Perspektywa Ivy

18 1 0
                                        

„Powiem ci, kto jest ojcem, tylko wysłuchaj do końca"

To dudniło mi w uszach zanim zebrała się i zaczęła mówić.

-Wiedz, że dla mnie to nie będzie łatwe.

-Chcesz usiąść? Nie chcę, byś mi padła. -Odparłam.

-Nie, postoję.

-W porządku.

-Ojcem dziecka jest Rye.

Myślałam, że padnę! W tej chwili weszła Aileen. Weszła... Wbiegła.

-Hejka! Co słychać? -Pisnęła i już chciała szczebiotać o tym, jak minął jej dzień. -Co jest?

-Powiedziałam Ivy, że ojcem dziecka jest Rye.

-Powiedziałaś? -Spojrzała zdumiona.

-Wiedziałaś o tym, że ona jest w ciąży z Rye'm i milczałaś?! -Pisnęłam. -Wiedziałaś o ciąży?!

-Znaczy... Domyślałam się... Więc spytałam wprost i mi powiedziała.

-Po czym?! -Krzyknęłam.

-Test ciążowy w śmietniku. -Szepnęła Aileen.

-No pięknie! Jak mogłaś, Carmen? W ogóle! Od kiedy podoba ci się Rye? Przecież wiesz, że mi nadal na nim zależy?! Nie mogłaś się dobrać do Jona, Mikey'a, czy innego gościa?! Akurat do Rye'a?! Serio?

-Nie podoba mi się Rye. Nie mów mu, że będzie ojcem. Nic nie wie. Ja nie chcę z nim być.

-To dlaczego z nim się przespałaś?!

-Dobra, przestań na nią krzyczeć. Byli pijani.

-To ma ich usprawiedliwić?! Serio? Jesteście żałosne, a ty Carmen najbardziej. Pakuję się. Nie chce was widzieć. -Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam się na klucz. Zaczęłam płakać tak, jakby obdzierali mnie ze skóry. Ból nie opisania. Ja wiem, że nic nie łączyło mnie z Rye'm, ale nigdy nie sądziłam, że moja przyjaciółka wiedząc doskonale o moich uczuciach, posunie się do takiego czynu. Włączyłam muzę najgłośniej, jak się da i wcisnęłam słuchawki do uszu. Chciałabym móc zagłuszyć negatywne myśli, jakie miałam w głowie. Ale wiem, że nie ma cudownego lekarstwa na tego rodzaju ból.

Kiedy trochę się ogarnęłam, zaczęłam pakowanie.

W międzyczasie zdążyłam powyć do słuchawki. Mój brat zgodził się przyjąć mnie u siebie w domu. Jemu sypie się życie i mi w tym samym czasie. Wsparcie będzie nam obojgu potrzebne. Zdjęłam słuchawki i upewniłam się, że nikogo nie ma w zasięgu mojego wzroku, po woli wyszłam z pokoju. Miałam zamiar najpierw wynieść rzeczy do auta, a potem zgarnąć psa. Udało mi się wynieść jedną walizkę. Wezmę jeszcze drugą. Potem rzeczy psiny wraz z nią. To nie jest pies chętny do chodzenia na smyczy, więc czułam, że wepchnięcie ją do auta będzie mnie kosztować najwięcej.

-Co się dzieje? -Mirra podbiegła do mojego auta, kiedy siłowałam się ze zwierzęciem.

-Nie strasz mnie!

Robiło się ciemno, więc nie widziałam, że się do mnie zbliża. Po tych akcjach z Katy, zabójstwem Jacka jestem kłębkiem nerwów. A teraz jeszcze to.

-Walizka? -Zajrzała przez szybę auta.

-Wyprowadzam się. -Łkałam.

-Dlaczego?

-Carmen przespała się z Rye'm i jest z nim w ciąży! -Wyłam.

-Co? Carmen?! To nie możliwe.

-Też nie wierzyłam, ale przyznała się!

-Nie pomyliłaś czegoś?

-Nie! Przecież nie jestem taka głupia, żeby nie rozumieć, co ktoś do mnie mówi!

-No tak... A może coś pokręciłaś? Bo to ja jestem w ciąży!

-Co?! Ty też?! Z Rye'm?!

-Oszalałaś?! -Uderzyła mnie w rękę. -Z Zayn'em! I Zayn myślał, że go zdradziłam.

-Dlaczego tak myślał?! I Co?!

-Któregoś razu powiedziałam dla Rye'a o ciąży. Zayn akurat wszedł do domu, tylko nie wydał swojej obecności i usłyszał tylko o mojej ciąży, więc odebrał to tak, jakby to on był ojcem.

-Nie wierzę... We dwie jesteście w ciąży...

Zaczęło mi się robić słabo. Ale nie dlatego, że Mirra układała sobie życie z Zayn'em. Rzygać mi się chciało, kiedy na myśl przyszła mi szczęśliwa rodzinka spacerująca we czwórkę po osiedlu. Braciszek i siostrzyczka, jak na bliźniaków przystało, zaczynają układać swoje życie w tym samym czasie! Super! Marzenie Rye'a się spełnia! Tymczasem dla mnie to jeden z większych koszmarów mojego życia.

-Nie mów nikomu, jak coś jadę do Brooka.

-Każdy by się domyślił. -Odparła.

-Gratuluję dziecka. Wybacz, ale nie mam siły pytać i cieszyć się w tym momencie tą całą sytuację. Ciągle mam w głowie to, że Rye zostanie ojcem. Ciekawe, czy on chociaż odrobinę się domyśla. Wyglądał, jakby nie miał. Inaczej by szczebiotał. Carmen twierdzi, że on nie ma o niczym pojęcia. Jest aż tak głupi? To może dlatego ciągle o niej myśli?! Zrobił sobie nadzieję przez jedną noc, która dla niej nic nie znaczyła! Co się dzieje dzieje z moim życiem...


Mirra kazała mi zaczekać i pobiegła do domu. Nie posłuchałam jej. Weszłam do auta i ruszyłam do brata. Wyłączyłam telefon. Niech wszyscy dadzą mi spokój. Łzy na moich policzkach grały w berka, ścigając się, które szybciej wylądują na moich jeansowych spodniach. Rye będzie ojcem nie naszego wspólnego dziecka. Nie spodziewałam się takiego biegu wydarzeń. Nie tego, że nie będziemy razem. Tego, że moja przyjaciółka będzie obecna w jego życiu. I to ta, którą kocha. To straszne, ale dziecko może ich połączyć na dobre. A ja nadal nie odchorowałam naszego rozstania i nawet nie wiem, jak mam sobie z nim poradzić. Może powinnam pójść do psychologa? Przestałam sobie radzić. 

UłamekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz