- Witaj Williamie.
Postarałam się, żeby uśmiech na moich ustach nie wyglądał na aż tak wymuszony, jak był w rzeczywistości.
- Dzień dobry, Margo. - Spojrzenie mężczyzny uważnie przesuwało się po moim ciele. Jego wzrok zatrzymał się na wyraźnie widocznym, pięciomiesięcznym brzuchu ciążowym.
Wypukłość rozpychała materiał ogrodniczek. Odruchowo przeniosłam tam rękę, nie mając zamiaru jej zabierać.
- Co... Co tutaj robisz? - Próbowałam zmusić mózg do funkcjonowania. Setki myśli przelatywało mi w ciągu sekundy.
William posłał mi pobłażliwe spojrzenie, które wydawało się wręcz krzyczeć: A jak Ci się wydaje?
- Próbuję szybko rozeznać się w sytuacji. - Przesunął zamyślony wzrok za mnie.
Podążyłam za nim, dostrzegając Luke'a, uważnie nas obserwującego. Opierał się w gotowości o pickupa z zaciśniętymi o maskę dłońmi. Jego postawa wręcz krzyczała o gotowości i napięciu.
- To jest Luke. - Wzięłam głęboki oddech. - Mój przyjaciel.
- On Cię kocha. - Stwierdził szybko.
Otworzyłam usta, nie wiedząc jak odpowiedzieć na słowa mężczyzny.
- Ja... Wiem o tym. - Dziwnie było przyznać przed samą sobą, że gdzieś głęboko w sercu zdawałam sobie z tego sprawę.
- Przyjaciel? - Przeniósł wzrok na mnie. - Na pierwszy rzut oka widać, że jest w Tobie zakochany. Facet zawsze zobaczy zaborczość w spojrzeniu drugiego mężczyzny.
Odważyłam się jeszcze raz zerknąć na Connelly'ego. Bezgłośnie zapytał się, czy ma podejść. Pokręciłam tylko głową.
- Luke ma wobec mnie uczucia, których ja nie potrafię odwzajemnić. - Splotłam ręce na klatce piersiowej, próbując opanować zdenerwowanie.
William nie odrywał ode mnie wzroku. Sekundy mijały, a ja nie wiedziałam jak się zachować. Miałam w głowie kompletną pustkę.
- Nie potrafisz go pokochać, tak jak on tego chce?
Skinęłam delikatnie głową w potwierdzeniu.
- Dlaczego? - W głosie wyczuwałam ciekawość i coś jeszcze innego.
Spojrzałam na niego dosadnie.
- Chyba doskonale wiesz.
Uśmiech, który mi posłał emanował zadowoleniem.
- I bardzo dobrze. Nie zdajesz sobie chyba sprawy, co się dzieje.
- Nie rozumiem. - Zmrużyłam lekko oczy.
- Wsiadaj do auta, Margo. - Odsunął się od karoserii i otworzył mi tylnie drzwi.
Sekundę później poczułam dłoń Luke'a na moich plecach. Mężczyzna objął mnie mocno wokół talii i przysunął do siebie.
- Ona nigdzie nie jedzie. - Pewny ton głosu pasował do postawy.
- Nie wtrącaj się, chłopcze. Nie masz pojęcia o powadze sytuacji. - William westchnął głośno.
- Gówno mnie obchodzi, kim jesteś albo skąd Margo Cię zna. Nie pozwolę jej wziąść do obcego auta z facetem, który wygląda jak seryjny zabójca. - Wypluł Connelly ze złością.
Nie powstrzymałam lekkiego uśmiechu, błąkającego mi się na ustach.
- Cholera, lubię go. - Rzucił William. - Ale mimo wszystko, nie mamy na to czasu. Jak chcesz, to wsiadaj z nią. Musimy poważnie porozmawiać.
CZYTASZ
The Feeling
Romance- Dokąd się wybierasz? - Tej chrypy nie da się porównać z żadnym innym dźwiękiem. Można to opisać jako strumień płynnej czekolady. - Jak najdalej od Ciebie. - Mój głos drży, za co się nienawidzę. Łapię za klamkę drzwi. Nie ustępuje. Zamknięte. Kur...