Rozdział 57

652 47 4
                                    


Wszędzie dookoła mnie było słychać głosy dobiegające z mikrofonów. W ogromnej hali BookExpo wystawiało swoje dzieła ponad pięćdziesięciu autorów z całego świata, w tym ja. Czy się stresuję? Tak, ręce mi się pocą, czuję, że zaraz będę musiała znowu lecieć do toalety.

- Serio teraz, fasolko? Dopiero byliśmy siusiu. - Powiedziałam do mojego brzucha pod nosem, pocierając go lewą ręką. 

- Hm? Mówiłaś coś? - Mia zdjęła swoje ogromne okulary i spojrzała na mnie, przerzucając przy tym książki na naszym stoisku. 

Porozkładałyśmy kilkaset egzemplarzy moich opowieści wokół siebie, zostawiając miejsce na nasze mini bilboardy i siedzenie przy stoliku dla mnie. Ludzie zaczynali się już ustawiać w kolejce do podpisywania egzemplarzy.

- Mówiłam do mojego bachora, który znowu naciska mi na pęcherz. - Odrzuciłam przyjaciółce, poprawiając moje nazwisko wywieszone nad nami. - Jesteś pewna, że to nie przesada? Trochę dużo tu... Mnie? 

- O to ma chodzić! Jak inaczej fani cię znajdą? - Z ekscytacją odrzuciła, uśmiechając się szeroko w moją stronę. 

- Jacy tam fani, Mia. - Przewróciłam oczami. - Dobrze będzie, jak kilka osób do nas podejdzie. Nie wiem, czy to wszystko było dobrym pomysłem. Tylko wyjdę na debilkę. 

Dziewczyna złapała mnie za ramiona i przycisnęła mocno do siebie. 

- Ogarnij się, stara! - Chwyciła moje policzki w dłonie i skupiła swoje spojrzenie na moim. - Masz najlepsze wyniki sprzedaży ze wszystkich tutaj. 

- Może i tak, ale miałam już sporą przerwę... - Spuściłam oczy. 

- Walić to! Co z tego, że nie byłaś w ostatnim miesiącu u Ellen DeGeneres? Będziesz w następnym. - Zaśmiała się głośno i dała mi lekkiego kopniaka w tyłek. - Musisz się ogarnąć, Margo. Jesteś tutaj, bo na to zasługujesz. Nie jesteś ze Stanów, ale i tak je podbiłaś. Pamiętaj o tym, twoje wydawnictwo nie kłamie. Co zrobili, jak dowiedzieli się o naszym pomyśle?

- Powiedzieli, że to świetny marketing i przysłali pomoc. - Machinalnie odpowiedziałam.

- No! Więc przestań panikować i zbierz się do kupy, bo jest już ponad dziesięć osób w kolejce. Gotowa?

Odwróciłyśmy się w stronę ludzi, machających do nas z książkami w rękach. Wzięłam głęboki oddech i wyprostowałam kręgosłup.

- Gotowa.

Następne dwie godziny były magiczne. Rozmowy z ludźmi, którzy czytali moje książki, dzielili się swoimi pomysłami i przemyśleniami, gratulowali mi ciąży i pytali, czy wrócę do aktywnego pisania. Za każdym razem z pewnością odpowiadałam, że jak najszybciej zacznę znowu wydawać. Nie było to kłamstwo, cała ta sytuacja uświadomiła mi, jak bardzo tęskniłam za tym wszystkim. Jestem stworzona do świata słów zapisywanych na papierze.

"Codziennie każdy przechodzi obok tysięcy pomysłów na historię. Dobrzy pisarze to Ci, którzy dostrzegą pięć lub sześć z nich. Większość ludzi nie zobaczy żadnej." - Orson Scott miał rację, wystarczy zamknąć oczy i zacząć. Reszta sama przyjdzie.

- Przepraszam! Czy mogę na sekundkę? - Z rytmu wybiła mnie kobieta obok mnie, desperacko próbująca przejść do mnie poza kolejką.

-  Mam tutaj sznur ludzi, może ustawi się Pani na końcu linii? - Odrzuciłam pośpiesznie, podpisując okładkę nastolatce metr ode mnie.

- To bardzo pilne, na pewno nie będziesz zawiedziona, Margo. - Uśmiechnęła się, trzymając w ręce jakieś papiery.

Zerknęłam szybko na Mię za moimi plecami, która aktualnie sprzedawała moje opowiadania grupce dziewczyn. Nie miała pojęcia, co działo się na przodzie. Zacisnęłam zęby i machnęłam do nieznajomej, która momentalnie do mnie podeszła.

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz