are you ready for it...?
...
Amber
- Chyba nie wytrzymam! - wrzasnęłam do słuchawki telefonu, za co od razu dostałam opieprz. Przełączyłam tryb rozmowy na głośnomówiący i odłożyłam telefon na stolik w salonie. Dla bezpieczeństwa, bo obawiałam się, że z radości zacznę zaraz rzucać rzeczami. Jeszcze tego brakowało, żebym zdemolowała sobie mieszkanie. - To się naprawdę dzieje, Cam! Nie mogę w to uwierzyć!
- Nie wydzieraj się tak, bo sąsiedzi cię znienawidzą. - mruknęła Camila definitywnie zbyt ponuro jak na mój aktualny nastrój. Nie to, że miała coś złego na myśli. Po prostu taka jest, o czym doskonale wiem. - Lepiej powiedz w końcu, co się stało, bo jak na razie drzesz się od dziesięciu minut, a ja o niczym nie wiem.
- Odezwali się do mnie! - aż podskoczyłam w miejscu z podekscytowania.
Wow. Rzadko mi się to zdarzało, a już na pewno nie w takim stopniu. Chyba się starzeję. Albo definitywnie coś wali mi do głowy.
- Kto? Prokuratura? - zapytała ironicznie moja przyjaciółka.
Ostentacyjnie przewróciłam oczami, czego oczywiście nie mogła zobaczyć. Klasycznie, nie inaczej.
- Lepiej zrób sobie dobrą herbatę i usiądź na dupie, bo trochę mi to zajmie - ostrzegłam ją zgodnie z prawdą. A prawda była taka, że to o czym właśnie się dowiedziałam było informacją całkowicie wstrząsającą.
Przełomową i zaraz mogło całkowicie zmienić moje życie. O sto osiemdziesiąt stopni.
- Wystarczy mi resztka wina, którą ostatnio po sobie zostawiłaś - odparła i w tle mogłam usłyszeć trzask butelki, którą chwyciła. - O, kurwa. Pusta. - zauważyła z wyraźnym rozczarowaniem.
Zaśmiałam się pod nosem na wspomnienie naszego ostatniego spotkania, które miało miejsce dosłownie parę dni temu. Cóż, mogę powiedzieć tyle, że było ciekawie.
Poznałam Camilę dobre parę lat temu. Dokładnie pamiętałam ten dzień, gdyż nie był on dla mnie przypadkowy. Cam była pierwszą poważną, i w ogóle pierwszą ze wszystkich, sprawą w mojej adwokackiej karierze zawodowej. Być może nie była do tego tak pozytywnie nastawiona jak ja, do czego zaraz przejdę, ale nie utrudniało nam to dobrej komunikacji od samego początku naszej znajomości.
Przyszła do mnie w sprawie rozwodu ze swoim, NA CAŁE SZCZĘŚCIE już byłym, mężem. Potrzebowała adwokata i tu właśnie zjawiam się ja. Była zaledwie dwa lata starsza ode mnie i już się rozwodziła. A ja nawet nie miałam chłopaka. Ale wstyd! To znaczy, miałam go, ale nie wtedy. A moje późniejsze związki to jedna wielka porażka i wolę nawet o tym nie myśleć.
Ale swoją drogą, chyba powinnam to sobie wytatuować. "PORAŻKA". Idealnie. Najlepiej na czole. A może i na dupie? Cóż, chyba nie jestem do końca zdrowa...
Wracając do Camili, to owszem, udała się do mnie, jako całkowicie zielonej i niedoświadczonej prawniczki w swojej sprawie rozwodowej. Pewnie dlatego, że było tanio, czego nigdy mi nie przyzna. I, kurwa, wygrała! To znaczy, wygrałyśmy. I był to nasz pierwszy wspólny sukces. Pierwszy, który zapoczątkował całą lawinę kolejnych i wiele, wiele świetnych chwil spędzonych wspólnie. Choć nie zaprzeczam wcale temu, iż nie zawsze bywało kolorowo.
A było to dosłownie tak:
- Wyobrażasz sobie, że on mnie zdradził? I wyczyścił całe nasze konto! - zirytowała się, opowiadając mi swoją historię. - Ta jego nowa laska to jeszcze dziecko, nastolatka. No jak tak można?

CZYTASZ
MEAN GAME [+18]
RomantizmMłoda prawniczka, Amber Rivers, dostaje ofertę pracy w jednej z najlepszych kancelarii w Nowym Jorku. Tym samym zostaje współpracowniczką tajemniczego i niezwykle chłodnego adwokata, Gabriela Valenti. Oboje otrzymują zlecenie w tej samej sprawie...