Zjazd Rodzinny

144 3 0
                                    

Popołudniu gdy wróciłam Dylan stanął na korytarzu ze śmiejącą się Nel. Ściągnęłam płaszcz i buty , poczym zapytałam Dylana :
- Wziąć ją od Ciebie?
- Nie.
- Napewno? - upewniłam się.
- Nie widzisz, jak jej ze mną dobrze?
- No dobrze, to nie przeszkadzam. - ucałowałam ją w czółko i poszłam do Adriena.
- Adrien?
- Już idę - zawołał schodząc z góry zapinając guziki od koszuli.
30 minut później rozległ się dzwonek do drzwi. Nel właśnie się przebudziła z płaczem więc wzięłam ją na ręce i otworzyłam drzwi. Przed drzwiami stali Vincent z Anją i opiekunki z dziećmi, Monty z Mayą i Flynnem, tata, Will z Harissonem. Gdy  wszyscy weszli do salonu od razu zaczęło się witanie z Nel.
Maya i Monty byli zachwyceni jej urodą .
- O mój jezu, jaka ona jest piękna - zachwycała się Maya.
- Po mamusi, oczywiście - dodał Monty.
Mała się zaśmiała gdy przyszedł Vince z Anją.
- A mój boże, dlaczego ona jest taka słodziutka ? - Co chwila padało to pytanie. Vince nam gratulował.
- Gratulacje Hailie, przepiękna jest. - Był cały spięty mówiąc to.
- Masz, weź ją na ręce - oznajmiłam podając mu Nel.
- Ja?
- Tak ty.
Vincent przejął małą a ja zajęłam się witaniem z dziećmi.
Przywitałam się z tatą kiedy on zaczął płakać.
- Moja mała Hailie już nie jest taka mała? - pytał ciągle.
- Dla was zawsze będę mała- pocieszałam go.
Nie zauważyłam kiedy Nel pojawiła się na rękach Mai. Kiedy Nel zaczęła płakać, dostałam ją spowrotem.
Wyszłam na Taras gdzie nikogo teraz nie było, a po chwili dołączył do mnie Vince. Poznałam go, po jego spokojnych krokach.
- Vince?
- Mhm. - odparł i usiadł obok mnie.
- Co, nie jesteś przyzwyczajony do takiego widoku? - zaśmiałam się.
- Nie mogę się przyzwyczaić że masz dziecko -przyznał.
- Oh, Vince, przecież nic się nie zmieniłam.
- Właśnie o to chodzi, W ogóle się nie zmieniłaś, to mnie dziwi...
- A miałam się zmienić?
- Nie.
- No właśnie. - Nel teraz przysnęła.
Oparłam głowę o ramię Vince'a jak tylko ja to potrafiłam robić. Reszta się bała nawet Anja. To był taki czuły punt Vince'a.
- Jest prześliczna. - pochwalił Vincent.
- Dzięki, ma w sobie dużo ciebie - oznajmiłam.
- I Dylana - odparł Will który właśnie do nas dołączył . Przejął odemnie Nel i we trójkę rozmawialiśmy o tym jak to jest mieć noworodka w domu , jak chłopaki się sprawują i mogłabym tak wymieniać gdyby nie to że przyszli Toretto.
- Hejka ! - powitałam ich i rzuciłam się w ramiona Dom'a. Roman pochwalił mnie za mój wygląd że w ogóle się nie zmieniłam, Layne pytała czy nie miałam załamki poporodowej , Tej zachwycał się urodą Nel , a Dom ją trzymał i razem się śmiali z malutką.

RODZINA MONETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz