CHARLES
Przymknąłem oczy, odliczając w głowie do dziesięciu. Ten dzień zaczął się dobrze, a przejażdżka saniami z Ellie bardzo poprawiła mi humor, pozwalając tym samym całkowicie się odprężyć, więc nie miałem zamiaru go sobie psuć.
I zdecydowanie nie przez głupie zachcianki mojej matki.- Co ona tu, kurwa, robi?- wysyczałem, z trudem utrzymując panowanie nad sobą. Bo prawda jest taka, że miałem ochotę wstać i rozpierdolić wszystko co tylko by się natrafiło.
- Po pierwsze, uważaj na słowa, ci nie przystoi używać wulgaryzmów.- Pouczyła mnie tym swoim standardowym, spokojnym głosem, na co ja przewróciłam oczami, prychając.
- Ponawiam pytanie. Co. Ona. Tu. Robi.- Zaakcentowałem każde słowo, by ukazać swoje wkurwienie.
Kiedy tylko dzisiaj wszedłem do sali, w której jemy posiłki i ujrzałem tam Clarissę, myślałem, że mam zwidy. Dopiero później, gdy ona do mnie podeszła, zdałem sobie sprawę z tego, że ona faktycznie tu jest. Że przyleciała. A ja nie miałem pojęcia po co, bo nie miała do kogo wracać.
Nie było już dawnego mnie. Zmieniłem się i postanowiłem dołożyć wszelkich starań, by wyraźnie dać jej do zrozumienia, że nie ma na co liczyć.- Uspokój się.- Nakazała, co w tej sytuacji było wyjątkowo trudne. Jak miałem zachować spokój?!- Jakiś czas temu napisała do mnie list.- Zaczęła, upijając łyk herbaty z porcelanowej filiżanki.
Zacisnąłem szczęki, wpatrując się tępo w jeden punkt na ścianie. Z racji tego, że siedziałem, łokcie ustawiłem na kolanach, splatając palce dłoni ze sobą, po czym ułożyłem na nich podbródek. Starałem się pozostawać opanowanym.
- Doszły do niej wieści o śmierci Josepha i pytała, jak sobie z tym wszystkim radzisz.
Gówno prawda.
Jeśli czegoś mogłem się od niej nauczyć to tego, by nigdy nie wierzyć w jej dobre intencje. Nie po tym, co zrobiła.- Postanowiłam, że rozsądnym posunięciem będzie zaproszenie jej tutaj.- Wyznała, odkładając filiżankę na szklany stolik ze złotymi zdobieniami, stojący przy fotelu, na którym siedziała. Założyła nogę na nogę, czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.
- Rozsądnym?! Czy ty wiesz co, do cholery, znaczy słowo rozsądny?!- Podniosłem się ze swojego miejsca, czując jak mój gniew z każdą chwilą narasta.
- Charlesie, nie zwracaj się do mnie tym tonem.- Upomniała szatynka, ale ja miałem to gdzieś.
Nie potrafiłem pozostawać spokojny, podczas gdy moja matka postanowiła sprowadzić do pałacu Clarissę De Matteis- moją byłą dziewczynę. Jedyną dziewczynę, którą szczerze pokochałem.
Doskonale wiedziała, jak nasze rozstanie na mnie wpłynęło. Nie przeżywałem tego najlepiej, a wręcz przeciwnie. Wspominam to jako najgorszy okres mojego życia, nie licząc śmierci ojca. A i tak stwierdziła, że dobrze mi zrobi jej powrót.
Jak można być aż tak głupim?!- Ma się wynieść.- Oznajmiłem, podchodząc do drzwi, by jak najszybciej zakończyć tą dyskusję.
Nie miałem zamiaru dłużej jej prowadzić, musiałem dać jakoś upust emocjom, a był na to tylko jeden sposób, który za każdym razem działał i pozwalał mi przywrócić trzeźwość umysłu oraz racjonalne myślenie.
CZYTASZ
Will the prince be mine?
Romance„Ty pokazałaś mi życie, którego chciałem doznać" Ellie Rodriguez nie sądziła, że jeden wyjazd na Święta Bożego Narodzenia z przyjaciółmi do małego, uroczego miasteczka może tak wiele zmienić w jej życiu. Kiedy pewnego wieczoru przegrywa zakład, za...