Rosanna:
Przez sprawę Connora i gangów, które zaczęłam lubić coraz bardziej, zapomniałam o meczu Nicholasa. Cała szkoła mówi tylko o meczu, który odbędzie się w piątek. Mój przyjaciel nie wspominał mi o meczu, wiedziałam, że trenuje, bo w tamtym tygodniu trenował więcej niż zazwyczaj. Zrobiło mi się przykro, gdy Nel powiedziała mi dzisiaj na angielskim, o meczu. O którym oczywiście nie wiedziałam. Czemu Nick mi nie powiedział o tym, że będzie grał?
Czy tak bardzo się od siebie oddaliliśmy, że nie powiedział mi o meczu? Może chciał to zrobić dzisiaj? Albo zapomniał?
Postanowiłam jednak nie pytać. W końcu nasza relacja polepszyła się dopiero półtora miesiąca temu, to nie jest jakiś długi okres, wręcz przeciwnie. Byliśmy zżyci, wszyscy to widzieli, teraz raczej Nick myśli o mnie jako o koleżance, mimo, że to właśnie on wyciągnął rękę by się pogodzić, traktuje mnie z dystansem. Widzę to. Z dnia na dzień odczuwam to coraz bardziej, nie będę ukrywać, że mnie to nie boli.
Stew, z nim prawie nie mam już kontaktu, zauroczenie jego osobą już dawno minęło. Tak szybko jak się pojawiło, tak szybko znikło.
Zauważyłam, że moje ciało i umysł reaguje na kogoś innego. Na kogoś, kto jest moim najlepszym przyjacielem. Nawet nie wiem jak to się stało, tak z dnia na dzień moje biedne serce odczuwa dotyk Nicholasa w inny sposób, ale czemu? Tego nie wiem. Jego odrzucenie będzie mnie bardzo bolało, już to wiem. Dlatego postanawiam mu nic nie mówić, wyleczę się z niego. Wiem, że to będzie trudne, ale dam radę. Nick ZAWSZE mi mówił, że traktuje mnie jak młodszą siostrę. Wiem, że nasz "związek" nie jest mu na rękę, nie pokazał mi tego w żaden sposób, ale ja po prostu wiem.
-Panno Scott, czy mogłaby pani odpowiedzieć na moje pytanie? -Z zamyślenia wyrwał mnie zdenerwowany głos pani Flores. Byłam obecnie na biologii i kompletnie nie słuchałam, Nicholas pochłonął moje wszystkie szare komórki.
-Czy mogłaby pani powtórzyć pytanie? -Uśmiecham się przepraszająco do kobiety. -Troszkę się zamyśliłam. -Dodaję.
-Pytałam, czy oddasz mi swoją pracę domową? -Zapytała lekko podirytowana. Kiwam głową i sięgam do teczki, wyjmuję szybko kartkę i podaję ją Flores. -Dobrze więc dzisiaj zajmiemy się...
Przestałam słuchać, moje myśli dalej krążyły przy niezbyt wysokim chłopaku o brązowych włosach i zielonych oczach.
Nawet nie wiem kiedy lekcja się już skończyła, a ja miałam wreszcie półgodzinną przerwę na lunch. Nim zdążyłam wejść do stołówki mój telefon zawibrował.
Jena: Jak tam w szkole? Coś ciekawego się dzieje?
Ja: Szczerze? Chujowo. Czaisz to, że Nick nie powiedział mi, że ma w piątek mecz? Jestem przecież jego "dziewczyną" powinnam wiedzieć o takich rzeczach.
Jena wie, że ja i Nick nie chodzimy ze sobą a tylko udajemy. Gdy mój przyjaciel do nas przyjechał, by poznać moją współlokatorkę, Jena myślała, że jesteśmy razem, podobno pasujemy do siebie. Chciałabym w to wierzyć.
Jena: Słabo :( może chciał ci powiedzieć dzisiaj, albo zapomniał?
Uśmiechnęłam się lekko, chociaż ona tego nie widziała.
Ja: Chciałabym być na twoim miejscu. Byłabym już dawno w domu.
Mimo 5-cio godzinnej różnicy czasowej, mamy super kontakt. Stała się moją przyjaciółką.
Jena: Ja tobie zazdroszczę, w szkole chociaż nie myślę o tym co się dzieje w domu. Matka zupełnie oszalała.
Pisałyśmy jeszcze chwilę. Moja zagraniczna kumpela poprawiła mi humor.
*************************
-Ros! -Usłyszałam głos Nicholasa za plecami. Odwróciłam się w jego stronę. Biegł w moją stronę. -Ros, w końcu Cię znalazłem! Szukałem Cię przez cały dzień, ale zniknęłaś mi! -Uśmiechnęłam się sztucznie, gdy dobiegł do mnie.
-Hej Nick. -Miałam gulę w gardle. Ja chyba zakochałam się w swoim "chłopaku". W Nicholasie! W moim najlepszym kumplu, ale wiem, że on tego nie odwzajemnia. Gdy dotarło do mnie ta świadomość, czuję ucisk w podbrzuszu i gulę w gardle. -Wiesz muszę uciekać. -Mówię zanim podchodzi do mnie bliżej. Muszę się zdynstantować. Nie chce by mnie zranił odrzucając moją osobę. -Michael na mnie czeka. Mam kilka spraw do załatwienia. -Mamroczę. Mina mu rzednie.
-A, dobra ta spoko. -Odpowiada, lecz po tonie jego głosu wyczuwam coś na wzór niezrozumienia i... żalu? Nie na pewno nie. Przesłyszało mi się. -Chciałem zapytać, czy nie przyjdziesz dzisiaj na trening, wszystkie dziewczyny pozostałych chłopaków z drużyny będą i... -To za dużo. Dla mojego biednego serca to za dużo. Uciekam wzrokiem od jego osoby, nie umiem patrzeć na niego i odmówić. -Wiesz to ostatni tydzień przed rozpoczęciem sezonu i teraz treningi wyglądają trochę inaczej. -Widzę jaki zmieszany jest.
Robi to na pokaz. By ta ruda zdzira się od niego odczepiła. Nie chce brać w tym udziału, nie teraz. Nie dzisiaj.
-Mam plany Nick. Nie mogę ich przełożyć. Inaczej poukładałabym swój plan dnia, jakbym wcześniej dowiedziała się o meczu. Przepraszam, naprawdę. -Nie daję mu czasu na odpowiedź, nie chce by wyczytał coś z mojej twarzy, moich oczu.
Oddalałam się od niego. Miałam cień nadziei, że za mną pójdzie. Tak się nie stało, a to dało mi jasno do zrozumienia, że jestem dla niego tylko i wyłącznie przyjaciółką, która na jakiś czas jest jego "dziewczyną". Muszę stworzyć między nami dystans inaczej to nie skończy się dla mnie i dla naszej przyjaźni dobrze.
Okłamałam go, mówiąc, że mam na dzisiaj plany. Nie mam ich. Moim jedynym planem na dziś, to przebrać się w dresy i obejrzeć jakiś serial. Może wypłakać się w poduszkę. Nie chce niczego innego.
Chce odpocząć.
Tydzień się jeszcze dobrze nie zaczął, w końcu mamy poniedziałek, a ja już mam dość tego tygodnia i wyczekuje z niecierpliwością weekendu.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten tydzień rozpocznie coś, czego NIGDY bym się nie spodziewała. Zrobiłam coś giga głupiego, przez co o mały włos nie straciłam Nicholasa na zawsze.
CZYTASZ
Nigdy nie jest za późno!
RomanceDrugi tom trylogii "Za późno!" (Można czytać bez znajomości poprzedniego tomu) Szesnastoletnia Rosanna Scott jeszcze do niedawna przyjaźniła się z Nicholasem Woodem -kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej. Teraz jednak są oni największymi wrogami...