Rozdział 22

8.8K 382 4
                                    

Marzenie jest formą planowania.

Z trudem oderwałam się od ciała Dereka, głęboko oddychając. Nogi miałam jak z waty, a mózg nie był w stanie normalnie funkcjonować. Ku mojemu zaskoczeniu, najwyraźniej nie tylko ja byłam w takim stanie. Mężczyzna przede mną intensywnie się we mnie wpatrywał, jakby szukając odpowiedzi na wszystkie nękające go pytania w moich oczach.

- Teraz już wiesz, co do Ciebie czuję? - Odezwał się zachrypniętym głosem.

Jak Boga kocham, ten głos stapia wszystkie moje mury obronne.

- A Ty już wiesz, jak ja się wtedy poczułam? W tym pokoju? - Spojrzałam na niego z bólem. - Nikt nigdy nie powinien wiedzieć, jakie to uczucie.

Czekałam na odpowiedź Dereka dobre kilkadziesiąt sekund. Gdy już się odezwał, wiedziałam, że nie tylko ja miałam ciężkich kilka ostatnich dni.

- Wiem. I nawet sobie nie wyobrażasz, jak cholernie mocno chciałbym cofnąć czas. Bardzo tego żałuję, musisz mi uwierzyć. - Złapał mnie mocno za dłoń i przyłożył sobie do serca. - Jedyne, co teraz mogę, to przepraszać Cię każdego dnia i prosić o drugą szansę. Bo jak niczego innego w moim życiu, jestem pewny, że jesteś tą jedyną na całym świecie.

Wciągnęłam mocno powietrze do płuc. Chciałam wyartykułować jakiekolwiek słowa, ale mózg  najwyraźniej wywiesił zawieszkę "zaraz wracam". Jedyne, co w tamtym momencie mogłam, to słuchać.

- Błagam, daj mi szansę. Daj mi wszystko naprawić. - Czekał na moją reakcję. 

Nie miałam zielonego pojęcia, co zrobić.

- Skąd mam mieć pewność, że coś takiego się nie powtórzy? Że po raz kolejny nie złamiesz mi serca, odchodząc jakby nigdy nic. Ja nie mam serca z kamienia, Derek. I za każdym razem, kiedy wszystko zaczyna się układać, kiedy zaczynasz się otwierać... - Nabieram szybko powietrza. - Mam wrażenie, jakbyś się mi ześlizgiwał z rąk. Po prostu się wycofujesz.

W tym momencie uświadomiłam sobie, że kiedyś sama taka byłam. Uciekałam. Ta myśl jest dla mnie na tyle zabawna, że nie jestem w stanie zdusić chichotu. Widzę kątem oka zdezorientowaną minę Landona. Los jest jednak jedną wielką ironią. You get what you give.

- Jestem popieprzony, Margo. Wiem o tym. Ale daj mi szansę, proszę. - Przybliża się do mnie i łapie rękoma moją twarz. W jego oczach widzę czystą desperację. - Daj mi wieczór. Jeden wieczór, a pokażę ci, jak bardzo mi zależy.

Ciszę pomiędzy nami zagłuszały stłumione dźwięki muzyki dochodzącej zza ściany. Derek cierpliwie czekał na moją decyzję, ale prawda była taka, że nawet nie musiałam się nad nią zastanawiać. Nie byłabym w stanie mu odmówić.

- Dobrze.

Natychmiast po tym zostałam obdarzona najpiękniejszym uśmiechem, jaki można sobie wyobrazić.

- Dziękuję. - Landon nie spuszczał ze mnie wzroku.

- Jeszcze nie dziękuj. Obyś miał coś dobrego. - Posłałam mu wyzywające spojrzenie. - I muszę iść do Mii i Nicholasa, powiedzieć im że wychodzę. Mam nadzieję, że nie będą źli, że ich zostawiam.

Ruszyłam w stronę drzwi, tuż przed Derekiem.

- Na pewno nie będą. - Usłyszałam pewny głos z tyłu.

Racja. Zaczęłam się nerwowo śmiać.

- No tak. Zapomniałam, że to wszystko było waszym wspólnym planem. - Chwytając za klamkę drzwi prowadzących z powrotem do klubu, odwróciłam się przez ramię do mężczyzny. - Naprawdę musiałeś wybrać DEVILS?

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz