Kupiłam dziś mnóstwo ubrań! W końcu muszę jakoś wyglądać w nowej pracy ! Trochę się stresuję faktem, że będę częściej widywać Rye'a, a z drugiej strony cieszę się, że będę miała okazję złapać z nim kontakt. Tak, ja wiem, że podoba mu się Carmen. Ale pamiętam też to, co widziałam w jego oczach na tamtej imprezie. To nie była kwestia alkoholu. Na pewno nie. Ja to wiem. Niedaleko od bloku, zobaczyłam czyjeś auto zaparkowane prosto na chodniku. Postanowiłam podejść i zwrócić uwagę tej osobie. Pusto. No to idę do domu. Może łaskawie przeparkuje. O ile mogę nazwać to parkowaniem.
-Pomocy ! -Zaczęłam krzyczeć ile tchu w płucach.
Rzuciłam się do leżącego przed klatką chłopaka. Odsłoniłam kaptur. Znam go! To kolega Jacka z pracy ! Krzyczałam i płakałam. Miał ranę kłutą w okolicach brzucha. Oddychał, ale płytko. Zaczęłam głośniej wołać. Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Mirry. Nie mam pojęcia, jakim cudem mnie zrozumiała i zbiegła na dół. Byłam tak roztrzęsiona, że sama nie rozumiałam siebie. Mirra dzwoniła po pogotowie. Wybiegła w wełnianej sukience, w której wychodziła z domu. W tej chwili żadna z nas nie dbała o fakt zapalenia nerek czy przeziębienie. Nie mam pojęcia, jak długo czekałyśmy na karetkę. Czas płynął bardzo dziwnie. Najpierw mocno się dłużył, każda sekunda była obciążająca dla psychiki. Kiedy chłopak, jak się okazało Jon, stracił przytomność, reanimowałyśmy go. Kiedy przyjechała pomoc, trochę nam ulżyło. Reanimowali go jeszcze w karetce, a potem odjechali do pobliskiego szpitala.
-Zayn! Przyjedź koniecznie pod mój dom! Musimy jechać do szpitala. Nie mogę prowadzić. -Mirra płakała w słuchawkę.
Siedziałam na mokrym chodniku, z zakrwawionym płaszczem. Drżałam. Łzy mimowolnie ciekły po moich policzkach. Błagam! Niech ten dzień się już skończy. Mirra opadła na chodnik obok mnie. Nie milczałyśmy. Obie zanosiłyśmy się od płaczu. Ale ani myślałyśmy by wrócić do domu. Nie myślałyśmy w ogóle. Nawet wtedy, kiedy starałyśmy się przywrócić oddech Jonowi. Myślę, że w tamtej chwili zadziałała adrenalina i instynkt, by ratować takiego samego człowieka, jak my.
Podjechał Zayn, za nim wybiegła Carmen. Zayn szybko zdjął swoją kurtkę i założył ją dla Mirry.
-Co się stało ? -Patrzyła z przerażeniem Carmen. Wpatrywała się w mój płaszcz.
-Jon... Szpital -Wyłkałam. Oczy Carmen się powiększyły, a ciemne oczy napełniły się łzami.
-Jedziemy! -Rozkazał Zayn.
Carmen wzięła mnie za rękę, bo nie potrafiłam utrzymać równowagi. Doszliśmy do auta najszybciej jak potrafiliśmy w naszym stanie.
-Co z Jonem? -Carmen płakała. Żadna z nas nie była chyba w stanie wydobyć słowa.
-Hej! Co z nim? Żyje ? Kiwnijcie chociaż głową!
Mirra z trudem kiwnęła. Carmen westchnęła. Chyba odrobinę było jej lepiej z tą świadomością. Tak naprawdę nie miałyśmy pewności, czy ratownicy zdołali dowieźć go żywego do szpitala. Z drugiej strony, nie mogłyśmy zakładać, że umarł. To po prostu do nas nie docierało. Zayn jechał jak zawodowy rajdowiec, dlatego błyskawicznie dotarliśmy na miejsce. Mirra zwymiotowała pod koniec podróży, ale wcale jej się nie dziwię. Mnie też mdliło. Dobrze, że nie było ruchu na drodze. Inaczej leżelibyśmy obok Jona. Wbiegliśmy do środka. Lekarz nie chciał udzielić nam żadnych informacji. Carmen ściemniał, że jest narzeczona Jona. A to ciekawe ! Rye na pewno by się ucieszył z tego kłamstewka... Tyle, co zdołała wyciągnąć to to, że Jon żyje, ale jest słaby i podłączają go do kroplówek. Jedyną opcją, by dowiedzieć się czegoś więcej było pojechanie po babcię Jona. Wydzwanialiśmy do zakładu, gdzie pracował Jon, żeby wydobyć informację od jego pracodawcy o tym, gdzie dokładnie mieszkał. Nic nam nie powiedział. Chyba średnio wierzył w historię o szpitalu. Jak Koń jutro nie stawi się do pracy to uwierzy, gbur jeden. Pojechałam z Zaynem, żeby poszukać mieszkania Jona na własną rękę. Musieliśmy przyjechać tu z jego babcią. Wiedzieliśmy, w którym bloku mieszka. Znaczy Mirra wiedziała. Mamy sześć mieszkań, to nie dużo. Powinniśmy szybko znaleźć odpowiednie. Carmen została z Mirra, która czuła się co raz gorzej, więc i ona trafiła na salę. Odkąd przyjechaliśmy, ciągle wymiotowała i była bardzo blada.
![](https://img.wattpad.com/cover/353527755-288-k3bc9aa.jpg)