie mój brat. -Może zacznę od pytania numer dwa. Każdy gang w tej szkole ma taki pokój. -Już miałam zadawać kolejne pytanie, lecz Con. -I uprzedzając Twoje kolejne pytanie Rose. Gangów w szkole jest dwa. Jesteśmy my i Hollandowie, ale jak mówiłem z nimi tylko na imprezach rozmawiamy, a raczej bijemy się. -Otworzyłam oczy w szoku. -Nie patrz się tak na mnie Rosie. Mówię wam tylko na co się piszecie. Bardziej Ty nie masz wyjścia, oni mogą się wycofać. -Wskazał na moich towarzyszy.

-No coś Ty. Nie zostawimy Rosie, prawda Stew? -Nie poznałam głosu mojej przyjaciółki.

-Mam jeszcze jedno pytanie. -Connor wydawał się trochę rozdrażniony. Kiwnął jednak głową, co dało mi za znak bym mówiła. -Dlaczego macie siedzibę tu? I ile osób jest w tym naszym "gangu"? -Zrobiłam cudzysłów przy ostatnim słowie.

-Nie "gangów" tylko gangów. -Poprawił mnie. -W naszej grupie jest około sto pięćdziesiąt osób. Co roku odchodzą około dwie osoby, a dochodzi minimum pięć. Czyli jest dla nas na plus. A jeżeli chodzi o to miejsce, ten pokój jest dla mnie i członków gangu. Możemy tu robić wszystko, bo żaden nauczyciel nie ma tu wstępu. Taki pokój jak mówiłem mają też gang Hollandów. Uprzedzając Twoje pytanie. Gangów jest pięć. My jesteśmy kolorem czerwonym. Dostaniecie specjalne naszyjniki, na których będzie żmija z czerwonymi kryształami. -Zdjął swój z szyi. Był piękny. -Nie możecie się z nimi rozstawać, ani zdejmować. Uprzedzając kolejne Twoje pytanie Rose, ja jestem liderem i mogę zdejmować naszyjnik na chwilę. -Powiedział. Zadziwiające było to, jak dobrze znał mnie Con. Właśnie miałam zadać to pytanie. -I jeszcze jedno. Oprócz naszyjnika, którego musicie nosić 24/7, dostaniecie jeszcze czerwono-czarną bandanę, którą musicie nosić na każde imprezy i bójki.

-Ale jak to bójki. Con? Jakie bójki do cholery? -Mój głos był piskliwy.

-Rosie. -Głos mojego brata wydawał się zmęczony. -Chłopaki z gangów biją się. Na przykład o dziewczynę. Jeśli mi i jakiemuś chłopakowi z innego gangu spodoba się dziewczyna to ten, który wygra może do niej zarywać, ten który przegra, musi się obejść smakiem. Kumasz?

Pokiwałam głową.

Właśnie dowiedziałam się o drugim obliczu mojego brata. Zawsze był taki kochany. Zawsze miałam w nim oparcie itp. Teraz jednak dowiedziałam się, że jest liderem gangu, że się bije o dziewczyny.

Długo zajmie mi poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie.

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz