Rozdział 48

5.6K 320 68
                                    


In those heavy days in June
When love became an act of defiance
And I have always held it loosely
But this time I admit
I felt it really start to slip

"JUNE" by Florence+TheMachine
.

.

Pochłonięci własnym szczęściem i zaręczynami, wróciliśmy do posiadłości rodziców Dereka. Ludzi wydawało się być jeszcze więcej niż w momencie, kiedy wymykaliśmy się do ogrodu. Goście siedzieli na tarasie z drinkami w rękach, wymieniając opinie na tematy, o których nie miałam zielonego pojęcia. Wszyscy wystrojeni, jakby mieli się zaraz spotkać z samym prezydentem. Mężczyźni ubrani w drogie, szyte na miarę garnitury, za które prawdopodobnie mogłabym kiedyś się wyżywić przez pół roku. Kobiety założyły swoje najlepsze sukienki, każda inna i bardziej ekstrawagancka od drugiej.

Gołym okiem można było zauważyć, że w tym świecie liczą się pieniądze. Bardzo duże pieniądze. Koneksje i układy zawierane za plecami ludzi obok, wymiany spojrzeń i szybkich uścisków dłoni. To wszystko działo się na moich oczach, a ja wiedziałam lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, że do tego świata nie pasuję. Marzyłam, żeby Derek pociągnął mnie za rękę i zabrał do domu.

Ale wiedziałam też bardzo dobrze, że nawet gdyby pragnął tego równie mocno jak ja, ma swoje obowiązki. Dlatego zatrzymałam go szybkim ruchem i spojrzałam mu prosto w oczy.

- Coś się stało? - Zapytał czule, gładząc mnie po zewnętrznej stronie dłoni.

- Hm... Derek? - Nabrałam głęboki oddech do płuc. - Miałbyś coś przeciwko, żebyśmy nie mówili nikomu o zaręczynach?

Mężczyzna zmrużył oczy i przysunął się bliżej mnie.

- Nie rozumiem. - Pokręcił głową. - Wstydzisz się mnie?

- Nie! Oczywiście, że nie! Tu nie chodzi o Ciebie. Po prostu... - Spuściłam wzrok na moje buty, nie wiedząc jak ubrać moje myśli w słowa.

- Aniele. - Derek złapał mnie delikatnie za brodę i podniósł ją do góry, by widzieć moje oczy. - Mów, co się dzieje.

- To dopiero się wydarzyło, nie zdążyłam się nawet tym nacieszyć sama ze sobą. - Posłałam mu lekki uśmiech. - Nie mam nic przeciwko ogłoszeniu tego, absolutnie! Ale chciałabym poczekać kilka dni, może tydzień. Sam dobrze wiesz, jak wszyscy się interesują naszym życiem.

Spojrzenie mężczyzny złagodniało, skonsternowanie zastąpiło zrozumienie.

- Rozumiem. - Przesunął lewą dłoń na mój kark i zbliżył nasze twarze. - Możemy poczekać. Co nie znaczy, że nie mam w tym momencie ochoty wykrzyczeć wszystkim, że jesteś moja.

Roześmiałam się cicho, po czym dotknęłam jego usta swoimi.

- Jestem twoja, od kiedy na mnie spojrzałeś. A na wypadek gdybyś potrzebował jeszcze jednego potwierdzenia... - Przycisnęłam swój ciążowy brzuch do jego ciała i spojrzałam mu sugestywnie w oczy.

W rewanżu Derek posłał mi ten wyjątkowy uśmiech, który widzę tylko kiedy jest przy mnie. Objął mnie mocno w pasie i ruszyliśmy do grupki ludzi przed nami.

Wymienianie uprzejmości i niezobowiązujące rozmowy o niczym trwały ponad pół godziny. Przedstawiło się nam przynajmniej czterdzieści osób, nie pamiętałam imienia ani jednej z nich. Wszyscy zlewali się ze sobą, nie było żadnej która czymś by się wyróżniała czy wzbudziła moje zainteresowanie.

W pewnym momencie dotarliśmy do rodziców Dereka. Grace siedziała przy stole w towarzystwie innych kobiet w jej wieku, Richard natomiast opierał się sztywno o ścianę za jego plecami.

The FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz