CHARLES
Obiecałem, że nic jej się nie stanie i miałem w zamiarze dotrzymać tej obietnicy.
Kiedy tylko Mia przybiegła do mnie zapłakana, mówiąc, że Ellie musi się spakować i wieczorem już jej nie będzie, od razu wiedziałem co się stało. I przysięgam, że krew się we mnie zagotowała.
Czy nikomu nigdy nie zdarzyło się gdzieś spóźnić? Jesteśmy tylko ludźmi!
Wparowałem do gabinetu mojej matki, nawet nie trudząc się, by zapukać. Siedziała tam razem z Clarissą i pijąc herbatę, rozmawiały o czymś. Może i przerywanie im było niekulturalne, ale musiałam wybić matce z głowy ten pomysł i zmusić ją, by przeprosiła Ellie i powiedziała, że może dalej pracować.
Z niewiadomych powodów cholernie mi na tym zależało. I nie chodziło o to, że gdyby ona odeszła, nie miałbym fizjoterapeuty. O to dbałem chyba najmniej. Ja po prostu polubiłem jej towarzystwo. Do tego stopnia, że odczuwałem dziwnego rodzaju strach na myśl, że już nigdy więcej jej nie zobaczę.
- O Charlesie, świetnie, że jesteś. Właśnie miałam wysyłać po ciebie Philipa.- Zaczęła szatynka z uśmiechem na twarzy.- Pamiętasz, że masz dzisiaj konferencję o szesnastej? To za dwie godziny.
Ona naprawdę miała w zamiarze zachowywać się tak, jakby nic się nie stało?
- Musimy porozmawiać.- Oznajmiłem, zaciskając dłonie w pięści. Starałem się ignorować blondynkę siedzącą na krześle, ale było to krewsko ciężkie.
- W porządku.- Skinęła głową, odstawiając herbatę na biurko.- O czym?
- Przywróć ją.- Zażądałem, na co ona niemal nie zakrztusiła się własną śliną.
- O czym ty mówisz?- Poklepała się dłonią po klatce piersiowej.- Charles, wiem, że znów nie będziesz miał fizjoterapeuty, ale znajdziemy kogoś bardziej rozważnego. Ona... ona nie była odpowiednia.
Prychnąłem. Nie była odpowiednia? Ciekawe, kurwa, dlaczego.
- Podaj choć jeden sensowny powód.
- Charles.- Jej ton głosu stał się surowy, a mięśnie szczęki nieznacznie napięły.- Lepiej zabierz się za naprawianie skandalu, który się pojawił, a nie bronieniu jej głupoty!
- Jakiego skandalu?- uniosłem brew, nie rozumiejąc, o czym ona mówi.
Prychnęła, otwierając szufladę biurka, z której wyciągnęła gazetę, którą po chwili podała mnie. Chwyciłem ją, klnąc pod nosem, gdy ujrzałem co znajdowało się na stronie głównej. Ja i Ellie.
Nie wyglądało to najlepiej. Sytuacja mogła zostać odebrana dwuznacznie, bo właśnie tak została przedstawiona. Ktoś zrobił zdjęcie pod takim kątem, że wygląda to jakbyśmy mieli się zaraz pocałować.
Powinienem się tym przejąć, szczególnie patrząc na teorie, które już ludzie zaczęli snuć, jednak ja nie potrafiłem oderwać wzroku od naszych twarzy. Oczy skierowane w swoją stronę, usta rozciągnięte w delikatnym, ledwo zauważalnym uśmiechu i ta bliskość, na którą wcześniej nie zwracałem uwagi, bo wydawało mi się to normalne.
Podniosłem się wzrok na kobietę, stojącą wyczekująca na jakąś moją reakcję. Tylko, że ja nie wiedziałem, co mam niby z tym zrobić. Było minęło, mogę mieć jedynie nadzieję, że plotki szybko ucichną. Unikanie problemu to czasem najlepsze rozwiązanie.
- Rozmawiałam z Clarissą.- Zaczęła, dostrzegając, że ja nie mam zamiaru się odzywać jako pierwszy. - Znalazłyśmy rozwiązanie.
Nie mogąc wytrzymać, zerknąłem w stronę wspomnianej dziewczyny. Siedziała wyprostowana na krześle, mając na sobie idealnie dopasowaną suknię. Wpatrywała się we mnie wzrokiem, który tak bardzo kochałem. Uśmiechnęła się delikatnie, próbując przekazać, że będzie dobrze. Kiedyś zawsze tak robiła.
CZYTASZ
Will the prince be mine?
Romance„Ty pokazałaś mi życie, którego chciałem doznać" Ellie Rodriguez nie sądziła, że jeden wyjazd na Święta Bożego Narodzenia z przyjaciółmi do małego, uroczego miasteczka może tak wiele zmienić w jej życiu. Kiedy pewnego wieczoru przegrywa zakład, za...