14- TYLKO NIE ONA

630 37 8
                                    

Nie pamiętałam dokładnego momentu, w którym zasnęłam, ale wiedziałam jedno – cały czas moje ciało było przyciśnięte do ciała Charlesa.

Nigdy nie należałam do osób, które zasypiają od razu. Zawsze potrzebuję co najmniej pół godziny, żeby znaleźć odpowiednio wygodną pozycję i wyciszyć myśli, które pod koniec dnia zawsze stają się najgłośniejsze.

Jednak kiedy zasypiałam z Charlesem, te problemy zniknęły. Bijące od niego ciepło otumaniło mnie do tego stopnia, że wystarczyło przymknąć powieki, aby sen mnie pochłonął.

Obudziłam się, czując nagłe szarpnięcie. I kolejne. I następne.

Momentalnie poderwałam się do siadu, zerkając na mężczyznę obok mnie – po jego skroniach płynęły strużki potu, a brązowe włosy przykleiły się do mokrego czoła. Było ciemno, ale dzięki wpadającemu przez okno blasku księżyca, byłam w stanie dostrzec, że na twarzy miał jeszcze większe wypieki niż kilka godzin wcześniej.

Jego ciałem co jakiś czas wstrząsał dreszcz. Dodatkowo musiał mieć zły sen, ponieważ jego brwi się marszczyły, a twarz wykrzywiała w grymasie. Odnosiłam wrażenie, jakby się... bał? Wyglądał na przerażonego. Mamrotał jakieś niewyraźne zdania pod nosem, których nie potrafiłam zrozumieć. A przynajmniej nie do momentu, w którym usłyszałam kluczowe słowa:

– Tylko nie ona.– Powiedział, niespokojnie się poruszając.

Widok jego w takim stanie sprawiał, że na moim sercu osiadał jakiś niewidzialny ciężar. Zdawałam sobie sprawę, że powinnam go obudzić, lecz nie potrafiłam. Sama byłam trochę przestraszona. Czułam się tak, jakby moje mięśnie zostały sparaliżowane, jakby stały się niezdolne do jakiegokolwiek ruchu.

– Każdy, tylko nie ona.– Ponownie jego głos wybrzmiał w ciemnym pomieszczeniu. Tym razem można było usłyszeć w nim nutkę desperacji.

Zastanawiałam się, o kim mówi. Kim jest ta „ona". Wydawał się być naprawdę przerażony na myśl o straceniu „jej" kimkolwiek ona była.

– Tylko nie Ellie.

Zamarłam.

Znalazłam się w jakimś transie, z którego chwilowo nie potrafiłam się wybudzić. Zamurowało mnie. Ja...

Otrząsnęłam się dopiero w momencie, kiedy z gardła szatyna wyrwał się krzyk bólu.

Przybliżyłam się do niego, chwyciłam go za ramiona i zaczęłam delikatnie nimi potrząsać.

– Hej, Charlie, obudź się.– Żadnej reakcji.– To tylko zły sen.–Wciąż nic.

Przeniosłam jedną dłoń na jego policzek, zastanawiając się, czy jakbym mu lekko przypierdoliła to by się obudził. Mnie kilkukrotnie Stella obudziła w ten sposób, kiedy byłyśmy na studiach i zawsze działało.

Szybko jednak pozbyłam się tej myśli z głowy. Przecież nie będę biła przyszłego króla.

Delikatnie potarłam kciukiem jego policzek, drugą ręką wciąż trząsając jego ramieniem.

– Tu Ellie. Wszystko w porządku. Jestem przy tobie, skarbie.– Wyszeptałam.

Ostatnie słowo wydostało się z mojego gardła mimowolnie. Nie zdałam sobie z tego sprawy, dopóki ono nie rozbrzmiało.

Nie miałam pojęcia, czemu to powiedziałam, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo udało mi się. Braylon otworzył oczy, wyglądając na mocno zdezorientowanego. Jego serce biło z zawrotną prędkością. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, odetchnął z ulgą.

– Jesteś tu.– Szepnął bardziej do siebie niż do mnie.

– Tak.– Skinęłam, układając się wygodnie obok niego. Objęłam go ramieniem, układając głowę na jego klatce piersiowej.

Will the prince be mine? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz