czternaście

858 34 2
                                    


are you ready for it...?

...

Amber

Gabriel dotarł pod firmę jakieś dwadzieścia minut później. Sądziłam, że z czasem trochę się uspokoję, ale chyba trochę się przeliczyłam.

Nie należę do nerwowych osób, a w każdym razie potrafię te nerwy kontrolować. Tym razem jednak przestraszyłam się nie na żarty. Trzęsły mi się ręce i w ogóle cała się trzęsłam, nie będąc w stanie racjonalnie myśleć.

To nie wyglądało jak przypadkowa akcja. Ktoś przeciął wszystkie opony w moim samochodzie, który ledwo co wyszedł z naprawy, używając go tego jakiegoś ostrego narzędzia. Najprawdopodobniej noża. 

Nie podsypał mi gwoździ czy szkła, żebym sama je sobie przedziurawiła. Ktoś celowo zamierzał mnie wystraszyć i kurwa mu się to udało.

Do tego zostawił mi liścik z informacją, która nie należała do tych przyjaznych.

Zanim zdążyłam go zauważyć, myślałam, że ktoś, kto bardzo mnie nie lubi, a podejrzewam, że sporo jest takich osób, gdyż automatycznie łączy się to z osiąganiem sukcesu, postanowił zrobić sobie ze mnie żarty, ale mało kto mógłby być aż tak podły. Jeżeli już robi się coś takiego, co w ogóle nie powinno mieć miejsca, to ma się w tym jakiś konkretny cel.

To miasto cię nie chce. Spierdalaj stąd, tak szybko jak możesz, zanim stanie ci się krzywda, głupia suko.

Kto i dlaczego mógł to zrobić? W tych nerwach nic konkretnego nie jest w stanie przyjść mi do głowy.

Valenti zaparkował swojego Mercedesa nieopodal mojej Alfy i szybko wysiadł podchodząc do mnie. Miał na sobie długi, czarny płaszcz i równie czarny golf pod nim, ale nie miałem teraz czasu, żeby o tym myśleć. W paru krokach znalazł się przy mnie.

- Wejdź do środka. Zajmę się tym. - oznajmił mi od razu, bez żadnych zbędnych zbędnych wstępów, co było mocno w jego stylu. Nie pierdolił się. Przechodził do konkretów i nie tworzył wokół siebie sztucznej aury. Nie przejmował się także tym, jeżeli komuś to przeszkadzało. Miał to w dupie i powiem szczerze, że było to całkiem logiczne. Jeśli już coś mówił, jasnym było, że jest szczery. Do bólu. - Powinnaś się trochę uspokoić i zagrzać. 

- Jak mam się, kurwa, uspokoić? Ktoś chce mnie stąd wypierdolić i zastraszyć mnie takimi tekstami! - wykrzyknęłam ze złością, dosłownie rzucając w niego zgiętą kartką papieru niewielkiej wielkości - To przechodzi ludzkie pojęcie. To ma być śmieszne? To ma być, kurwa, śmieszne? Co ja im, do cholery, zrobiłam?

Mężczyzna rozłożył świstek papieru, marszcząc brwi i wczytując się w niego. Nie mogłam nie zauważyć, jak błyskawicznie zmienił się wyraz jego twarzy, po ujrzeniu tego, co rzeczywiście zostało tam napisane. 

- To ani odrobinę nie jest zabawne, Amber. - stwierdził z powagą, podchodząc bliżej mojego samochodu. 

Pochylił się przy jednej z tylnych opon po prawej stronie i odnalazł na niej wielkie przecięcie. Przejechał po niej dłonią, zaraz po tym wracając spojrzeniem do mnie.

- Wszystkie tak wyglądają? - zapytał, a ja pokiwałam głową.

Stanęłam obok niego, zawiązując ręce na piersiach, gdyż faktycznie na zewnątrz było dziś dosyć chłodno.

- Identycznie. Sądzisz, że to przypadek?

- Nie. Ktoś zrobił to celowo, a ja zrobię wszystko, żeby ustalić, kto to był. - obiecał, patrząc na mnie z uwagą - Dorwiemy go i nigdy więcej się to nie powtórzy. Przychodzi ci coś do głowy? Podpadłaś komuś? Ktoś mógłby chcieć się na tobie mścić?

MEAN GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz