Rozdział 39

6.2K 390 31
                                    

Miłego dnia!
😊

Przez następną godzinę krążyłam między grupkami ludzi, dając mojemu ojcu się przedstawiać. Nie miałam pojęcia, kim są nasi goście, a podane przez nich imiona po kilku minutach stawały się tylko wspomnieniem. Wszyscy idealni, wyglądający na władców swojego życia.

Czułam się jak wieloryb na środku pustyni.

Próbowałam z całej siły nie pokazywać swojej niepewności i strachu, tym bardziej, że przez cały czas czułam na sobie wzrok dziesięciu ochroniarzy dookoła mnie. Jedynym marzeniem na tą chwilę było znaleźć się przy Dereku. Ten jednak od sytuacji przy schodach zniknął mi z oczu i nie pojawił się ponownie.

Mogłabym udawać, że mnie to nie obchodzi, ale prawda była inna. Było mi cholernie przykro, że nawet przez chwilę nie stanął u mojego boku.

Nieświadomie obserwowałam ludzi wśród tłumu, szukając czerwonej koszuli i czarnych włosów, zaciskając przy tym dłoń wokół pełnego kieliszka z szampanem.

- Mój Boże. Na żywo jesteś o wiele piękniejsza niż mówią plotki. - Usłyszałam mocny głos za plecami.

Odwróciłam się powoli, zauważając stojącego mężczyznę. Ubrany w drogo wyglądający garnitur, na oko trzydziestoletni facet zdecydowanie mógłby być określony jako przystojny. Brązowe włosy za uszy i ciemna karnacja sprawiały, że niebieskie spojrzenie od razu zwracało na siebie uwagę.

- Nikt na sali nie dorównuje ci urodą. - Złapał moją dłoń w swoją i powoli przyłożył do ust.

Nie mając pojęcia dlaczego, od razu w mojej głowie rozdzwonił się alarm. Wyrwałam natychmiast rękę i przyłożyłam do piersi. Rzucił mi na ten gest rozbawione spojrzenie.

- I charakterkiem również, jak widzę. Nie żeby to było coś złego, we Włoszech jest to ogromna zaleta. Zwłaszcza u kobiet. - Rzucił z zarozumiałym uśmieszkiem, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Czy my się znamy? - Zapytałam wprost, rozglądając się przy tym za ojcem lub Derekiem.

Widząc moje poszukiwania, podniósł dłoń do mojego policzka i obrócił moją twarz z powrotem w swoją stronę. Staliśmy niecały metr od siebie.

- Manuel Salerno, twój nowy wielbiciel.

Dosłownie mnie wmurowało. Chciałam odsunąć się od mężczyzny, lecz moje ciało nie było w stanie wykonać ruchu.

Naszą krępującą sytuację przerwał donośny głos Dereka, który nagle pojawił się obok nas.

- Zabieraj od niej swoje łapy, Salerno. - Odepchnął Manuela i stanął przed nim, popychając mnie ramieniem za siebie. - Co kombinujesz tym razem?

Mężczyzna w odpowiedzi tylko się melodyjnie zaśmiał.

- Daj sobie spokój, Landon. Rozmawiałem właśnie z moją przeuroczą nową znajomą.

Powiedział to w taki sposób, jakby specjalnie chciał sprowokować mężczyznę przede mną.

- Nie zbliżaj się do Margo, bo jak Boga kocham, pożałujesz tego. - Ostrzegł donośnym głosem.

Zauważyłam, że coraz więcej ludzi zaczęło się nam otwarcie przyglądać. Robiliśmy widowisko.

- Coś ty taki waleczny? Masz dzisiaj za zadanie bronić koleżanki? - Zażartował, zerkając na tłum wokół nas.

Derek w odpowiedzi przyciągnął mnie mocno do siebie i wziął za rękę.

- Nie masz pojęcia, o czym mówisz. - Odparł, patrząc z niechęcią na Manuela.

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz