Jeśli ktoś uśmiecha się do ciebie, odpowiedz mu tym samym.
Budzę się rano koło dziewiątej. Nie mogę powiedzieć, żebym była wyspana. Cały czas mam w pamięci ostatni wieczór. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeżyłam coś tak dziwnego i szalonego. Czyżby spokojne dni w moim życiu właśnie się skończyły?
Jak zawsze włączam muzykę z laptopa, tym razem wybór pada na stary klasyk Let’s Hear It From The Boy. Pijąc herbatę i jedząc śniadanie, dochodzą do mnie słowa owej piosenki. „Maybe he’s no Romeo, but he’s my lovin one man sure…”. Kurczę, co jest? Teraz wszędzie będę widziała porównania do Dereka? Zamykam zdenerwowana komputer i idę pozmywać. Nie pozwolę, żebym straciła głowę dla czegoś takiego. Mam ważniejsze rzeczy do roboty.
Muszę pojechać dzisiaj do wydawnictwa, żeby oddać Tomowi kolejne rozdziały nowej książki Od Nowa i zabrać przysłane na moje nazwisko listy. Zbieram się do tego wyjścia już od tygodnia. Nie mogę dalej odkładać nieuniknionego.
Spędzam pół godziny w łazience, nakładam balsam na usta, czeszę włosy tak, że układają się w łagodne fale do ramion i ubieram luźną białą sukienkę w stylu boho. Wspomniałam już, że uwielbiam biały kolor? Nie? To wiedzcie, iż go ubóstwiam. Większość mojej szafy zajmują jasne ubrania, dobrze się w nich po prostu czuję. Tak lekko, zwiewnie. Nie przytłaczają, jak ciemne kolory.
Wychodzę z domu po jedenastej z słuchawkami w uszach i kieruję się najpierw do Sweetness. Chcę się dowiedzieć, jak dla Mii skończył się wczorajszy wypad do Devils. Gdy wchodzę do restauracji zastaję ją za ladą, przeglądającą jakieś gazety.
- Hej kocie! Jak tam humor? – Witam się entuzjastycznie. Kiedy mnie zauważa, od razu zostawia wszystko i ściska mnie na przywitanie.
- Hej! Ale się cieszę, że cię widzę. Właśnie miałam do ciebie dzwonić. U mnie super, naprawdę podoba mi się Phill. I ja też mu się chyba podobam… - Ścisza trochę głos. Zachowujemy się, jak nastolatki plotkujące o chłopakach.
- Żartujesz? Jak mogłabyś się komukolwiek nie spodobać? Jesteś jak wymarzona dziewczyna dla każdego mężczyzny na ziemi. Gdyby istniał logarytm na ideał, ty byłabyś efektem końcowym! – Śmieję się do przyjaciółki, ale mówię prawdę. Nie znam bardziej idealnej osoby od niej. Phill jest naprawdę szczęściarzem i mam nadzieję, że tego nie zawali.
- Przestań, bo zacznę się rumienić! Opowiadaj, jak było u ciebie. Dlaczego tak wcześnie wyszłaś? Co się stało? Widziałam jak tańczyłaś z Derekiem Landonem bezwstydnico! – Obie się już śmiejemy w najlepsze, zanim uciszam ją dłonią.
Siadamy razem przy wolnym stoliku i dokładnie opisuję wydarzenia z ostatniego wieczoru. Zawsze tak robimy, nie mamy przed sobą tajemnic. Kiedy kończę, na twarzy Mii widzę wyraz oszołomienia.
- O ja cię kręcę! O kurde! – Nie może przestać się ekscytować, a mi nie znika banan z twarzy. Kilka osób przy stolikach obok zaczyna się na nas patrzeć. – Ty to masz szczęście. Wychodzisz pierwszy raz od wieków gdziekolwiek i od razu zakochuje się w tobie najbardziej pożądany mężczyzna w kraju! Po prostu nie wierzę w twoje szczęście.
- Po pierwsze, nie zakochuje się we mnie, tylko się mu spodobałam, aczkolwiek wątpię, czy podobają się nam te same rzeczy. Po drugie wychodzę częściej do ludzi, nie rób ze mnie starej panny z kotami! A po trzecie, nie nazwałabym tego szczęściem, raczej pechem. Musiałam trafić akurat na niego. Faceta niezrównoważonego i niewiedzącego, czego tak naprawdę chce. – Dobitnie patrzę na przyjaciółkę. Chyba zepsułam jej idealny scenariusz na romans z marzeń.
- On ci się podoba! Nie udawaj, przecież widzę na własne oczy, jak się czerwienisz na wspomnienie o nim. Jesteś jak otwarta książka, wszystko po tobie widać. To się nazywa dziewiczy urok! – Mia chichocze, a ja uciszam ją, zamykając jej usta dłonią.
CZYTASZ
The Feeling
Romance- Dokąd się wybierasz? - Tej chrypy nie da się porównać z żadnym innym dźwiękiem. Można to opisać jako strumień płynnej czekolady. - Jak najdalej od Ciebie. - Mój głos drży, za co się nienawidzę. Łapię za klamkę drzwi. Nie ustępuje. Zamknięte. Kur...