Rozdział 15

8.7K 397 20
                                    

Żyje się tylko raz, ale jeśli żyjesz dobrze, ten raz wystarczy.


Godzinę po przebudzeniu kończyłam suszyć włosy w łazience i zastanawiałam się, czy moja kuchnia dalej wygląda tak, jak wczoraj.

Cóż... Derek zadeklarował się, że zrobi nam śniadanie. Nie chciałam dopytywać się, co ma zamiar przygotować albo czy wie, jak się za to zabrać. Wiecie... męska duma jest krucha. Pozostałam więc przy starym, niezawodnym zaufaniu. Choćby ceną mojego aneksu kuchennego.

Wyłączyłam suszarkę, odłożyłam ją na blat, ścisnęłam mocnej ręcznik oplatający moje ciało i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do dużej szafy w mojej sypialni z zamiarem przebrania się i rozpoczęcia dnia jak należy. Zerknęłam w stronę drzwi na korytarz, czy nikt nie będzie miał okazji oglądać mojego negliżu, lecz drzwi były zamknięte. Rozwiązałam więc materiał i pozwoliłam mu opaść w dół. Gdy znalazłam już pasujący komplet bielizny, położyłam go na łóżku i miałam zamiar zacząć go zakładać, poczułam dziwne mrowienie wzdłuż kręgosłupa i na karku. Dziwne, takie uczucie mam zawsze, kiedy....

W ekspresowym tempie odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam nikogo innego jak Dereka z zadowolonym uśmieszkiem na twarzy. Nic sobie nie robił z sytuacji. Ja natomiast miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

- Jaja sobie robisz? Odwróć się i wyjdź! - Podniosłam głos.

- Ale co ja takiego robię? - Mężczyzna patrzy się na mnie, jakby nie wiedział, o co chodzi w całej sytuacji.

- A jak myślisz, panie myślący inaczej?
- Mój wzrok mógłby w tym momencie zabijać. Wyrzucam rękę w kierunku ręcznika.

- Myślę, że jestem w tym momencie najszczęśliwszym cholernym facetem na ziemi. - Jego twarz przybiera nieco poważniejszy wyraz, a w oczach pojawia się to specyficzne "coś".

- Dlaczego? - Kończę oplatać materiał wokół mojego ciała.  Kieruję wzrok na Dereka.

- Bo mam na niej kawałek własnego nieba.

Zatyka mnie. Tylko tyle i aż tyle. Nigdy nie śmiałam choćby wyobrażać sobie, że ktoś kiedykolwiek powie mi coś takiego. Zdanie, które dosłownie czuję w sercu. Dodatkowa szczerość w oczach mężczyzny, który w żadnym wypadku nie jest mi obojętny... Wpadłam, jak płatki do mleka.

Otwieram usta, by powiedzieć cokolwiek, ale nie potrafię znaleźć słów, które byłyby wystarczające. Derek chyba to zauważa, bo pojawia się u niego ten specyficzny uśmiech, lewy kącik ust unosi się do góry. Odpycha się z gracją lwa od futryny i powoli sadza kroki w moją stronę.

- Nigdy w życiu nie widziałem piękniejszego widoku. Jesteś... Jezu, na to nie ma słów. Na to, co właśnie zobaczyłem. - Unosi ręce i dotyka nimi moich policzków, teraz czerwonych.

Mogłabym w tym momencie nadać nowe znaczenie upojeniu alkoholowemu - pijana z miłości, samego patrzenia na niego.

- Bez przesady, z tego co mi wiadomo miałeś wcześniej BARDZO piękne kobiety, a ja z modelkami się równać nie mogę. - Łapię za jego ręce i powoli opuszczam wzdłuż ciała. Odwracam się i biorę naszykowaną bieliznę do ręki.

- Naprawdę tak myślisz? - Słyszę za plecami ironiczny głos Dereka. - Myślisz, że poprzednie mogłyby się równać w jakikolwiek sposób z Tobą?

- Cóż, na pewno nie rozmiarem ubrań. Ja nie mam mediolańskich wymiarów i nigdy nie będę mieć, więc jeśli tego byś oczekiwał, to radzę już teraz się przerzucić. - Coraz szybciej wymawiam słowa, kończąc nabraniem oddechu.

Taka jest prawda. Nie mam problemów ze swoim ciałem. Lubię je i akceptuję, ale kiedy przychodzi do porównywania go z jego poprzenimi "laskami", to trudno być obiektywną. Widziałam zdjęcia kilku z nich (zapewne na wszystkie by mi nocy nie starczyło) i kurcze... Co one jedzą? Coś w ogóle? Przy nich wychodzę na kobitę z nadwagą i nosorożcowym tyłkiem, który można uznać za swoistą broń.

Słyszę jak Derek nabiera solidny oddech. Powietrze wydaje się elektryzować, gęstnieje. Oho, pan się chyba zdenerwował.

- Przerzucę to ja Ciebie. - Po czym łapie mnie w pasie i przerzuca przez ramię.

- Co ty robisz, puść mnie! Postaw mnie, TERAZ! - Szarpię rękoma i nogami. On jednak nic sobie z tego nie robi. Niesie mnie przez korytarz, Bóg wie, gdzie. W zdenerwowaniu przypominam sobie o kursie samoobrony w telewizji. Dzięki Ci za programy śniadaniowe, tam na górze. Naprężam prawą nogę, biorę zamach i uderzam idelanie w męskie skarby. Słyszę urwany oddech, po czym Derek zgina się lekko w przód, co daje mi możliwość wyswobodzenia się. Kiedy już stawiam nogi na podłodze, ten nagle zbiera pokłady siły i przyciska mnie do ściany za mną. Po raz pierwszy mogłabym się go przestraszyć. Zbliża usta do moich.

- Radzę ci uważać, bo od teraz nie zawsze taki będę. - Szepcze niskim głosem.

- Jaki? - Odzywam się tak samo.

- Delikatny.

Patrzę mu w oczy i widzę płomień. Samca stuprocentowego. I jak cholera... Nakręca mnie to. Zerkam mu odważnie w oczy i powoli wypycham biodra w jego stronę, by nasze ciała się stykały. To tylko daje mu sygnał, by zacząć grę. Na jego twarzy pojawia się zadowolony uśmiech. Łapie mnie rękoma w biodrach i przybliża usta do moich. Mogłabym nie robić nic innego w życiu poza cało...

Dzwoni mój telefon.

Tak, wiem. POLSAT 😂

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz