2- IDEALNE PIERWSZE WRAŻENIE

1.1K 36 11
                                    

- Boże, jak ja za wami tęskniłam!- Wykrzyczała blondynka, kiedy tylko opuściłyśmy teren lotniska.

Od razu owiał mnie powiew zimnego wiatru. W Oldward było zdecydowanie chłodniej niż w Bostonie, a myślałam, że to w moim mieście są niskie temperatury. 

Jedna rzecz, która łączy te dwie miejscowości? Pieprzone, nieodśnieżone chodniki. Chyba nie muszę tłumaczyć co się stało. 

Idąc do Hannah i ciągnąc tym samym walizkę, nie zauważyłam zamarzniętej kałuży, w skutek czego poślizgnęłam się, wypuszczając bagaż z uścisku. Z racji tego, że był na kółkach, pojechał gdzieś dalej po tym lodzie, a ja walczyłam, próbując utrzymać równowagę. 

Wymachiwałam rękoma oraz nogami, co skończyło się tym, że poleciałam do przodu. I kiedy już nastawiłam się na zderzenie mojej twarzy ze śniegiem, uderzyłam głową o coś innego, spadając na kolana. Gdy uniosłam wzrok, stwierdziłam, że jednak sto razy bardziej wolałabym wpaść w tą zaspę, ponieważ wtedy chociaż nie miałabym głowy centralnie przed kroczem jakiegoś mężczyzny. 

Z dala dobiegały do mnie głośne śmiechy moich przyjaciółek, jednak ja wcale nie podzielałam ich rozbawienia. Moje oczy najpewniej były wielkości monet, początkowo byłam zszokowana do tego stopnia, że nie byłam w stanie się ruszyć. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że ciągle mam wzrok wlepiony w jego przyrodzenie, co sprawiło, że się opamiętałam i jak oparzona, odskoczyłam od tego faceta. 

Oczywiście jakby tego było mało, w trakcie odsuwania się od nieznajomego, musiałam ponownie się przewrócić, jednak tym razem na tyłek. To się nazywa dobre pierwsze wrażenie.

Mimo okropnego wstydu, jaki czułam, spojrzałam w górę, na twarz faceta, przed którym niedawno klęczałam i musiałam przyznać, że był bardzo przystojny. 

Jego brązowe włosy były krótsze po bokach, zielone oczy były okalane przez długie rzęsy, kości policzkowe miał mocno zarysowane, a to wszystko idealnie dopełniał delikatny zarost. Powiedziałabym, że miał około metr dziewięćdziesiąt wzrostu i był może jakoś przed trzydziestką. 

Ubrany był w eleganckie, czarne spodnie, szary płaszcz i jakieś eleganckie buty, których nazwy nie znałam. Wokół szyi miał szal, tego samego koloru co spodnie. 

Próbowałam wyczytać z jego twarzy czy był zdenerwowany, zirytowany, rozbawiony, jakąkolwiek emocję, lecz nie byłam w stanie, więc albo to on niczego nie zdradzał, albo ja nie potrafiłam tego robić. Obstawiałam to pierwsze. 

Do rzeczywistości przywrócił mnie dopiero jego gest. Wyciągnął ku mnie dłoń, najpewniej chcąc pomóc mi wstać. I najpewniej każdy normalny człowiek by tak pomyślał. Ale oczywiście nie Ellie Rodriguez, o nie nie. 

Co mi wpadło do łba? Nie mam bladego pojęcia, jednak coś kazało mi myśleć, że ten nieziemsko przystojny mężczyzna chciał mnie uderzyć.

Uderzyć. Mnie. Wśród wielu ludzi. Czemu ja tak pomyślałam?!

Szybko zerwałam się na równe nogi, o mało ponownie się przy tym nie wywracając, i gdybym w tamtym momencie uciekła, może byłabym w stanie jeszcze uratować swoją sytuację. Jednak ja postanowiłam pogrążyć się jeszcze bardziej, mówiąc:

- Proszę pana, ja rozumiem, że trochę naruszyłam pana strefę intymną i ogólnie, ale nie był to powód do chęci uderzenia mnie.

To, jakie on mi spojrzenie posłał, zapamiętam raczej do końca życia. 

Uniósł pytająco jedną brew, po czym zmarszczył brwi. Otwierał usta, by po chwili je zamknąć. 

- Wie pani, nie mam pojęcia co ma pani w głowie i raczej wolę nie wiedzieć, jednakże mój gest, który pani odebrała jako chęć przemocy, świadczył jedynie o mej chęci pomocy pani w wstaniu z powierzchni lodu.- Oświadczył spokojnym tonem, a dobór jego słów sprawił, że mnie zatkało. 

Will the prince be mine? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz