" Pragnę móc stracić te uczucia tak szybko, jak straciłem ciebie."
Kiedy wróciłem do pałacu, była dwudziesta pierwsza. Ruszyłem w kierunku swojej komnaty, pragnąc jedynie wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Byłem wyczerpany psychicznie, a tylko sen mógł mi jakkolwiek pomóc, wyłączając natrętne myśli.
Jednak kiedy tylko przekroczyłem próg pokoju, dostrzegłem siedzącą na łóżku Clarissę, która w dłoniach obracała jakiś świstek papieru. Zmarszczyłem brwi, zdziwiony jej obecnością tutaj, szczególnie, że nie miała na sobie grama makijażu, włosy spięła klamrą, a jej ciało ozdabiał jedwabny szlafrok.
- Coś dla ciebie.- Powiedziała, podając mi papier.
Chwyciłem go bez słowa, a kiedy przeczytałem napisane pochyłym pismem zdania, poczułem, jak jakaś niewidzialna metalowa obręcz zaciska się wokół mojego gardła.
Czemu tak bardzo musiała mi to wszystko utrudniać? Łatwiej by mi się żyło, gdybym ją znienawidził, gdyby moje uczucia zmieniły się w niechęć i obrzydzenie, ale nie potrafiłem. Może to świadczyło o tym, że była to prawdziwa miłość? Niejednokrotnie zastanawiałem się, czy nie było to mocnym zauroczeniem, które w szybkim czasie uderzyło mi do głowy, przyćmiewając wszystkie inne zmysły i.... Może tak właśnie było?
Nie wiem, kurwa. Musiałem odpocząć.
Podszedłem do biurka, otworzyłem pierwszą szufladę i schowałem tam kartkę, na której było napisane co pomoże mi na artretyzm.
Odwróciłem się z powrotem do blondynki w momencie, kiedy zapytała:
- Jak się czujesz?
Opadłem na materac obok niej, przymykając powieki. Z ust wyrwało mi się niekontrolowane westchnienie.
- Nie najlepiej.- Wyznałem, nie mając ochoty ponownie drążyć tego tematu.
Długa rozmowa z Philipem pomogła. Dużo mnie nauczyła, ale jednocześnie bardzo wyczerpała.
- Chcę... chcę, żebyśmy wyjaśnili sobie sprawy między nami, skoro mamy wziąć niedługo ślub. Powinniśmy... Ja powinnam wyjaśnić ci parę kwestii, których nigdy wcześniej nie poruszyłam, a przez które ty możesz mieć do mnie żal.- Oznajmiła, w skutek czego otworzyłem oczy i spojrzałem na nią zaciekawiony.- Jeżeli jednak nie masz dzisiaj siły i wolisz porozmawiać jutro, zrozumiem. Po prostu chcę, żebyśmy odbyli tą konwersację jeszcze przed ślubem.
Z jednej strony marzę jedynie o głębokim śnie, ale z drugiej zaintrygowała mnie do tego stopnia, że jestem w stanie wytrzymać jeszcze jakiś czas bez snu.
- Możemy teraz.- Stwierdziłem, podnosząc się do siadu.
Wetknąłem dwa palce za kołnierzyk koszuli, którą miałem na sobie, luzując ją nieco.
Clarissa przygryzła wargę, patrząc na mnie zmieszanym wzrokiem, a mi niemal zachciało się śmiać na myśl, jak życie bywa przewrotne. Jeszcze niedawno byłem święcie przekonany, że to właśnie De Matteis jest miłością mojego życia, a teraz spoglądałem prosto w jej niebieskie oczy i jedyne o czym byłem w stanie myśleć to to, jak diametralnie różniły się od tych Ellie. Bo to właśnie Rodriguez sprawiała, że patrząc prosto w jej oczy, widziałem przepiękny, błyszczący, spokojny ocean, w którym tonąłem za każdym razem podczas naszego kontaktu wzrokowego.
- Pewnie myślisz, że zachowałam się jak skończona suka, zrywając z tobą w sposób, w jaki to zrobiłam.- Zaczęła.- Ale prawda jest taka, że zostałam do tego zmuszona. Nie chciałam tego robić, ale mój ojciec...- przerwała, gdy z jej ust wyrwał się szloch.
CZYTASZ
Will the prince be mine?
Romance„Ty pokazałaś mi życie, którego chciałem doznać" Ellie Rodriguez nie sądziła, że jeden wyjazd na Święta Bożego Narodzenia z przyjaciółmi do małego, uroczego miasteczka może tak wiele zmienić w jej życiu. Kiedy pewnego wieczoru przegrywa zakład, za...