26. "Ja Ciebie też."

506 24 6
                                    

Rosanna:

Connor męczył mnie od ponad godziny, bym ubrała się ładnie, ponieważ chce mnie gdzieś zabrać. Było to strasznie męczące. W końcu się zgodziłam, bo mnie giga irytuje.

Założyłam garniturowe czarne spodnie i białą koszulę. Gdy zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie mój potwornie irytujący brat. Gdy mnie zobaczył mina mu zrzedła. Nie zdążyłam zejść ze schodów, a brunet już prowadził mnie z powrotem na górę. Wbił bez pukania do pokoju rodziców dalej trzymając mnie za rękę. Zastaliśmy rodziców siedzących na łóżku, mama trzymała w jednej dłoni tablet a w drugiej pena do urządzenia, pewnie projektuje nową kolekcję, tym razem zimową. To jest jedna z moich ulubionych kolekcji. Natomiast tata miał na kolanach laptopa, pewnie rozkminia kolejną sprawę. Uśmiechnęłam się na ich widok. 

Na różnego rodzaju galach, rodzice są giga wystrojeni. A w domu, są jak normalni ludzie. Mama ma założony teraz na sobie beżowy dres, a włosy związała w warkocza. Tata natomiast miał czarny dres. Delikatnie się uśmiechnęłam na ich widok.

Rodzice spojrzeli na nas pytająco. Nim zdążyłam coś powiedzieć, Connor się odezwał.

-Czy tak się ubiera na randkę? -Spojrzałam na chłopaka zaskoczona. 

-Co? Jaką randkę Con? -Mój głos przypominał raczej pisk.

-Nie zadawaj zbędnych pytań. -Skarcił mnie. -Mamo, czy mogłabyś ją zrobić na bóstwo, ponieważ Rosie ubrała się jakby miała pójść na jakieś spotkanie z babciami. -Kobieta wstała z łóżka i wychodziła ze mną rzucając mojemu bratu, że ma jej to wyjaśnić, gdy mnie odwiezie.

Mama weszła do mojego pokoju i od razu skierowała się do szafy. Wyjęła z niej czerwoną mini, spojrzałam na ubranie z przerażeniem. Pokręciła głową i odłożyła ją na wieszak, odetchnęłam z ulgą.

-Z kim się wybierasz na randkę, nie mówiąc mi o tym ani słowa? -Zapytała przeglądając moją jakieś sukienki, o których istnieniu nie miałam pojęcia.

-No właśnie sama nie wiem, Con coś knuje i bardzo mu na tym zależy. Nie wiem mamo. -Pokręciła tylko głową i parsknęła śmiechem mówiąc coś w stylu "Ah ta dzisiejsza młodzież".

Ostatecznie wybrałyśmy białą zwiewną sukienkę do kolan. Włosy, które sięgają mi lekko za biust zakręciłyśmy, przez co miałam idealne loki. Poprawiłyśmy mój obecny makijaż, dodałyśmy kreski i na koniec nałożyłam na nawet pełne usta błyszczyk.

Uśmiechnęłam się lekko do odbicia w lustrze, nie poznając siebie w lustrze.

Zaczyna się listopad i nie jest już tak ciepło, jakbym chciała, ale nie jest najgorzej. Dlatego mogłam sobie jeszcze pozwolić na takie kreacje.

Weszłyśmy do salonu, gdzie siedzieli tata z Connorem i grali w jakąś grę video. Nie zwrócili na nas zbytniej uwagi. Fakt, że było dwudziesta, a ja dopiero idę na "randkę" trochę mnie przeraziła.

-Jest gotowa Coni. -Chłopaki spojrzeli w naszą stronę i jakby zaniemówili. -Może być? -Zapytała mama pewna nadziei. Dziewiętnastolatek wstał z miejsca i podszedł do nas. Wziął mnie w obroty, przez co obróciłam się o trzysta sześćdziesiąt stopni. 

-Jest świetnie. -Uśmiechnął się łobuzersko. Może się powtórzę, ale gdybyśmy nie byli spokrewnieni, zmiękłyby mi w tym momencie kolana i na dziewięćdziesiąt procent byłabym w nim zakochana. -Lecimy do... niego. -Chłopak w ostatniej chwili się opamiętał i nie zdradził imienia osoby, z którą mam spędzić dzisiejszy wieczór. 

Niepokoiło mnie tylko jeden fakt: jest czwartek. Jutro mam szkołę, a idę na randkę.

Nic nie udało mi się wyciągnąć z Connora przez całą drogę, którą pokonaliśmy. Jednak po pięciu minutach wiedziałam, gdzie jedziemy. Do Nicholasa Wooda. W brzuchu pojawiły się motylki, natomiast w sercu poczułam ból. Emma się wygadała, więc Nick chce zerwać ze mną już dzisiaj, pod pretekstem randki.

Nigdy nie jest za późno!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz