18- ZŁODZIEJKA

490 39 23
                                    

CHARLES

Wpatrywałem się w kamienny nagrobek. Byłem tutaj pierwszy raz od jego śmierci. Pierwszy raz zdobyłem się na odwagę, by to zrobić, by wbić sobie do głowy, że on już nie wróci. Jakaś malutka część mnie wciąż miała nadzieję, że to okaże się być nieśmiesznym żartem.

Anthony Joseph Braylon

Przełknąłem gulę w gardle, wpatrując się w te trzy wyryte słowa.

- Brakuje mi ciebie, wiesz, tato?- mój głos się łamał. Rzadko kiedy pozwalałem sobie na pokaz uczuć, ale kiedy chodziło o moich bliskich, nie potrafiłem się powstrzymywać.

Usiadłem na ławeczce obok, przenosząc wzrok na swoje palce.

- Z początku byłem przerażony, że mam przejąć te wszystkie obowiązki i dalej trochę jestem, ale teraz mi łatwiej, bo...- spojrzałem na grób- bo poznałem pewną kobietę.

Na samą myśl o Ellie uśmiech wkradał się na moją twarz. Nie wiedziałem, w którym momencie tak bardzo dla niej przepadłem, ale teraz nie potrafiłem wymazać jej ze swojej głowy. Niektórzy mogą uważać, że to wszystko między nami wydarzyło się za szybko, lecz dla mnie nie. Podczas każdej chwili spędzonej z nią czułem, że czas spowalnia. Byliśmy tylko ja i ona. W naszym małym wszechświecie, do którego wstęp mieliśmy tylko my.

- Pamiętam, jak mówiłeś mi, że kiedy poznam odpowiednią osobę to to poczuję. Miałeś rację. Jak zawsze z resztą.- Uniosłem prawy kącik ust.- Przy niej czuję... czuję się tak, jakbym był we właściwym miejscu. Jakby ona była tym, do czego dążyłem przez całe swoje życie. I może to głupie, bo znamy się niecałe dwa tygodnie, ale... Ale jestem pewien, że chcę mieć ją u boku, gdy będę rządził krajem.

To była prawda. Nie znaliśmy się długo, ale to co do niej poczułem jest tak intensywne i silne, że byłem gotów poprosić ją o rękę. Jeśli miałem być królem to tylko wtedy, gdy ona będzie królową. Moją królową.

Zdawałem sobie sprawę, że to będzie dla niej sporym wyzwaniem i początkowo będzie jej ciężko, ale w głębi duszy liczyłem, że się zgodzi. Pragnąłem, by się zgodziła, bo nie wyobrażałem mieć u swego boku innej kobiety. 

Może i byłem głupi. Może i postępowałem nierozważnie. Ale kierowałem się najsilniejszym z uczuć. Kierowałem się miłością. Ponieważ to co między nami było, musiało nią być.

- Chcę, aby została królową Oldward.- Oznajmiłem pewnie.

Wiedziałem, że matka się wścieknie. Clarissa również, bo przecież to właśnie z nią jestem teoretycznie zaręczony. Niektórzy mieszkańcy Oldward pewnie też. Lecz byłem przekonany, że mój ojciec jest ze mnie dumny, bo to właśnie on od małego wpajał mi, że w życiu zawsze trzeba kierować się miłością. 

Anthony patrzył na mnie z góry i się uśmiechał, ponieważ właśnie dojrzałem.

- A jeśli się nie zgodzi, nie miej mi tego za złe, ale zrzeknę się tronu. Bo ja po prostu nie potrafię bez niej racjonalnie myśleć i funkcjonować. Muszę być blisko niej. Dlatego jeżeli nie przyjmie oferty, zrozumiem to i wylecę z nią do Ameryki.- Przygryzłem wewnętrzną stronę policzka, dochodząc do wniosku, że brzmiałem jak pantofel.- Wiem, że byś mnie zrozumiał.

Wstałem z miejsca. Ułożyłem przy nagrobku różę, którą ze sobą tutaj przywiozłem i obrzucając nagrobek ostatnim spojrzeniem, odszedłem.

Na parkingu przy cmentarzu stało zaparkowane auto, a w nim czekała na mnie Ellie. To ona namówiła mnie na przyjazd tutaj. Powiedziała, że to mi w jakimś stopniu pomoże. I czy pomogło to nie wiem, ale na pewno poczułem jakiegoś rodzaju ulgę.

Will the prince be mine? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz