osiem

3.7K 105 10
                                        

are you ready for it...?

...

Amber

Obudziłam się w swoim mieszkaniu nad ranem. Kurewsko bolała mnie głowa i z trudem otworzyłam oczy. Dobry Boże, czy ktoś powie mi, która jest godzina? Albo dzień tygodnia. Muszę wstać i ogarnąć się do życia, co stanowiło zadanie niemalże niewykonalne.

Zdecydowanie powinnam zerwać z alkoholem, gdyż zwyczajnie mi nie służył.

W tym właśnie momencie zorientowałam się, że niczego, do cholery, nie pamiętam. Literalnie niczego. I przyznam szczerze, że coraz bardziej mnie to przerażało.

Spojrzałam sennie na ekran swojego telefonu, który rzucony był gdzieś na łóżku. Dwunasta trzydzieści. Sobota.

Chryste, chociaż tyle. Przynajmniej mam dziś wolne od pracy, a gdyby tak nie było byłabym już spóźniona o parę dobrych godzin. Tym razem na poważnie. A myślenie o czymkolwiek, zwłaszcza o pracy, na kurewskim kacu nie jest wcale niczym przyjemnym.

Nie wiem nawet, jak się tutaj znalazłam. Kiedy wróciłam, ani co robiłam. W mojej głowie widniały jedynie urywki wczorajszego wieczoru.

Pamiętam tylko tyle, że przed wyjściem kurewsko się wystraszyłam i zdenerwowałam. Ale czym? Tego już niestety nie wiem. Zatem pojechałam do pracy. Po jakiego chuja? Żeby narobić sobie problemów? Zapewne miałam w tym jakiś cel, ale, kurwa, nie wiem, jaki. 

No i tym nieznanym mi sposobem trafiłam do Gabriela. I chciałam przetestować jego biurko.

O kurwa. To zmierza w całkowicie złym kierunku.

Co jeszcze mu powiedziałam? Jak wiele dowiedział się na temat tego, co ja sama odkryłam całkiem niedawno? O tym, że wcale nie jesteśmy zwyczajnymi kolegami z pracy, a znamy się od jebanych dziewięciu lat, prawie dziesięciu. A właściwie powinnam powiedzieć, że przez tyle lat się nie widzieliśmy.

Nie słyszeliśmy o sobie, nie rozmawialiśmy, a co najwyżej myśleliśmy.

Raz na jakiś czas. Lub trochę częściej.

Do czego zdążyłam się mu przyznać i co on powiedział mnie? Jasna cholera. Nie wiem niczego i nie ma mowy, że go o to zapytam albo przeproszę. O nie. To on jest jedyną osobą, która jest winna przeprosiny.

Bo mnie zostawił.

Zostawił mnie, kurwa, pierdolone dziewięć lat temu i dokładnie to samo zrobił wczoraj. Nie potrafił wyciągnąć żadnych wniosków z przeszłości.

Mógł mnie zatrzymać. Nie pozwolić mi jechać, a ominęłoby mnie przynajmniej część nieprzyjemnych zdarzeń, jakich wczoraj doświadczyłam. Ale nie zrobił tego. Pozwolił mi odejść, mając głęboko w dupie to, czy coś mi się stanie.

To, czy ktoś mnie napadnie, albo czy zginę w wypadku samochodowym i wypierdolę na drugi świat.

Nic go to nie obchodziło, nawet po tym, czego się dowiedział. Choć właściwie nie mam pojęcia, w którym momencie się zorientował.

Że to ja jestem tą wkurwiającą, szesnastoletnią Amber, której kiedyś zniszczył życie. A właściwie zniszczyliśmy je sobie wzajemnie, ale jego chyba jakoś to nie obeszło.

I nie wiem, czemu, ale poczułam, że jest mi z tego powodu niewytłumaczalnie przykro. A powinno mnie to nie obchodzić.

Ostatecznie, chcąc nie chcąc, wstałam z łóżka i resztkami sił dowlekłam się do kuchni, uruchamiając ekspres. Zauważyłam jednak szklankę wody leżącą na blacie i tabletki, a obok tego niewielką karteczkę.

MEAN GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz