🌞 Kolejna część na dobry 🌞początek dnia.
Dajcie w komentarzach znać, jak się wam podoba 😘❤Cały tydzień spędziliśmy razem w Gillingham. Do południa oboje pracowaliśmy razem, siedząc na tarasie. W wolnym czasie chodziliśmy na spacery, zwiedzaliśmy okolicę lub po prostu cieszyliśmy się sobą nawzajem, leniuchując przed telewizorem.
Noce natomiast należały do najbardziej aktywnej pory w ciągu całej doby. Powiedzieć, że nie mogliśmy się sobą nasycić, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem.
Przez cały ten czas coraz bardziej uzależniałam się od Dereka. Wystarczyło kilka dni, żebyśmy nabrali przyjemnej rutyny. O dziwo, wstawałam wcześniej od mężczyzny, moim zajęciem było więc przygotowywanie śniadania i porannej kawy, którą z przyjemnością zanosiłam mu do łóżka.
Umiał bardzo ładnie za nią podziękować, co kończyło się jednak piciem jej prawie zimnej.
Wiedzieliśmy, jakie dania lubimy. Które filmy będą nam obojgu pasowały. Leżenie razem w ciszy na plaży nie było w żadnym stopniu krępujące. Było niczym odnalezienie harmonii i spokoju.
Codziennie pisałam z Mią, dowiadując się przy okazji kilku nowości z Nowego Jorku. Miałam dobre przeczucia co do dziewczyny i Sparksa. Ich zejście się było jedynie kwestią czasu.
Adrien dzwonił każdego dnia, jakby bał się, że mogę w każdej chwili wyparować. Niestety nie udało mi się jednak odwieść go od całodobowej opieki ochrony.
Pogodziłam się z tym bardzo szybko, mówiąc sobie, że jest ona pod moim nosem z jakiegoś powodu.
Wracaliśmy do Londynu w piątkowe popołudnie. Siedziałam w Audi obok prowadzącego Dereka. Cały czas trzymaliśmy się za ręce.
- Nie chcę stąd wyjeżdżać. - Powiedziałam pod nosem, patrząc we wsteczne lusterko na jadącego za nami czarnego SUV'a ochrony.
- Ja też nie, ale musimy wrócić do rzeczywistości. - Posłał mi rozbawione spojrzenie. - Poza tym musisz się przygotować na jutro.
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Jutro?
- Ojciec ci nie powiedział? - Zerknął na mnie niepewnie.
- O czym? - Zapytałam, coraz bardziej zagubiona.
Derek wziął głęboki oddech.
- Ross organizuje jutro bal. - Ścisnął mocniej moją dłoń. - Dla Ciebie.
Dosłownie wmurowało mnie w siedzenie. Widząc mój szok, mężczyzna zrozumiał, że nie miałam o niczym pojęcia, zaczął więc tłumaczyć całą sytuację.
- Twój ojciec co roku wyprawia duże przyjęcie o tej porze roku. Zaprasza inwestorów, współpracowników czy potencjalnych klientów. Sam byłem na takim rok temu. Co prawda trochę to wszystko sztuczne, ale tak wygląda nasz zawód. - Posłał mi uśmiech.
- Co to wszystko ma w takim razie wspólnego ze mną? - Burknęłam pod nosem zdenerwowana.
- Ross odzyskał córkę. Takie coś nie zdarza się codziennie. - Rzucił rozbawiony. - Uznał, że chce się Tobą pochwalić przed wszystkimi, czego się mu akurat nie dziwię.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- To ma być jakiś pokaz?
- Twój ojciec jest bardzo szanowany w naszym środowisku. Przedstawienie Ciebie będzie czymś w rodzaju deklaracji. Możesz to nazwać... - Zastanowił się na chwilę nad odpowiednimi słowami. - balem debiutantów. Różnica będzie taka, że będziesz na nim jako jedyna, zwracając całą uwagę na siebie. Da tym jasno do zrozumienia, że wchodzisz do gry.
CZYTASZ
The Feeling
Romansa- Dokąd się wybierasz? - Tej chrypy nie da się porównać z żadnym innym dźwiękiem. Można to opisać jako strumień płynnej czekolady. - Jak najdalej od Ciebie. - Mój głos drży, za co się nienawidzę. Łapię za klamkę drzwi. Nie ustępuje. Zamknięte. Kur...