cztery

4.2K 121 0
                                        

are you ready for it...?

...

Amber

- Widzę, że nie masz humoru. - zauważyła Camila, przysiadając się do mnie.

Siedziałam wygodnie rozłożona na sofie w jej salonie, pustym spojrzeniem oglądając ściany, które widziałam już po raz co najmniej kilkusetny raz w swoim życiu. A może i tysięczny? Nie mam pojęcia. W każdym razie znałam to mieszkanie jak swoje własne, a czasem nawet i lepiej.

Camila przywiozła mnie do siebie zaraz po pracy, gdyż wciąż byłam pozbawiona swojego samochodu. Odebranie mi mobilności było równoznaczne z utratą jednej ręki. Na całe szczęście moja męka już wkrótce miała się zakończyć, gdyż mechanik zdążył już naprawić mój ukochany pojazd, a moja przyjaciółka przywiozła go pod swój dom. 

Jak to dobrze mieć wokół siebie życzliwych ludzi. Przynajmniej paru.

Na ścianie wisiało parę zdjęć Camilii sprzed paru lat. Większość pochodziła z jej licznych podróży. Madagaskar, Rio de Janeiro, Paryż, Kair i parę innych. Jej były mąż miał w cholerę kasy na swoim koncie bankowym, więc mogli pozwolić sobie na takie przyjemności. Do czasu ich rozwodu, w którym sama pomogłam, oczywiście.

- Hej, mówię do ciebie! - krzyknęła mi do ucha tak głośno, że aż się wzdrygnęłam - Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?

- A o co chodzi? - chyba faktycznie trochę oderwałam się od rzeczywistości.

- Co się dzisiaj wydarzyło? - zapytała mnie rzeczowo - Miałaś zostać dłużej w pracy. Nie zostałaś. Powinnaś zatem tryskać radością, a zamiast tego siedzisz tu bez ani odrobiny życia w sobie.

- Dostałam pierwsze poważne zadanie. - oznajmiłam, w końcu na nią spoglądając.

Cam uśmiechnęła się szeroko, wymachując rękami chyba na wszystkie możliwe strony. Nic tylko pozazdrościć jej takiego zapasu energii na każdą chwilę.

- Wow, to genialnie! - ucieszyła się.

- Nie. Mam współpracować nad sprawą z Gabrielem Valenti. Największym skurwysynem, jakiego kiedykolwiek nosiła ta ziemia. - wytłumaczyłam zwięźle. - Gorszym niż twój ex.

- Poważnie? Gdzieś już chyba słyszałam to nazwisko. - stwierdziła, na co wzruszyłam tylko ramionami.

- Jest dosyć popularny. Jest jednym z najlepszych prawników w całej branży, ale wyczytałam, że ostatnio ma jakiś spadek formy. - mruknęłam obojętnie. - Nie zatrzymuje się przed niczym. Jest zimny jak lód. I cholernie mnie wkurwia.

- Tak? - Camila rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie, które zignorowałam.

- Tak. Ma kurewsko wysokie mniemanie o sobie. Uważa się za lepszego niż wszyscy i gardzi ludźmi  "niższej rangi" - zrobiłam palcami wymowny cudzysłów, jednocześnie przewracając oczami. 

Cam milczała.

- Potrafi tylko wydawać wszystkim rozkazy i najwyraźniej ma się za jakiegoś pierdolonego króla. A już co najmniej prezydenta Ameryki! Kompletny idiota. W dodatku wydaje mu się, że wszyscy się go boją. Jego celem jest zastraszenie ludzi, bo myśli, że w ten sposób zyskają do niego większy szacunek. Cóż, to tylko obłuda.

Cisza.

- Kiedy tylko otwiera tą swoją głupią jadaczkę i zaczyna cokolwiek mówić, podnosi mi ciśnienie o jakieś dwieście stopni! - westchnęłam ciężko - Nie da się z nim dogadać, a tym bardziej współpracować.

Camila wciąż nie odzywała się ani słowem, dając mi pełną możliwość wypowiedzenia się.

- Nie patrz tak na mnie. - szturchnęłam ją i dopiero wtedy wykonała jakikolwiek ruch - Wiem, co myślisz.

MEAN GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz