- Hailie?
- Co.
- Mamy gościa.
- Gościa? - powtórzyłam. - Torretto?Zeszłam na dół gdzie zastałam Dom'a .
- Hejka! - wykrzyczałam i rzuciłam się w jego ramiona.
- Siema młoda. Słyszałem, że planujecie drugiego klona Hailie to prawda? - zapytał.
- Tak, planujemy. Monetowie już przekazali swój przeciw. - wymamrotał Adrien.
Dominic został chwilę na kawę, a potem wrócił do domu.Dzwonek do drzwi.
Przyszedł Will z Nel. Chciała dzisiaj spędzić z nim czas, bo lubi biegać tak jak on.
- Hej. - przywitałam się.
- Mamusia! Tatuś! - wykrzyczała.
- Siemanko, Nel. -przytulił ją Adrien.
Ja przytuliłam Willa i zaproponowałam kawę. Włączyłam ekspres do kawy i poszłam z Nel na górę.
3 minuty.
Dosłownie.
Zeszłam na dół.
- Co tu się dzieje?! - wykrzyczałam , gdy zobaczyłam lejących się po twarzach Adriena i Willa. - Przestańcie!
Podeszłam do nich i pociągnęłam Adriena za koszulę. Ten spadł z Willa ale spowrotem wrócili do bójki. Wzięłam dzbanek wody który stał na blacie i wylałam prosto na nich.
Wtedy oderwali się od siebie.
- Który zaczął? - zapytałam.
Brak odpowiedzi.
- Który zaczął? - powtórzyłam.
- Ja . - wymamrotali obydwoje.
- Który?
- Ja - odparł Adrien.
Oparłam się o blat.
- No idioci po prostu. A rzuciłeś się na niego bo? - spytałam.
- Bo nie myśli? Nie wiem. - zaproponował Will.
Wywróciłam oczami.
- Adrien?
- No wszyscy mieszają się w nie swoje sprawy! Ten mówi, że jedno dziecko nam wystarczy, tamta trójka, że w ogóle nie powinniśmy być razem! Nie wytrzymam!
- Zdechnę. Po prostu zdechnę. - powtarzał Will. - Po co wam drugie dziecko?
Przygryzłam wargę. Właśnie, po co nam drugie dziecko?
- Bo mamy do niego prawo? I je chcemy? - wtrąciłam.
- Malutka...
- Nie malutkuj mi tu! Jestem dorosła i mam prawo wybierać ile chcę mieć dzieci, z kim chcę je mieć, gdzie chcę mieszkać, co chcę robić zawodowo, Jezu Chryste czego wy nie rozumiecie?! Czy to takie trudne do zrozumienia? Wiem, że zawsze będę dla was malutka no, ale chyba są jakieś granice czyż nie?Wszystkich zamurowało.
Nawet Dylana który nawet nie wiem kiedy wrócił z biura.
- Hailie...- zaczął Adrien.
- Idź na górę się przebrać. A i zobacz do Nel.- rozkazałam. Posłusznie poszedł na górę. Odwróciłam się żeby wziąć napój z lodówki. Gdy otworzyłam butelkę Oshee Dylan zaczął.
- H-hailie?
- Hm?
- D- dlaczego? Przecież...jesteś taka młoda... po co wam d-drugie dziecko...? Ja nie...że coś tylko...
- Dylan, ile razy mam robić wam wykład, że jestem dorosła? - zapytałam. Podeszłam i go przytuliłam , tuż po tym jak zobaczyłam, jak łzy ciekną mu po policzkach. - I nie płacz mi tu, bo nienawidzę tego widoku.
Po chwili zorientowałam się że Will, też płacze. Przytuliłam go do siebie.
- No chłopaki...
- Co poradzę na to, że moja malutka już nie chce być tak nazywana...? - wyszlochał Will.
- A co ja mam poradzić, że mała Hailie chce drugie dziecko z tym dzbanem? Dobra drugie dziecko bym przeżył, LEDWO,ale przeżył. Ale, że z nim? No ej, proszę cię.
Przygryzłam wargę.
- Co ja poradzę, że go kocham? Nie wiem, na prawdę , nie wiem, j-jakim cudem...ja...nie wiem, po ... po prostu go kocham okej? Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Co poradzę, że wam się nie podoba? Dylan - zwróciłam się do brata. - Przecież mieszkasz z nami, czy on jest na prawdę taki zły?
- Hailie, nie wystarczy, że cię rzucił? Nie wystarczy że wrócił pijany z pracy?
- Przeprosiłem ją. - odezwał się Adrien zza moich pleców . - I przysięgnąłem, że się to nie powtórzy. Rzuciłem ją dawno temu, teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej.
- Ja odpadam. - wyznał Will. - Pa, malutka.
Wyszedł .Siedziałam w biurze, gdy do drzwi zapukał Dylan. Wszedł do biura i zapytał.
- Młoda idziemy na miasto?
- Jest późno. - burknęłam.
- Oh , no dawaj.
- Ehh no dobra.Wyszliśmy na miasto które było już prawie puste.
Strzał.
Przed nami stanął on.
- Evergreen...-wyszeptałam.
- Siema księżniczko. - wychrypiał.
- Czego od nas chcesz? - wtrącił Dylan.
- Ucisz się, zanim zrobię to za ciebie. - powiedział, kierując pistolet w jego stronę.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! Czego ty chcesz?! - wysyczał Dylan.
Strzał.
Zanim kulka zdążyła trafić w Dylana ,wsunęłam się przed niego , zasłaniając go swoim ciałem.
Upadłam.
Chwila ogłuszenia.
Evergreen uciekł , a Dylan płakał.
- Dylan! - zawołałam - Dylan, spokojnie. Uspokój się, wszystko będzie dobrze.
Dylan klęknął nademną i zaczął szukać kulki. Gdy jej nie znalazł , zadzwonił do Vince'a.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami, miasto się rozmazywało, aż poczułam szturchnięcie.
- Ała, Dylan. - syknęłam prawie mdlejąc.
- Nie zamykaj oczu. Słyszysz?! Nie zamykaj oczy! Vince ja ...ona nie może zamknąć oczu. - ciągnął do telefonu.
Bez czekania, ostatkiem sił wcisnęłam guzik na opasce. Ten sam, który użyłam w sytuacji z Retter'em.
Chwilę później przyjechała moja organizacja i mnie zabrali. Nie wiem co było dalej.
Nie posłuchałam Dylana.
Zamknęłam oczy.
Jeszcze przez chwilę słyszałam płacz Dylana, chyba nawet Tony'ego, Shane'a i Willa, ktoś coś wołał, inny krzyczał.Chwila.
Cisza.
Ciemność.Po raz drugi leżałam na stole operacyjnym, a chłopaki przeżywali katusze w poczekalni. Vincent groził lekarzom , Dylan dusił się łzami. Tony nawet nie zapalił. Wgapiał się w drzwi od sali w której mnie operowano.
Shane prawdopodobnie płakał.
Adrien stał zaciskając zęby, chowając twarz w dłoniach.
Will chodził sztywny jak struna , ani na moment się nie rozluźniając.Lekarz wyszedł i potwierdził że operacja się udała.
Przeżyłam.Obudziłam się.
Było jasno.
Zobaczyłam bliźniaków i Dylana czuwających przy moim łóżku.
Chwilę później wszedł Will.
Zamknęłam oczy.- Niestety pani Monet - Santan może tego nie przeżyć. - usłyszałam głos, zapewne lekarza.
Otworzyłam oczy, ale potem je zamknęłam.
- Jak to ona nie przeżyje? - zapytał Dylan drżącym głosem.
- Nie ma takiej opcji, ona musi przeżyć. - wtrącił Shane.
- Ona nie umrze. - dopełnił Tony.
- Chłopaki...- zaczął Will, ale nie skończył, bo chłopaki wybuchli płaczem. Lekarz rozmawiał jeszcze chwilę z Vincentem , poczym wyszedł.
- Debil. - mruknęłam.
- H-hailie?! - krzyknęli bliźniacy z Dylanem .
- Hailie! - odetchnęła pozostała dwójka.
- Nie umrę. Chyba mu się badania pomyliły. - oznajmiłam.
Dylan przytulił się do mnie, chyba mocniej niż kiedykolwiek. Chwilę później do uścisku dołączyli bliźniacy. Dałam im czas na wyprzytulanie.
Przyszła Nel z Adrienem.
- Mama! - krzyknęła uradowana Nel.
- Hej skarbie. - przywitał się Adrien.
- Siemka. - odpowiedziałam.
Nel wskoczyła na łóżko i mnie przytuliła.
- Ostrożnie. - upomniał ją Adrien.Adrien pojechał z Willem i Nel do domu, bliźniacy poszli po jedzenie, a Vincent wyszedł się przewietrzyć.
Zostałam sama z Dylanem.
Który płakał.
- Przepraszam. - szepnęłam.
- To moja wina, nie twoja. - mówił przerywanym głosem.
- Dylan, to ja cię nie posłuchałam.
- A ja mogłem od razu reagować! Ja...ja...nigdy więcej...nie pozwolę ci...po co w ogóle wsunęłaś się przedemnie? - zapytał.
- Wolę ja oberwać, niż patrzeć jak mój brat umiera.
CZYTASZ
RODZINA MONET
JugendliteraturMieszanka Rodzina Monet, Fast and Furious. Hailie przed śmiercią mamy miała jeszcze starsze rodzeństwo Dominica [czytaj: Dominika], Jacoba[czytaj: Dżejkoba] i Layne [czytaj: Lejni](imię "Mia" zastąpione). Ich ojciec (ojczym Hailie) zmarł w wypadku...