Po moim upadku odczekaliśmy około dziesięć minut, po czym Charles pomógł wejść mi na konia, a następnie sam zajął miejsce za mną i ruszył w stronę stajni.
Czułam się trochę źle z tym, że właściwie to popsułam jego plany i nawet nie zdążył się dobrze przejechać, a już musiał wracać, ale zapewnił mnie wiele razy, że nie ma mi niczego za złe i mam pozbyć się tych wyrzutów sumienia.
Ciężko było mi utrzymać zdolność racjonalnego myślenia, kiedy moje plecy były przyciśnięte do jego klatki piersiowej, a umięśnione ramiona znajdowały się po bokach mojej sylwetki, by trzymać wodze. Myślałam, że dostanę palpitacji serca. Już chciałam wzywać karetkę, bo podejrzewałam stan przedzawałowy.
Ale na szczęście przeżyłam i właśnie rzuciłam się na łóżko, czując potworne zmęczenie i ból na całym swoim ciele. Są takie chwile jak na przykład ta, kiedy żałuję, że jestem taką niezdarą. Czasami zastanawiam się czy jest to genetyczne, jednak później dochodzę do wniosku, że to po prostu mój debilizm.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon, a następnie wybrałam numer przyjaciółek. Nie rozmawiałam z nimi przez praktycznie cały dzień i zdążyłam się już stęsknić. No i potrzebowałam się im wygadać, ponieważ odkąd się rozłączyłyśmy zdążyło wydarzyć się wiele.
- Halo?- usłyszałam zaspany głos Hannah, a już chwilę później mogłam dostrzec, że leżała na łóżku i wyglądała na ledwo żywą.
Jej oczy były wpół przymknięte, usta lekko rozchylone a makijaż, o ile mogłam to co miała na twarzy tak określić, już dawno przestał wyglądać jak makijaż. Obok niej mogłam dostrzec ciemne, brązowe włosy, co sugerowało mi, że razem ze Stellą zgonują. Jednak przyjazd Ethana i Finna to nie był najlepszy pomysł.
- Ellie?- wymamrotała ta druga, powoli podnosząc się do siadu. Wcale nie była w lepszym stanie od blondynki.
Jej włosy na głowie bardziej przypominały szopę, a prawie cały tusz do rzęs był dookoła oczu. One nie należały do osób, które bez powodu doprowadziłyby się do takiego stanu, dlatego momentalnie zaczęłam się stresować. Coś się wydarzyło?
Ich wujkowie przyjechali, jednak wątpiłam, że to oni zmusili je do tak masowego spożycia alkoholu. Eth i Finn należeli bardziej do osób, które wyznawały zasadę "im więcej dla mnie tym lepiej", więc nie sądziłam, by to oni je namawiały do chlania.
- Co się stało?- spytałam, siadając na materacu. Moje zmęczenie prędko ze mnie uleciało, tak samo jak pozytywne emocje, które odczuwałam po spotkaniu z Charlesem.
- Lepsze pytanie co się nie stało.- Mruknęła Hann, również się podnosząc. Płakała.
Przekrwione białka i rozmazany tusz na policzku nie mógł świadczyć o niczym innym.
- Boże, czemu ja się obudziłam?!- jęknęła cierpiętniczo, przykładając poduszkę do twarzy, by zagłuszyć krzyk, który wydostał się z jej gardła.- Nie dość, że łeb mi pęka to w dodatku moja rodzina się sypie.
Zmarszczyłam brwi, nie mając pojęcia o co jej chodzi. Jak to rodzina jej się sypie? Przecież dosłownie jeszcze kilka dni temu opowiadała jakieś historie związane z jej rodzicami. Mówiła, że jest szczęśliwa, że tak dobrze się układa. Co mogło pójść nie tak?
Spojrzałam na Stellę obok niej, szukając jakiegoś wyjaśnienia, bo blondwłosa nie wyglądała jakby miała w zamiarze cokolwiek dopowiedzieć. Jej oczy ponownie zaszły łzami, kiedy chwyciła nutellę z szafki i zaczęła jeść ją łyżką, brudząc się przy tym. Po chwili na jej twarz wyszedł grymas obrzydzenia i zanim zerwała się na nogi, krzyknęła:
CZYTASZ
Will the prince be mine?
Romance„Ty pokazałaś mi życie, którego chciałem doznać" Ellie Rodriguez nie sądziła, że jeden wyjazd na Święta Bożego Narodzenia z przyjaciółmi do małego, uroczego miasteczka może tak wiele zmienić w jej życiu. Kiedy pewnego wieczoru przegrywa zakład, za...