Perspektywa Mirry

14 1 0
                                        

Szykowałam ubrania na mój wylot. Spakowałam niewielka walizkę. Tyle mi wystarczy na trzy dni po za krajem. Za kilka godzin widzę się z dawnymi przyjaciółmi. Nie ukrywam, że od środka zżera mnie stres i robi mi się niedobrze. Wizja spotkania ich na pogrzebie nie była taka straszna. Może dlatego, że w tamtym momencie nie było mowy o żadnych głębszych wspomnieniach, marzeniach. Niczego od siebie nie oczekiwaliśmy. Nawet tego, że zamienimy ze sobą więcej słów, niżeli należało by zamienić w tamtej tragicznej chwili. Teraz trochę się to zmieniło... Mamy wspólny cel. Łączy nas tęsknota za czasami z liceum i prośba Aileen, żeby poszukać poszlak w sprawie zmarłego brata. Dziś mamy przedstawić to, co udało nam się znaleźć przez kilka ostatnich dni. Aileen uważa, że Jack musiał mieć ogromny powód, by się zabić, nie żegnając się z nikim z bliskich. Uważa, że to do niego nie podobne. Ja myślę, że Aileen trochę się łudzi, bo nie umie zaakceptować rzeczywistości. Fakt, Jack był raczej rodzinny, ale z drugiej strony: tyle osób na pierwszy rzut oka, uchodzi za optymistów, a pod maską kryją ogromny ból. Tworzą mur, przez który nawet bliscy nie są w stanie się przedostać.

Biegłam na spotkanie, jak oszalała. Pakowałam się pół dnia i nawet nie zauważyłam, że godzina spotkania się zbliża.

-Przepraszam! -Rzuciłam w drzwiach.

-Nie szkodzi. -Odparł Zayn z uśmiechem.

Spojrzałam w jego kierunku. Duże, ciemne oczy wpatrywały się we mnie. Moją uwagę przykuł jego jasnoszary garnitur, który wyglądał tak, jakby był szyty na miarę. A biała koszula jeszcze bardziej podkreślała jego ciemną karnację.

Opadłam na krzesło po tym, jak przywitałam się z obecnymi.

-Przyjechałem tu jako pierwszy, więc już zamówiłem sobie pizzę. -Na start obronił się Mikey.

Czekaliśmy na pozostałych. Przez chwilę siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Dostrzegałam spojrzenie Zayna, a w tle słyszałam mlaskanie jego kumpla. W jednym momencie spojrzeliśmy sobie w oczy, później skierowaliśmy wzrok na Mikey i wybuchliśmy śmiechem. Jadł jak prosiak. Podskoczyliśmy, kiedy drzwi do restauracji otworzyły się z impetem i szybko zatrzasnęły. Mężczyźni ze stolika obok też byli zdezorientowali przez krótki moment.

-Korki! -Sapała Carmen uwalniając szyję z szalika. Szybko zdjęła płaszcz i opadła na krzesło. Wzięła kawałek pizzy od Mikeya i wcisnęła do ust.

-Widzę, że też nie miałaś czasu dziś zjeść. -Powiedziałam.

Kiwnęła głową.

-Myślałam, że się spóźnię, a byłam jedną z pierwszych osób. -Skomentowałam.

-Proponuję coś zamówić. -Zayn przebiegł wzrokiem po obecnych.

-Kup mi to. -Jego siostra wskazała palcem na pizzę, którą błyskawicznie pożerał Mikey.

-Dwie. -Wymamrotał.

Zayn prychnął.

-A ty, co chcesz?

-Jeszcze nie wiem. Coś sobie wybiorę.

Czułam się skrępowana, kiedy pomyślałam, że miałby zapłacić za mnie mój były kumpel. Trochę niezręcznie. Może w liceum dałabym się za to pokroić. Moim zdaniem to słodkie, jeśli chłopak na randkach proponuje zapłacenie. STOP! Mirra, nie jesteś na randce. Ponosi się wyobraźnia.

Przeniosłam wzrok na menu. Później wstałam od stołu i zamówiłam burgera. Kiedy podeszłam do stołu, przywitał mnie Rye.

-Mi też zamówiłaś? -Zaśmiał się do mnie.

-Ciast tu nie mają. -Odparłam.

Uśmiechnął się.

-Skąpiradła. -Skomentował.

UłamekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz