trzy

4.4K 119 0
                                    

are you ready for it...?

...

Gabriel

Rozsiadłem się wygodnie w swoim fotelu i oparłem przedramiona na blacie biurka, wykonanym z ciemnego, niemalże czarnego drewna. Otworzyłem laptopa i skrzynkę pocztową, sprawdzając, jakie zadania dziś na mnie czekają.

Same pierdoły. Żadnej ciekawej, wartej rzeczywistej uwagi sprawy.

O Boże.

- Jasna cholera! - usłyszałem czyjś wrzask gdzieś z korytarza. 

Kto się tak wydziera o ósmej rano? Większość ludzi umysłowo jeszcze śpi, a ktoś najwyraźniej nie potrafi poradzić sobie z nadmiarem energii i emocji. Chyba powinienem to sprawdzić. I zdecydowanie, jak przystało na dobrego szefa, powinienem tę osobę ukarać.

Wstałem od swojego miejsca pracy i wyjrzałem przez drzwi. Na niedługim korytarzu mój wzrok dostrzegł jedynie panią sprzątającą, której twarz skamieniała, gdy tylko mnie zobaczyła.

- Dzień dobry, panie mecenasie. 

Skinąłem jej głową, wychodząc ze swojego gabinetu i zamykając za sobą drzwi. Wymownie rozejrzałem się wokół siebie.

- Co to za wrzaski? - zapytałem ostro, doprowadzając ją do jeszcze większego przerażenia.

Jednak jako dobry prawnik, wiedziałem, że to nie mogła być ona. Ta starsza, wystraszona kobieta? Zapewne takie słowa nigdy nie przeszłyby jej przez gardło. A zwłaszcza tak głośno i to w miejscu pracy. Pracy, którą w każdej chwili mogła stracić i zależało to ode mnie. 

Dlatego musiał to być ktoś, kto wcale się mnie nie boi. Idiota, któremu nie zależy na posadzie. I który nie zna jeszcze mojej złości.

Spojrzałem raz jeszcze na kobietę, która nie odezwała się ani słowem, a zamiast tego wskazała mi drzwi do jednego z gabinetów.

No tak. Oczywiście, mogłem się tego spodziewać. Któż inny mógł to być, jak nie ona?

Kobieta, której wydaje się, że jest panią świata i może robić wszystko, na co tylko ma ochotę.

Niestety, nie w tym miejscu i nie w tym czasie, a już na pewno nie kiedy odpowiada za to przede mną.

Podszedłem do tych właśnie drzwi i bez pukania wtargnąłem do środka. Okropnie niekulturalnie, ale na moją kulturę i szacunek trzeba sobie zasłużyć. W milczeniu stanąłem wewnątrz pomieszczenia i zaczekałem, aż wzrok kobiety siedzącej za biurkiem mnie odnajdzie. Zrobiła to po chwili, nie od razu odrywając się od czegoś, co właśnie robiła, bo pracą bym tego nie nazwał.

Szukała czegoś w szafce pod swoim biurkiem i niemiłosiernie się przy tym tłukła.

- O, dzień dobry. - mruknęła, w końcu mnie zauważając, ale nie było to zwyczajne przywitanie. 

Prawidłowe "dzień dobry" powinno wybrzmieć z szacunkiem i uznaniem dla przełożonego. Natomiast w jej głosie słychać było tylko i wyłącznie pogardę dla mojej osoby.

Nie odpowiedziałem. 

Patrzyłem na nią z wyższością, podchodząc parę kroków bliżej i zatrzymując się tuż przed jej biurkiem.

- Przyszedł pan na kontrolę? - zapytała, zadzierając głowę w górę i przechylając ją lekko.

Chryste, jakim cudem w ciągu jednego dnia potrafiła zrobić tu taki syf? Jakieś kwiatki na parapecie, świeczka przy laptopie i  jeszcze ten idiotyczny obrazek na ścianie. Z niezwykle motywującym napisem.

MEAN GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz