Evergreen

100 4 0
                                    

Parę minut później przyszedł Jason.
Siedliśmy w moim biurze i podałam na biurko kieliszki. - Nalałam nam jakieś wino a on przeszedł do konkretu.
- Hailie, jest sprawa.
- Hm?
- Bo ja....-zawahał się. - od jakiegoś czasu, gdy spędzamy mniej czasu ze sobą....chyba się w tobie zakochałem.
Zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wgapiałam się w jego oczy niedowierzając.
- Ehm....-zaczęłam. - Ja....przecież mam męża.... - zawahałam się. Czy ja go kocham? - zastanowiłam się.
Evergreen popatrzył na mnie posmutniały.
- Ej....a-ale nie smuć się....cze-czekaj....jesteś pewien, że to na prawdę....?
- Tak, jestem pewien. - Przerwał mi . Podszedł do mnie i mnie pocałował. Bez pytania wtargnął językiem w moje usta. Gdy zorientowałam się co robimy od razu się odsunęłam.
Do biura wszedł Adrien .

(Adrien)

Szukałem Hailie. Z racji tego że miała dzisiaj dużo pracy skierowałem się prosto do jej biura.
Tam zastałem ją z Jasonem Evergreen'em. Stał do mnie tyłem więc wyglądało to tak jakby się całowali.
- Co wy tu robicie...? - zapytałem niepewnie. Hailie popatrzyła na mnie z ulgą, więc przed chwilą coś się odwaliło.
- Odbijam Ci laskę. - mruknął Jason. Chwycił Hailie za kark i przysunął ku sobie. Już myślałem, że się pocałują, na moich oczach, ale Hailie, gdy zorientowała się, co się dzieję ,odwróciła głowę w moją stronę.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz, Jason. - mruknąłem . Miałem do niego podejść, ale Hailie wyciągnęła rękę w obronnym geście, więc przystanąłem. Ochroniarz zabrał Evergreen'a, a ja spytałem Hailie .
- Hailie? Co tu się stało?
- Ja...on...powiedział...ż-że się we mnie ....
-...zakochał...? - dokończyłem cicho. Ona kiwnęła głową, poczym dokończyła.
- I jeszcze mnie pocałował....a-ale się odsunęłam. - zapewniła. Oczywiście że jej wierzę. Przecież jesteśmy razem już 5 lat, nie?
- Wierzę ci Hailie, ale jesteś świadoma, że nigdy nie zabierzesz mi naszych dzieci? Dziecko członka organizacji zostaje właśnie z nim.
Hailie popatrzyła na mnie z pewnością siebie.
- Z tego co wiem, zasady organizacji mówią też, że jeśli obydwoje rodziców do niej należą, dziecko zostaje z osobą która ma wyższe stanowisko. A tak się składa, że to JA pełnię większą formę w organizacji oraz mam własną Mafię. A po drugie nie mam ŻADNEGO, kurwa, powodu do rozwodu. Tak okej czasem wkurwiasz , ale chyba jesteśmy małżeństwem co?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Dlaczego ona zawsze ma świetne argumenty.

(Hailie)

- Ehm...ja...czemu ty masz zawsze tak dobre argumenty? - zapytał.
- Hah, bracia Monet.
- Monet...Santan...Monet... - zaciął się. Wkurwiłam się i po prostu go pocałowałam. Odwzajemnił to bardzo szybko .

Wieczorem położyłam Nel spać i sama walnęłam się na łóżku. Za dużo wrażeń na dziś. Rozmyślałam na tym , że cały czas z Adrienem mówimy, że "nasze dzieci" . Przecież mamy tylko jedno dziecko... . Chwilę tak rozmyślałam, kiedy do pokoju z łazienki przyszedł mokry Adrien .
- Co tak sama leżysz? - zapytał zadziornie.
- A czego się spodziewałeś? Że będę leżeć tu z Evergreen'em? - pytałam.
Położył się obok mnie i przysunął do siebie. Nie wysuszył się do końca ,więc gdy poczułam wilgoć ,odsunęłam się.
- Jesteś mokry .- oznajmiłam.
- Ty też powinnaś być .- mruknął .
- Hm?
- No na mój widok. - uśmiechnął się prześmiewczo.
- Wal się. - odpowiedziałam. - Chuj mnie to grzeje.
- Czyli nie jestem dla ciebie już atrakcyjny?
- Bosz...- wyjęczałam - Jesteś. Mam zły dzień,do tego wciąż myślę o...- nie dokończyłam.
Adrien przysunął się do mnie i wyszeptał. - O czym?
- No bo...już jakiś czas mówimy że "nasze dzieci" przecie mamy tylko jedno dziecko.
- Zawsze możemy mieć dwoje.

RODZINA MONETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz