Perspektywa Carmen

7 1 0
                                    


3 miesiące później


Na chwilę wpadłam do biura brata, podrzucić mu dokumenty. Zostawił je dziś u mnie, kiedy przyjechał na śniadanie. Niech korzysta z tego, że mieszkamy blisko siebie.

Minęłam się w firmie, chyba ze wszystkimi możliwymi osobami. Chociaż mam wrażenie, że dalej śpię. Mianowicie... Wchodzę do biura, idę do gabinetu Zayn'a. Ivy śmieje się z Zayn'em i chłopakiem od ksero, który opowiada jakiś dowcip z życia singla. Naprzeciwko stoi Rye, który jest zamyślony, a jak zobaczył mnie, wybudzi się z transu. Zamieniłam kilka słów z jednymi i z drugimi. Wyszłam z biura. Zatrzymałam się w połowie drogi do auta. Czy Aileen przez moment flirtowała z Rye'm? A Zayn prowadził śmiechowy chórek z Ivy? Co jest? Zaczadzili się, czy co? Wiedziałam, że rachunkowość i "papierologia "nie zaprowadzą do niczego dobrego. Chociaż fakt faktem... Ostatnio jestem okropnie zapracowana... Spędzam mało czasu w domu, przyjaciółmi. Dużo się dzieje...

Pojechałam z babcią Jona do szpitala. Nadal jest w śpiączce. Zrobiłam jej zakupy, jak to miał w zwyczaju Jon. Podwiozłam ją do lekarza i zostałam chwilę u niej. Jest bardzo sympatyczną osobą. Taka właśnie była by moja babcia, gdyby żyła.

Szybko wsiadłam w auto. Mimo tego, że był luty, to pogoda nie rozpieszczała słońcem i ciepłem. Nadal miałam wrażenie, że jest co najmniej styczeń... Jadąc do domu, minęłam Brooklyn'a z narzeczoną. Pomachałam im wesoło, a oni mi. Pchali wózek. Swoją drogą! Mają ślicznego synka! Całe szczęście bobas jest zdrowy i wszystko jest dobrze. A Brooklyn i Katy pobierają się za rok, w kwietniu. Katy jest cała w skowronkach z tego powodu. Brooklyn z resztą też! Po za tym, Katy należy się porządna, szczęśliwa rodzina. Dla jej brata też tego życzę.

-Halo? -Odebrałam połączenie głosowe.

-Gdzie jesteś?

-Wracam do domu, a co?

-To wracaj szybko, bo chcę pożyczyć kieckę na randkę! -Pisnęła.

-O proszę... -Zaśmiałam się. -W takim razie dociskam gaz!

Dotarłam do domu. Pobiegłam do mieszkania. Ivy szeroko otworzyła mi drzwi, zanim zdążyłam wyjąć klucze.

-Nie pamiętam, kiedy byłam na randce! -Szczebiotała. -Dawaj te kiecki.

-Chwila, zdejmę płaszcz. -Zaśmiałam się.

-Ona tak od godziny. -Skomentowała z uśmiechem Aileen.

-To wesoło ...

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podskoczyłam. Był tak głośny i niespodziewany.

Ivy szybko wbiegła do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Była w bluzce i majtkach. Z kolei Aileen uciekła do pokoju z szybkim „jak coś, mnie nie ma". Czuję się normalna...

Otworzyłam drzwi. Jeszcze w zimowych butach, z czapką na głowie.

-Hejka! Chcę się doradzić!

-To zapraszam do Ivy.

-Nie! Ciebie!

Westchnęłam.

-Nooo dawaj!

-Ta czy ta? Do tych jeansów i tych butów.

-Czarna. -Powiedziałam.

-Dzięki! -Emocjonował się Mikey.

Chciało mu się zasuwać z bloku naprzeciwko, żeby spytać o koszulę? Mógł zrobić foty... Wszyscy wokół mnie czują wiosnę... Te końskie zaloty wiszą w powietrzu chyba u każdego oprócz mnie. Zamknęłam za nim drzwi.

-Kto to? -Wysunęła nos Aileen.

-Mikey.

-A! -Machnęła ręką.

-Dawaj te ciuchy! -Powiedziała Ivy, otwierając swoje drzwi.

Poszłam do pokoju i wyjęłam kilka sukienek z szafy. Rzuciłam na łóżko. Ivy z ekscytacją zaczęła je przeglądać.

-Ale się cieszę! -Odparła.

-A to ty nie masz randki za dwa dni? -Zmarszczyła brwi Aileen.

-Mam. Ale muszę coś ewentualnie uszykować, nie? Albo kupić!

W międzyczasie wróciła Mirra.

-Wiecie, kogo spotkaliśmy z Rye'm na spacerze? Brooklyn'a i Katy! Są tacy słodcy!

-To prawda. -Uśmiechnęłam się do niej. -A to nie mieliście biegać? -Zaśmiałam się.

-Chyba skakać przez zaspy. Nie ma warunków, kochana.

-Chyba im chęć na sport już przeszła. -Zaśmiała się Aileen.

-O przepraszam! Na siłownię jeszcze chodzimy.

-Rye chodzi! -Krzyknęła Ivy.

-Oj dobra, za mnie! Też się liczy.

-No nie bardzo. -Zaśmiała się Aileen.

Pojechałam na uczelnię. Dziś mam jedne zajęcia o godzinie 17-stej. Kto wymyśla tak głupią porę na naukę?

Zajęłam to samo miejsce, co zawsze. Wyciągnęłam laptop.

-Dzień dobry. -Powiedział nasz nowy wykładowca. -Nazywam się Niall i zastąpię swojego poprzednika.

Poczułam, że jest mi gorąco. Teraz to na bank obleję! Jak tu się skupić na tym, co mówi, a nie na tym, jak wygląda? Wpatrywałam się w niego przez całe zajęcia. Po zajęciach szybko zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z sali. Musiałam wszystko opowiedzieć dziewczynom!

-Nie uwierzycie jakiego mam ekstra wykładowcę!

Zobaczyłam uśmiech na ich twarzach. Nasze ploteczki skończyły się na winie i przekąskach. Kiedy śmiałyśmy się w najlepsze, zadzwonił mój telefon.

-Hejka! -Przywitałam się.

-Hej. Masz chwilę?

-Pewnie, co tam?

-Wszyscy tak umawiają się na te randki i takie tam...

Nie wierzę...

-Chciałbym żebyśmy wybrali się do baru Sushi niedaleko od nas. Wiesz, który?

-Wiem, tylko to nie najlepszy pomysł...

-Dlaczego? 

UłamekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz