Twoje limity są jedynie ich wyobrażeniem.
Wyzbądź się limitów 💕Pierwsze, co zauważam po wejściu, to światła. Czerwone lasery przecinają mrok, który panuje wewnątrz klubu. Ściany są pomalowane na ciemnoczerwony kolor, zawieszone są na nich ruchome billboardy ukazują jakieś dziwne kształty. Nie wiem dlaczego, ale przypominają mi części ciała, kawałki rąk, nóg, szyi. Dosyć erotyczny widok.
Idziemy jeszcze kilkanaście metrów korytarzem. Przechodząc, mijamy kilka osób rozmawiających ze sobą, dalej widzę parę obściskującą się ze sobą. Ich ręce bezwstydnie krążą po ciele partnera. Od razu odwracam wzrok. Dochodzimy do balkonu, który ukazuje ogrom całego klubu. Poniżej znajduje się sporej wielkości parkiet, na którym tańczą setki ludzi przyklejonych do siebie. Otaczają go boksy i stoliki, także zachowane w czarno-czerwonych kolorach. Na wprost znajduje się długi na całą szerokość ściany bar z alkoholem. Na krzesełkach siedzą w większości dziewczyny w krótkich sukienkach, wysokich obcasach i wymyślnym makijażu. Że to im nie spływa przy takim cieple.
W Devils jest dosyć duszno, czuć zapach ludzi, perfum. Klimatyzacja działa, ale chyba niewystarczająco mocno. Całość podsumowuje bardzo głośna, dudniąca muzyka. Gra akurat piosenka Nine Inch Nails – Closer. Znam ją, ponieważ oglądałam kiedyś pewien program w telewizji. Przedstawiali tam ranking „najbardziej niegrzecznych i kontrowersyjnych singli ostatnich lat”. Ten był w czołówce. Czuję, jak robi mi się gorąco. Schodzimy po schodach położonych z boku balkonu, szukamy wolnego miejsca, niestety bez efektu.
Mamy już przenieść się do baru, kiedy nagle jakiś męski głos woła Philla po imieniu. Sam dźwięk, ton przywodzi mi na myśl drapieżnika, samca w pełnej krasie. Czekam z Mią, nasz towarzysz podchodzi do grupy mężczyzn, niezwykle przystojnych, jakby wyjętych z Playboya. Są z nimi także dziewczyny, wszystkie bardzo mocno umalowane, wystrojone w mocno wyzywające sukienki i krótkie spódniczki. Nie mogę nie zauważyć, że każda ma ciemne włosy.
Patrzymy z przyjaciółką, jak Phill wita się z każdym facetem niedźwiedzim uściskiem, poklepują się po plecach. Po chwili woła nas do siebie. Zerkam niepewnie na Mię, ale ta tylko uśmiecha się do mnie, mruga okiem i idzie już w stronę boksu. Od razu zaczyna rozmowę ze wszystkimi. Jak ona to robi? Zapoznanie i luźne żarty przychodzą jej tak łatwo. Pojęcie tabu u niej nie istnieje. Podziwiam ją za to. Z własnych myśli wyciąga mnie jej wołanie. Widzę jak zachęca mnie ręką, żebym do nich podeszła. Powolnie stawiam kroki, denerwuję się i czuję rumieńce na policzkach. Muszę wyglądać komicznie, jak zaczerwieniona dziewczynka.
Gdy podchodzę do grupy, słyszę głos Mii.
- A to jest moja najlepsza przyjaciółka Małgorzata Linuk. – Przedstawiła mnie pełnym imieniem i nazwiskiem, nie pseudonimem pisarskim, za co jestem jej wdzięczna.
Od razu słyszę pomruki i szepty przy stoliku. Moja tożsamość zawsze robi wrażenie na nieznajomych. Jestem inna od Amerykanów. I nie chodzi mi tylko o to, jak się nazywam i skąd pochodzę, ale też to, jak wyglądam. Mam bardzo specyficzną urodę. Przez cały mój pobyt w Nowym Jorku nie zdarzyło mi się spotkać kogoś z podobnym wyglądem, lub rozmawiać z drugą osobą bez wysłuchiwania zachwytu nad moimi korzeniami.
Kiedy więc wychodzę zza cienia Mii, widzę twarze ludzi siedzących przede mną. Zapada dłuższa cisza, daję im jeszcze chwilę, po czym odzywam się do nieznajomych.- Hej, miło mi was poznać. Jestem Małgorzata. – Niech to. Jak zawsze w sytuacjach kiedy się stresuję, mój polski akcent jest o wiele mocniej słyszalny. Brzmię tak, jakbym mówiła dwoma językami jednocześnie. Jestem bardzo zestresowana.
- Takiej dziewczyny jeszcze nigdy nie widziałem, ani tym bardziej nie poznałem. – Nagle zza mnie odzywa się ten sam głos, który wołał Phila. Ten głos, który sprawia, że lekko drżę.
Powoli odwracam się w jego stronę. Przede mną stoi mężczyzna w pełnej krasie, mięśnie są od razu widoczne nawet pod szarą koszulą włożoną w czarne spodnie od garnituru, wysoki na około metr dziewięćdziesiąt, więc muszę odchylić głowę, żeby zobaczyć twarz.
W tym momencie świat zamiera, muzyka przestaje dochodzić i czuję, że zaczynam płytko oddychać. Nigdy nie widziałam przystojniejszego faceta. Pierwszą rzeczą, jaką zauważam są duże oczy, tak ciemne, że mogę spokojnie stwierdzić, że mają czarny kolor. Okolone są długimi czarnymi rzęsami i gęstymi brwiami. Włosy takiego samego koloru są średniej długości, przed ucho, wydają się niepokorne, a ja mam wielką ochotę przeczesać je własną ręką. Mężczyzna ma mocny, lekko zgarbiony nos, bardzo męski. Widzę uśmiech na pełnych ustach, stworzonych wprost do całowania. Szczęka jest mocno zarysowana, lekko wystający podbródek, na którym widać kilkudniowy zarost. Całości dopełnia opalona karnacja, tak różna od mojej. Stoi przede mną ideał mężczyzny.
Przez dłuższą chwilę oboje patrzymy na siebie nieruchomo. On także zapamiętuje moją twarz. Czuję, jakby przeskakiwała pomiędzy nami jakaś niezwykła energia, mistyczna. Jest jak nić, zaczynamy oddychać w ten sam rytm. Po chwili on pierwszy się do mnie odzywa.
- Mam na imię Derek. Derek Landon. Zapewne o mnie słyszałaś. – Słyszę w jego głosie nutę arogancji i zachwytu. Pewnie myśli, że każdy na Ziemi go zna i podziwia. Nagle moje wyobrażenie o tym mężczyźnie mocno się zmienia. Mam ochotę lekko utrzeć mu nosa.
- Nie, nigdy o panu nie słyszałam, panie Landon. – Lekko odpowiadam, patrząc mu przy tym w oczy. Widzę, jak wraz z moimi słowami, zmienia się wyraz jego twarzy. Z zadowolonego z siebie playboya, przechodzi w faceta ze zranionym ego.
Nie może chyba uwierzyć w to, co powiedziałam. Nie myślał, że mogę mu tak odpowiedzieć, zaskoczyłam go, a to chyba nieczęsto się zdarza.
To może dziwne, że w sekundę zamiast rozpływać się nad wyglądem mężczyzny, zaczynam go ignorować. Cóż, tak jak kiedyś wspominałam, potrafię docenić przystojnego faceta, ale nie potrzebuję go do szczęścia. Zawsze szybko znajdowałam wady, teraz chyba pobiłam własny rekord.Zanim zdąży cokolwiek jeszcze powiedzieć, informuję Mię, że idę na chwilę do baru. Widzę zaskoczone twarze innych przy stoliku, chyba nikt jeszcze nie odrzucił pana Dereka. Dobrze mu tak, trochę go to poskromi. Odchodząc staram się poruszać z gracją, co mi się chyba udaje.
Trzeci rozdział dla Was! 🙌
CZYTASZ
The Feeling
Romance- Dokąd się wybierasz? - Tej chrypy nie da się porównać z żadnym innym dźwiękiem. Można to opisać jako strumień płynnej czekolady. - Jak najdalej od Ciebie. - Mój głos drży, za co się nienawidzę. Łapię za klamkę drzwi. Nie ustępuje. Zamknięte. Kur...