Rozdział 7

10.8K 469 31
                                    

Nie boję się sztormów i burz, dzięki nim uczę się, jak żeglować moim statkiem.

Siadamy przy stoliku dla dwóch osób koło okna i zamawiamy swoje dania. Nicholas wybiera makaron ze szpinakiem i brokułami, a ja stek z frytkami. Śmieje się, że dobrze wiedzieć, iż nie należę do tego typu dziewczyn, który głodzi się sałatkami warzywnymi, ale dodaje po chwili, że miał to być komplement. Nigdy specjalnie nie lubiłam zieleniny. Zawsze smakowało mi mięso, mam to chyba po dziadkach. Rodzice nie mieli ze mną łatwo, bowiem oni go nienawidzili.

Rozmawiamy swobodnie o pracy oraz miejscówkach w Nowym Jorku. Polecam mu kilka dobrych miejsc, w tym lokal Mii – Sweetness. Obiecuje, że w niedalekiej przyszłości tam zajrzy. Dużo opowiadamy o tym, co się u nas w ostatnim czasie działo, żartujemy z kilku zabawnych historii. W pewnym momencie Sparks zadaje mi pytanie.

- Więc… Czemu taka dziewczyna jak ty nie ma chłopaka? Ciągle zadaję sobie to pytanie i nie mogę tego zrozumieć.

- To proste.  – Biorę kęs jedzenia i dokładnie przeżuwam. Czuję, że Nicholas mi się przypatruje. – Nie szukam go. Jeśli czegoś nie szukasz, to tego nie znajdujesz. Cała filozofia. – Krótko i zrozumiale, mam nadzieję, że załapał.

- Ale dlaczego? Nie chcesz mieć nikogo, czy…? – Nie odpuszcza.

- Może nazwijmy to tak. Nie znalazłam jeszcze tego jedynego. – Kiedy widzę zaciekawione spojrzenie na twarzy towarzysza przede mną, kontynuuję. – Tego, bez którego nie będę mogła żyć. Jak na razie, spotykam raczej facetów, którzy bardziej przejmują się swoją komórką, niż drugim człowiekiem. – Dobitnie kończę.

Przez chwilę panuje cisza, po czym Sparks zadaje jedno, ale bardzo odważne pytanie.

- A czy uważasz, że ja mógłbym być dobrym materiałem na chłopaka? – Przesuwam wzrok na jego oczy. Na chwilę odkładam sztućce i odzywam się.

- Dlaczego mnie o to pytasz?

- Bo mi się bardzo podobasz. Od  kiedy cię poznałem, nie mogę zapomnieć. Nie mogę cię porównać z żadną inną dziewczyną, jaką do tej pory spotkałem. Jesteś wyjątkowa. Inna. – Wiem, że zaczynam się czerwienić, więc odwracam wzrok i kieruję go na ludzi za szybą. – Wiem, że to trochę szybko, niespodziewanie. Ale chcę wiedzieć, czy mam jakąkolwiek szansę. Naprawdę mi zależy, nawet nie wiesz jak bardzo. – Kończy pewnym tonem.

Nie wiem, co mam odpowiedzieć. Jeszcze kilka dni temu nie było w moim życiu żadnego mężczyzny, teraz z butami wchodzi dwóch, każdy zupełnie inny od drugiego. Co ja mam robić? Czy tak można? Myśleć o obojgu w jednym czasie… Nie tak planowałam, że będzie wyglądało moje życie miłosne. Nicholas jest świetnym facetem, przystojnym. Miłym. Co jeszcze jest ważne? A tak, przyciąganie, chemia. Tej, jestem w pełni świadoma, że u nas brakuje. Bez sensu jest oszukiwać siebie i drugą osobę, kiedy jesteś pewna, że nic z tego nie wyjdzie. Zanim się oglądam, słyszę swój głos.

- To nie ma sensu, Nicholasie. Ja… nie czuję do ciebie nic więcej, nie szukam chłopaka.  – Z powrotem patrzę mu w oczy. – Chciałabym za to, żebyśmy zostali przyjaciółmi, bo naprawdę cię lubię.

- Problem w tym, że nie jestem pewien, czy potrafię się tylko przyjaźnić. Bo jak Boga kocham, patrząc na ciebie moje myśli są bardzo dalekie od przyjacielskich. Ale mimo to, nie chcę cię stracić, choćby tak. Wiesz, los jest naprawdę zabawny. – Z dziwnym wyrazem twarzy spogląda na mnie. – Całe życie piszę o miłości, a kiedy przychodzi co do czego, sama mnie odrzuca.

Przypatruję się mu z drugiego końca stolika. Nie mam pojęcia, co teraz zrobić. Nastąpiła niezręczna cisza, której, z tego co widzę, Nicholas nie zamierza przerywać. Czeka na mój ruch. Problem polega na tym, że ja także nie wiem, co w tej chwili odpowiedzieć.

- A może jeszcze nie spotkałeś owej miłości? Być kimś zainteresowanym a zakochanym, to dwie zupełnie inne rzeczy. Daj sobie jeszcze trochę czasu. Zobacz! Dopiero, co przyjechałeś do nowego miasta. Nowe miejsca, ludzie... Zmiana otoczenia na pewno wpłynie na to, jak potoczy ci się życie. Daj losowi działać, a sam zobaczysz efekty. - Optymistycznym głosem próbuję poprawić atmosferę przy jedzeniu, ponieważ mam wrażenie, że ktoś zaraz się czymś udławi albo oberwie z widelca.

Widzę, jak Sparks nad czymś myśli, aż ponownie zabiera się za jedzenie, tym razem nie spoglądając na mnie. Jedyne, co robi, to smętnym głosem odpowiada.

- Może i na razie nie mam u ciebie szans, ale jak sama powiedziałaś, los zawsze może się odmienić. Ja nie rezygnuję, nigdy. Zwłaszcza, gdy mi na czymś mocno zależy. - Ostatnie zdanie wypowiada mocno, pewnie, a ja czuję, jak wzdłuż mojego kręgosłupa przechodzi mały dreszcz. Czemu mam przeczucie, że może się to wszystko nieciekawie skończyć?

Kolejny, już siódmy rozdział leci 😁 Miłego dnia!

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz