Rozdział 10

1.5K 30 2
                                    

Popsikałam się mgiełką po czym podeszłam do lustra aby jeszcze raz się przejrzeć. Wglądałam ładnie. Miałam na sobie czarną pomarszczoną sukienkę z długimi rękawami z czarnej siateczki.podeszłam do szafy z której wyjęłam czarną małą torebkę,włożyłam do niej telefon,portfel i papierosy. Po czym zeszłam na dół.

Była godzina 19:13,niedługo przyjdzie po mnie Emily.Weszłam do kuchni podeszłam do jednej z wiszących szafek i wyjęłam z niej kubek do którego nalałam sobie wody. Oparłam się o wyspę kuchenną i małymi łyczkami piłam swoją wodę. Do kuchni wszedł William. Miał na sobie czarne dresy i czarną bluzę. Jego włosy były jak zwykle ułożone w artystycznym nie ładzie. Wyglądał dobrze. Bardzo.

Od wczorajszej sytuacji nie rozmawialiśmy ze sobą.

Wzrok chłopaka odrazu wbił się we mnie,po czym zilustrował mnie od góry do dołu a jego kącik ust lekko poszedł do góry. Ale trwało to dosłownie sekundę.

- Hej.-rzuciłam do Willa.

- Cześć.-mruknął

Chłopak podszedł do lodówki i wyjął z niej sok po czym nalał go do kubka. Oparł się o blat za nim tak że stał przodem do mnie. Gapił się na mnie,nawet nie starał się tego ukryć. Spojrzałam na chłopaka po czym złapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Co się gapisz?.-spytałam.

- Nic.Ładnie wyglądasz.- wzruszył ramionami.

Odwróciłam wzrok od chłopaka, ponieważ poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Wbiłam wzrok w podłogę. Usłyszałam ciche parsknięcie ze strony chłopaka, kątem oka zobaczyłam że chłopak jest coraz bliżej. Odważyłam się na niego spojrzeć. Odrazu złapaliśmy kontakt wzrokowy,Will położył swoje dłonie na wyspie kuchennej po obu stronach moich bioder. Byłam uwięziona. Byliśmy strasznie blisko,William błądził po całej mojej twarzy, w końcu zatrzymał się na moich ustach.

-Co ty robisz.-spytałam szeptem.

Chłopak całkiem zignorował moje pytania po czym położył swoje duże i ciepłe dłonie na moich biodrach. Jeździł po nich góra dół,na co wzięłam głębszy oddech.Z jednej strony było to przyjemne uczucie ale z drugiej strony nie. A nie ponieważ był to cholerny William Evans.

- Nie.-powiedziałam.-Will.

-Hm

-Zostaw mnie.- powiedziałam już głośniejszym tonem.

Chłopak zdjął swoje ręce z moich bioder, i odsunął się ode mnie. Oderwałam się od wyspy i ruszyłam w stronę wyjścia z kuchni. Ale usłyszałam parsknięcie więc odwróciłam się w stronę chłopaka.

- O chuj ci chodzi.- Spytałam zirytowana jego zachowaniem.

-Jakoś wczoraj nie stawiałaś oporu.- Powiedział i na koniec parsknął

-Że słucham.- spytałam oburzona.

Co on sobie kurwa wyobraża

-To co słyszałaś.

-Jesteś chujem William.-Powiedziałam

Zaśmiałam się drwiąco i wyszłam z kuchni. Weszłam na korytarz w którym ubrałam buty i kurtkę,a następnie wyszłam z domu trzaskają drzwiami. Wolałam czekać na Emily na zewnątrz niż w domu z tym debilem.

*
- Co ty gadasz jaki kretyn.-powiedziała Emily pijąc swojego drinka. Na co pokiwałam głową.

- Ale chwila.-dodała po chwili.- Co miał na myśli mówiąc „wczoraj nie stawiałaś oporu" .- Spytała i uniosła jedną brew do góry.

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz