Rozdział 46

6.5K 395 23
                                    

Dłuuugo siedziałam nad tym rozdziałem. Chciałam, żeby wszystko wyglądało tak, jak to od początku zaplanowałam. ❤
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Miłego czytania!  😊

P.S.
Praktycznie całość napisałam, słuchając Iris... Więc chętni do wskoczenia w moje buty ☝️ multimedia


- No nareszcie! Już myślałam, że mój syn dał nogi za pas. - Z szerokim uśmiechem odezwała się Grace Landon.

Matka Dereka otworzyła szeroko drzwi i zachęciła nas ręką do wejścia. Ubrana w kremową sukienkę do kolan, prezentowała się aż nazbyt dobrze jak na swoje sześćdziesiąt lat. Gdybym jej nie znała, celowałabym spokojnie w późną czterdziestkę.

Przepych i bogactwo ogromnej posiadłości Landonów sprawiało, że czułam się z każdą sekundą coraz bardziej obco. Wiszące żyrandole z kryształów, złocone ozdoby oraz czerwone schody na środku holu przypominały mi, jak bardzo odmienne życie prowadziłam do tej pory.

Mężczyzna trzymający mnie mocno za rękę musiał wyczuć moje zmieszanie, ponieważ przystanął i popatrzył mi głęboko w oczy.

- Spokojnie. To wszystko... - Wskazał głową na pomieszczenie. - Nie ma żadnej wartości. Jedyne na co patrzę, co podziwiam, stoi przede mną i nie ma sobie równych.

Posłałam mu delikatny uśmiech i pocałowałam delikatnie w usta.

- Jak to jest, że zawsze wiesz co powiedzieć? - Rozglądam się, idąc pod rękę z mężczyzną w stronę tarasu.

Głośne odgłosy rozmów prowadzą nas do grupy ludzi siedzących na długich kanapach. Większość kobiet ma w rękach kieliszki wina, mężczyźni natomiast szklanki wypełnione alkoholem. Gdy wychodzimy przez szerokie drzwi, wszyscy milkną i przerzucają spojrzenia na nas.

- Wrodzony talent. Wiem, co powiedzieć i zawsze dostaję to, czego pragnę. - Nachylił się do mojego ucha i szepnął zachrypniętym tonem.

Od razu przypomniały mi się te same słowa, które wypowiedział do mnie w Devils. Wtedy też pierwszy raz go zobaczyłam. Gdybym tylko wiedziała, jak zmieni się od tamtego momentu moje życie.

- Popatrzcie, kogo znalazłam. - Rzuciła radośnie Grace, stojąca obok nas.

Zza grupy ludzi wyłonił się postawny mężczyzna w drogo wyglądającym, granatowym garniturze. Idealnie komponował się z ciemnymi włosami, z których przebijały się siwe pasma. Surowa twarz i przenikliwe spojrzenie wystarczyłyby, żebym się domyśliła, kto idzie w naszą stronę. Nie dało się również nie zauważyć podobieństwa do Dereka, który ścisnął mocniej moją rękę.

- Nareszcie mogę poznać kobietę mojego syna. - Stanął przede mną i nie spuszczał ze mnie wzroku. Wyciągnął dłoń w moją stronę. - Richard Landon.

Wzięłam głęboki wdech i odwzajemniłam gest. Serce biło mi w piersi tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć.

- Ja również cieszę się, mogę Pana w końcu poznać. - Zmusiłam się do uśmiechu i miałam nadzieję, że nikt nie zauważy, jak sztuczny on był.

Ojciec mojego mężczyzny, który nigdy nie powinien mieć dzieci. Mąż, który nie uznawał wierności i miał gdzieś zasady moralne.

Richard Landon przesunął spojrzenie na Dereka i skinął lekko głową. 

- Dobrze Cię widzieć, synu. - Powiedział opanowanym głosem.

- Nie wątpię. - Burknął jedynie pod nosem.

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz