5- POPARZYŁAŚ MNIE

789 38 24
                                    

Po tym, jak Ethan wraz z Hannah oraz Stellą przywieźli moje ubrania do pałacu, chwilę z nimi porozmawiałam.

Przyjaciółki prosiły, żebym chociaż raz w życiu przestała być taka uparta i pierdoliła ten zakład, bo był on głupim pomysłem, jednak ja nie chciałam.

Nie chodziło o to, że tak bardzo zależało mi na rozkochaniu w sobie Charlesa. Absolutnie nie. Po prostu dałam już słowo królowej i jeśli oświadczyłam, że coś zrobię, to miałam w zamiarze wykonać to jak najlepiej.

Eth, mając na nas totalnie wyjebane, zachwycał się zamkiem i tym, że przez ułamek sekundy dostrzegł Veronicę Braylon. Zaczął mówić, że gdyby to się wydarzyło, kiedy był młody, zdecydowanie wpisałby to do swojego CV albo by ją poderwał i ustatkował się do końca życia. Od razu również napisał do swojej siostry, Aurory, żeby "mu zazdrościła".

Po rozpakowaniu swoich wszystkich ciuchów i odłożeniu walizki pod łóżko, była dwudziesta.

Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić i momentalnie pragnęłam znaleźć się przy przyjaciółkach, które teraz najpewniej spożywały drinki z Woodem.

Nie mając lepszego pomysłu i nie myśląc wiele, ubrałam na siebie kurtkę i wyszłam z pomieszczenia. Wielkość tego pałacu wciąż mnie zadziwiała i obawiałam się, że nigdy nie przestanie.

Stawiałam powoli kroki, nasycając oczy tym wnętrzem. Miało ono w sobie coś, co sprawiało, że nie byłam w stanie oderwać wzroku.

- Panna Ellie?- dobiegł do mnie głos należący do jakiejś kobiety. Przeniosłam na nią wzrok i dostrzegłam, że była ona około sześćdziesiątki. Białe włosy upięła w kok, a na zieloną sukienką ubrała fartuszek.

- Tak?- byłam nieco zmieszana.

- Nie wychodziła pani z pokoju tak długo, więc postanowiłam się zapytać, czy chce coś pani do jedzenia lub picia.- Oznajmiła, na co ja posłałam jej delikatny uśmiech.

Byłam cholernie głodna, więc mój brzuch od razu wydał z siebie dziwne dźwięki, gdy tylko pomyślałam o jedzeniu.

- Jeśli nie byłby to problem. I proszę się do mnie zwracać po prostu Ellie. Albo El.

- Dobrze, Ellie. W takim razie zapraszam za mną.

Po około dziesięciu minutach siedziałam w kuchni i wgryzałam się w pyszną kanapkę z pomidorem i guacamole.

- Słodzisz herbatę?- Spytała kobieta, na co ja pokręciłam głową.

Starałam się stopniowo odstawiać cukier, co było kurewsko ciężkie, bo należę do tych osób, które nie potrafią przeżyć bez słodyczy, lecz postanowiłam sobie, że zacznę zdrowy tryb życia. Obiecywałam to sobie od dziesięciu lat i w końcu się za to zabrałam. Może nie do końca, ponieważ na myśl o chodzeniu na siłownię wciąż się krzywię, ale przynajmniej przestałam słodzić herbatę i kawę. To już jakiś krok do sukcesu.

Staruszka postawiła przede mną kubek z gorącym napojem, na co jedynie skinęłam głową, posyłając jej uśmiech, ponieważ miałam pełną buzię i gdybym ją otworzyła, by podziękować słownie, całe jedzenie by z niej wyleciało.

Po skończeniu posiłku porozmawiałam trochę z Matildą, bo tak miała na imię, a następnie z kubkiem herbaty w ręce, wyszłam na zewnątrz.

Chciałam pospacerować sobie po tych pięknych ogrodach, na których nie mogłam skupić się wcześniej.

Rozglądałam się dookoła, patrząc na idealnie przycięte krzewy, labirynt, którego murami były tuje. Z racji tego, że był grudzień, to fontanna nie działała, ponieważ z wody zrobiłby się lód. Śnieg dodawał temu wszystkiemu uroku.

Will the prince be mine? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz